O przepisach dotyczących nieusprawiedliwionych nieobecności uczniów w brytyjskich szkołach pisaliśmy już wielokrotnie. Coraz więcej rodziców musi płacić kary pieniężne po tym jak chce zabrać dziecko na krótkie wakacje w czasie roku szkolnego, korzystając na przykład z atrakcyjnej finansowo oferty w biurze podróży.
Jednak w przypadku rodziców 14-latka z Rayleigh w Essex, cała sprawa zakończyła się dużo większymi kosztami, a w sprawę zamieszani byli nawet komornicy. A zaczęło się niewinnie – rodzice postanowili zabrać syna na pięciodniowy wyjazd. Zgodnie z nowymi przepisami była to „nieuprawniona nieobecność”, bowiem dyrekcja Sweyne Park School nie wydała formalnej zgody.
Szkoła szybko zgłosiła sprawę do odpowiednich organów i rodzicom kazano zapłacić po 200 funtów grzywny plus pokrycie kosztów administracyjnych. Obwinieni próbowali apelować, ale bezskutecznie. Nie wiadomo dokładnie z jakich powodów rodzice 14-latka nie zapłacili wszystkiego we wskazanym czasie. Po kilku tygodniu w progu ich domu stanęli komornicy, którzy zagrozili wyniesieniem cenniejszego wyposażenia. Podobno byli tak zdesperowani, że w przypadku braku współpracy ze strony rodziców, zaczęli grozić im więzieniem.
Sprawa zrobiła się głośna, a sposoby działania lokalnych władz Essex zostały przez media porównane do metod używanych przez niemiecką Stasi. Urzędnicy zaczęli się bronić, że decyzję o zaangażowaniu komorników podjęły służby sądownicze… W końcu sprawa zakończyła się tak, że wszystkie koszty pokryła babcia 14-letniego ucznia.
- Zadzwonił do mnie syn i powiedział, że w domu są komornicy, którzy go straszą wyniesieniem sprzętów i więzieniem. W końcu udało mi się porozmawiać z jednym z komorników. Faktycznie powiedział, że jeśli zaraz mu nie zapłacimy 1230 funtów, to zaczną zabierać wyposażenie domu. Dodał też, że zabrane przedmioty pójdą na aukcję, a do tego dojdą koszty całej tej akcji, co w sumie podwyższy cały rachunek do 3500 funtów. A jeśli wtedy tego nie zapłacimy, to syn i synowa dostaną po 3 miesiące więzienia – opowiada babcia.
- Rozumiem, że zabranie wnuka na wycieczkę do Hiszpanii bez zgody szkoły to nie jest pomysł godny pochwały. Ale mam wrażenie, że konsekwencje są zupełnie nieproporcjonalne do skali przewinienia. Syn z żoną próbowali odwoływać się od decyzji, a nagle w domu zjawia się komornicy, których zachowanie można określić jako skandaliczne – dodaje kobieta.
Urzędnicy bronią się, że takie jest prawo. – Przepisy nakazują rodzicom wypełnianie obowiązku polegającego na dopilnowaniu regularnej obecności dzieci w szkole. Również władze szkolne muszą monitorować przyczyny dłuższych nieobecności – mówi rzecznik Essex County Council.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk