MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/05/2015 10:02:00

Wyspy bez tortur

Wyspy bez torturDziś pod numerami 6 i 7 przy Kensington Palace Gardens mieści się rosyjska ambasada. W czasie II wojny światowej i kilka lat po niej znajdowało się tam tajne więzienie, które nazywano „londyńską klatką”. Torturowano w nim szpiegów i zbrodniarzy wojennych.
Więzienny kompleks składał się z trzech potężnych wiktoriańskich budynków. Oprócz numerów 6 i 7, które dziś zajmują Rosjanie, uzupełniała go jeszcze „ósemka”, na miejscu której obecnie stoją luksusowe apartamenty. Wewnątrz mieściło się 60 więźniów i 5 pokojów przesłuchań. „London cage” oraz jej bliźniak Camp 020, który znajdował się w Latchmere House na południu miasta, były ostatnimi ogniwami łańcuszka, który stworzono na samym początku wojny. Przewidując groźbę dywersji oraz szpiegostwa, nakazano stworzenie dziewięciu „klatek”. Trafiali do nich obcokrajowcy, angielscy faszyści, ludzie podejrzani o szpiegostwo, ale też niemieccy lotnicy zestrzeleni nad Wyspami. Wyselekcjonowani – najgroźniejsi, podejrzani o szpiegostwo, posiadający najcenniejsze informacje – byli kierowani do Kensington Gardens oraz Camp 020.

Londyńska klatka i Camp 020

„Londyńską klatką” dowodził Alexander Scotland. Nowych więźniów witał słowami pożyczonymi z „Piekła” Dantego: „Porzućcie nadzieję, którzy tu wchodzicie”. O kręgach piekielnych wiedział dużo. Uczył się od Niemców. Na początku XX wieku walczył jako najemnik w oddziałach Kaisera, które na terenach dzisiejszej Namibii dokonywały zagłady Hererów i Namaqua. W krótkim czasie zabito tam ponad 100 tys. osób. Było to miejsce, gdzie Niemcy po raz pierwszy zbudowali obozy masowej zagłady. Kombatanci pomagali później budować nazistowskie fabryki śmierci.

Scotland skorzystał ze swojego doświadczenia, by łamać nazistów. „Klatka” powstała w chwili, gdy oczekiwano, że lada chwila nastąpi niemiecka inwazja na południowe wybrzeże Anglii, i to, co działo się wewnątrz murów, nie obchodziło nikogo. Tak długo, jak długo osiągano cel. A z tym nie było problemów. W „Klatce” oraz Campie 020 eksperymentowano z różnymi metodami tortur. Więźniów pozbawiano snu. Stosowano tzw. deprywację sensoryczną i przetrzymywano ich przez wiele dni w celach, w których nigdy nie gaszono światła lub wręcz przeciwnie – nigdy go nie zapalano. Głodzono. Bito. Nad więźniami znęcano się psychicznie. Grożono śmiercią im i ich bliskim. Dezorientowano. Strażnicy mówili o sobie per „angielskie gestapo”.

Szacuje się, że z 4 tys. ludzi, którzy trafili do obu instytucji, na współpracę poszedł ponad 1 tys. O skuteczności stosowanych metod najwięcej mówi powodzenie operacji Double Cross (XX). Był to program, którego celem było nakłanianie szpiegów Abwehry do zostania podwójnymi agentami. Robiono to w Campie 020 i „Klatce”, a program działał tak dobrze, że finansował się sam. Niemcy wysyłali do centrali prośby o nowe środki, a korzystali z nich Brytyjczycy.

Po wojnie miejsce szpiegów zajęli nazistowscy zbrodniarze wojenni, którym trzeba było pomóc przyznać się do winy. Robiono to równie skutecznie. Szczególnie dobrze sprawdzała się groźba odesłania do Sowietów. – Współpracuj albo twoją rodzinę przekażemy Rosjanom. Wiesz, co oni z nią zrobią? Zawiozą na Syberię, a tam twoja żona będzie wspólną własnością. Chcesz tego? – pytali „przygotowanych” wcześniej więźniów. Oryginalnym wynalazkiem były specjalne kabiny prysznicowe. W tych woda leciała nie tylko z góry, ale ze wszystkich stron.

O tym, jak ją wykorzystywano, opowiadał Fritz Knöchlein. Były pułkownik Waffen SS, któremu pozwolono nawet – w obozach zarządzanych przez jego organizację nie miałby takiej szansy – wnieść skargę. – Najpierw kazali mi stać przed piecem gazowym i zabrali do łazienki – żalił się Niemiec – drzwi i okna były otwarte na oścież. Musiałem rozebrać się do naga i nagrzany wejść pod lodowaty prysznic. Kiedy umyłem się i chciałem wysuszyć, przemarznięty i trzęsący się, trzech ludzi stojących obok uniemożliwiło mi wyjście spod prysznica. Wysmarowali moje ciało węglem i kazali myć się znowu. Mówili: „Musisz być czysty” i rzecz powtarzali kilkanaście razy. Skarga nie pomogła. Knöchlein został stracony w 1949 r. za udział w tzw. masakrze Le Paradis.

Czy należący do „angielskiego gestapo” mieli wyrzuty sumienia? Coś powstrzymywało ich przed torturami? W czasie wojny, zwłaszcza w 1940 r., zanosiło się na rychłą inwazję na Wyspy – to nie sprzyjało moralnym sentymentom. Po niej w ich ręce trafiali nazistowscy zbrodniarze. Ludzie tacy jak Knöchlein. Ten w maju 1940 r., w czasie niemieckiej inwazji na Francję, stał na czele oddziału Tottenkopf SS, który wziął do niewoli prawie 100 żołnierzy Królewskiego Regimentu Norfolskiego i powinen wysłać ich do stalagu. Zamiast tego Knöchlein wysłał ich pod mur i kazał rozstrzelać. Takich jak on było tam więcej. Wśród nich choćby oficerowie ze Stalag Luft III. Miejsca, które było scenerią tzw. wielkiej ucieczki i późniejszego rozstrzelania 50 uczestniczących w niej lotników. Trudno się dziwić, że o współczucie było trudno. Łatwiej mogło być o nie w kolejnym miejscu, w którym zastosowano wiedzę z „Klatki”. Ale nie było.

Mau Mau nie czują bólu

W połowie lat 40. w Kenii rozpoczęły się niepokoje. Lata 50. przyniosły otwartą rebelię – tzw. powstanie Mau Mau – przeciw władzy Brytyjczyków. Powodem jej wybuchu były ogromne nierówności ekonomiczne pomiędzy białymi i czarnymi mieszkańcami kolonii oraz ogromny głód ziemi wśród tych ostatnich. Biali nie mieli zamiaru się poddać. Walki trwały przez kilka lat, pochłonęły kilkanaście tysięcy ofiar i ostatecznie doprowadziły do tego, że Home Office miał dość roszczeń zamieszkujących Kenię Anglików i zdecydował o wycofaniu się z tego kraju.

Jednak zanim do tego doszło, zaciekle broniono władzy i związanych z ziemią pieniędzy. Elementem tej walki było stworzenie obozów koncentracyjnych, w których stosowano metody dopracowane w „Klatce” i odpowiednio zmodyfikowane. Brytyjczycy uważali bowiem, że Mau Mau są rasą niższą, dziką i ich próg odczuwania bólu jest „ustawiony” znacznie wyżej niż u białych. Postępowano zgodnie z tym przekonaniem. Jednym z ludzi, którzy doświadczyli w nich brytyjskiej uprzejmości, był Hussein Onyango Obama – dziadek Baracka. Mężczyzna, który w czasie II wojny światowej walczył w Birmie „za Imperium”.

„Mężczyźni byli chłostani, bici kijami, rażeni prądem, szczuto na nich psy, przykuwano ich do samochodów i ciągnięto wkoło obozu. Niektórych kastrowano. Tych samych narzędzi, które wykorzystywano do wyrywania jąder, używano do wyrywania palców. Nierzadko bito na śmierć. Kobiety wykorzystywano seksualnie za pomocą butelek, gryzoni i gorących jaj” – opisywał Ian Cobain w „Cruel Brittania” i okraszał to plastycznymi opisami zaczerpniętymi z zeznań byłych więźniów.

Jeden z Anglików, który widział obozy, mówił o nich tak: – 4,5 roku spędziłem w japońskiej niewoli. Tego, co dzieje się tutaj, nie da się porównać z moim doświadczeniem. Najgorzejbyło w obozie Hola. „New Statesman” pisał, że Anglicy w Hola robią dokładnie to, co naziści w Auschwitz. Kiedy na początku XXI wieku ponad 5 tys. Kenijczyków – w tym i tacy, których „wychowawczo” wykastrowano – pozwało rząd Wielkiej Brytanii, ten niczemu nie zaprzeczał, ale bronił się, stwierdzając, że odpowiedzialność za ich roszczenia spada na Kenię. Sędzia uznał, że jest to niehonorwa linia obrony. Wypłacono niespełna 20 mln funtów odszkodowań. W 2014 r. wpłynął kolejny pozew zbiorowy. Tym razem złożyło go 41 tys. osób.

Podobnie jak Kenijczyków Anglicy traktowali też Irlandczyków.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska