Praca u podstaw
Kampania jest niezależną inicjatywą, niewspieraną ani niefinansowaną przez National Health Service, ufundowaną ze środków własnych i przygotowywana przez wolontariuszy. W akcję włączyli się liderzy polonijni z kilku miast, m.in. Londynu, Glasgow, Nottingham czy Oksfordu. Każde miasto, każda organizacja proponuje własne pomysły. W Edynburgu wolontariusze znakują chodniki hasłami zachęcającymi do oddawania krwi. Miała miejsce też spektakularna iluminacja na fasadzie budynku oraz spotkanie w szkockim parlamencie. Rozdawane są ulotki i egzemplarze „Migrant Voice”, gdzie na pierwszej stronie widnieje artykuł o akcji.
Jakub Krupa wspiera kampanię w Londynie, głównie poprzez kontakty z mediami. Na przykład podczas oddawania krwi towarzyszyła mu kamera Euronews – wkrótce ukaże się materiał telewizyjny w kilku językach na ten temat.
Jakub skupił się na zachęcaniu osób niezrzeszonych w żadnych organizacjach, głównie studentów i osób poznanych w ramach kampanii #PolesinUK, którą koordynuje.
– To taka trochę pozytywistyczna praca u podstaw. Namawiam ich, żeby oddali krew, ale w dłuższej perspektywie, żeby się zaangażowali społecznie. Jeśli zastanowimy się, ilu jest Polaków na Wyspach, a ilu jest zrzeszonych w organizacjach, okazuje się, że istnieje wielka liczba osób niezaangażowanych. To ogromny potencjał do wykorzystania. Kampania „Bloody Foreigners” kończy się tuż po wyborach, ale trzeba myśleć długofalowo, jak rozwijać naszą społeczność w tym kraju. A jak długo Polacy będą w Wielkiej Brytanii, tak długo kampanie wizerunkowe mają rację bytu – apeluje Jakub, który szacuje, że do tej pory w ciągu niespełna dwóch tygodni w akcję zaangażowało się już kilkaset osób.
– Ta kampania już na tym poziomie osiągnęła jeden bardzo fajny cel: zjednoczenie różnych organizacji polonijnych i innych instytucji działających na rzecz praw imigrantów. Żałuję, że żadna ze starszych organizacji polonijnych z wyjątkiem Stowarzyszenia Techników Polskich nie przyłączyła się do nas – kwituje gorzko Joanna.
Tę niechęć może tłumaczyć reakcja Tadeusza Stenzla, prezesa Zjednoczenia Polskiego w WB, który podczas konferencji Polskiego Uniwersytety na Obczyźnie zdecydowanie potępił hasło przewodnie „bloody foreigners” (potocznie „cholerni cudzoziemcy”), które przedstawicielom emigracji niepodległościowej może się źle kojarzyć.
– Mamy bardzo dużą przestrzeń na to, żeby rozmawiać o różnicach w postrzeganiu pewnych kwestii. Dopóki pamiętamy, jaki nam przyświeca cel, czyli poprawianie wizerunku Polaków w tym kraju, dopóty jestem pewien, że jesteśmy w stanie zrobić coś razem – sumuje dyplomatycznie Jakub.
Magdalena Grzymkowska, Dziennik Polski