MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

27/04/2015 05:24:00

Felieton: Moja wątroba, mój wybór

Felieton: Moja wątroba, mój wybórTytuł to oczywiście żart. W państwie opiekuńczo-nakazowym wolny wybór stanowi raczej slogan reklamowy niż prawo obywatelskie. Świeżym tego potwierdzeniem są przymiarki europejskiej i, w ślad za nią, polskiej władzy do quasiprohibicji alkoholowej.
O mało się nie zsunąłem z sofy na wieść o planach wprowadzenia cen minimalnych na napoje wyskokowe. Gdzie jak gdzie, ale w demokratycznej Polsce takie posunięcie powinno wywołać pospolite ruszenie na pałace władzy. Nikt chyba nie wątpi, a już z pewnością intelektualny kwiat narodu w osobach ustawodawców, że piwo, do pewnego stopnia wino i w całej objętości wódka, to podstawy słowiańskiego wiktu. Jeśli naród nie grzmi i nie kipi, gdy dochodzą go słuchy o planowanym zamachu na jego dobre samopoczucie, to znaczy, że 26 lat LOL-kracji (w nomenklaturze oficjalnej zwanej demokracją) przerobiło nas na letnie kluchy.

Być może polscy legislatorzy zdają sobie z tego sprawę i dlatego z takim tupetem poczynają sobie pod żyrandolami, ale przecież nie robią tego dla rozrywki. Żaden wypomadowany misio z Wiejskiej – czy gdzie tam te ustawodawczo-wykonawcze lupanary mają siedziby – nie kiwnie palcem, nim pierwej nie upewni się, że kiwa zgodnie z wytycznymi swoich mentorów z euroatlantyckich salonów. Tak też było i w tym smutnym przypadku, zainicjowanym unijnymi wytycznymi na temat zapobiegania alkoholizmowi. Jak czytamy w sieciowych przekaźnikach, na spotkaniu ministrów zdrowia UE w Rydze, polski rząd wsparł unijną strategię antyalkoholową, przewidującą zakaz reklamy trunków, monitorowanie transgranicznego handlu alkoholem, no i nieszczęsne ceny minimalne na napoje z zawartością etanolu.

Aż się wzruszyłem, wizualizując sobie wsparcie, jakiego polskie ministerstwo dumnie udziela unijnym projektom. Aż się rozegzaltowałem z podziwu dla ministra Arłukowicza, który z wyżyn swojego stanowiska – mądrze, niezawiśle i w najlepszej wierze zarządzając zdrowiem Polaków – w rezultacie głębokiego namysłu i przenikliwej oceny sytuacji, w sposób niekwestionowanie suwerenny (przepraszam, już kończę) wyraził zdecydowaną aprobatę dla nieśmiałych brukselskich sugestii dotyczących walki z plagą alkoholizmu. Niestety po tych uniesieniach chyba dopadł mnie kac, gdyż krew zapulsowała mi w skroniach, a między skrońmi zapulsowało mi pytanie: z jakiej, #$^%*, racji jakiś mentalny konus na wysokim stołku, urzędowe popychadło dmuchane przez etatowych pasożytów i złodziei okupujących szczyty Eurobajzlu, decyduje o tym, co i za ile wprowadzam do własnego układu pokarmowego? Jednak daremna moja ciekawość! Niczym kwestie stawiane przez wielkich filozofów, moje dociekanie nieprędko doczeka się rozstrzygającej odpowiedzi.

O ile jednak pytania o byt mogą sobie wisieć w powietrzu bez szkody dla klimatu, o tyle kwestie dotyczące tego, co kto z nas może i za jaką cenę, zdecydowanie psują atmosferę. Według Narodowego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, jak marketingowo nazywa się kolejny skok na kasę Polaków, 10 gramów czystego alkoholu miałoby kosztować 2 zł. W efekcie cena najtańszego piwa wyniosłaby 4 zł, a najtańszej 40-procentowej wódki – 32 zł. Cóż, nie jest to może prohibicja, ale z pewnością jest to bezczelna próba ściągnięcia następnego haraczu z narodu, który od gardła sobie z pewnością nie odejmie. Przede wszystkim jednak jest to projekt kompletnie idiotyczny z punktu widzenia zarówno zdrowia, jak i bezpieczeństwa obywateli oraz interesu państwa.

Po pierwsze dlatego, że ceny minimalne na etanol to wspaniały impuls dla rozwoju bimbrownictwa. A ponieważ pędzić nie każdy umie, liczba ofiar metanolu na ostrych dyżurach oraz cmentarnych kwaterach, wystrzeli w kosmos niczym liczba etatów w budżetówce za czasów Platformy. Po drugie dlatego, że rozkwit nielegalnej produkcji i nielegalnego handlu przełoży się na wzrost przestępczości. Znacie historyjkę o Alu Capone? Tak źle pewnie nie będzie, ale być może MinZdrow za dwa, trzy lata wpadnie na pomysł podwyżki cen minimalnych i monitorowania klientów zaopatrujących się w trunki – przykładowo, w celu wysyłania ich na przymusowy, odpłatny odwyk po przekroczeniu określonego limitu etanolowych zakupów. Po trzecie i oczywiste – jeśli klientela zacznie spijać soki z pokątnej aparatury, to do skarbu państwa trafi najwyżej plik rachunków ze szpitali ratujących ofiary zatruć a nie kasa z akcyzy.

Gdzie tu racjonalność? Ano, z pewnością nie sposób doszukać się jej, rozumując w kategoriach interesu państwa i obywateli. Nie chce mi się już rozkręcać tu kolejnych wątków, ale tym, którzy jeszcze się nie połapali, co i na jaką nutę piszczy w naszej eurooranżerii, podpowiem tylko, że objęcie nadzorem wszystkich obszarów aktywności i przyjemności współczesnego humanoida jest jedynie kwestią (niedługiego) czasu i raptem kilku dodatkowych kroczków postępu technologicznego. Chwilowo nieczynne peerelowskie kartki zostaną niebawem zmodernizowane do postaci impulsów elektromagnetycznych, służących do kontroli oraz limitowania naszych wydatków, i wypromowane na szerszych obszarach Europy – a i zapewne pozostałych krain współczesnego błogostanu.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

29 kwiecień '15

Pan_dobrodziej napisał:

Tru. To tak z "czeską" wyrozumiałością było:)

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska