Liczba sklepów i punktów oferujących jedzenie na wynos w niektórych miejscowościach w Wielkiej Brytanii w ciągu 20 lat zwiększyła się o ponad 45 proc. Największe wskaźniki wzrostu notowane są zwłaszcza w biedniejszych dzielnicach dużych miast lub mniejszych miejscowościach.
Zdaniem ekspertów ma to bezpośrednie przełożenie na wzrost przypadków nadwagi i otyłości wśród mieszkańców Wielkiej Brytanii. W Norfolk jeszcze parę lat temu było 265 miejsc oferujących jedzenie na wynos, dziś takich lokali jest prawie 400. Dietetycy zauważyli, że im biedniejsza okolica, tym tego rodzaju miejsc przybywa szybciej.
Im biedniej, tym grubiej
Zgadza się to z wynikami innych badań, które dowiodły, że ludzie z niskimi dochodami, którzy mieszkają w pobliżu tego rodzaju lokali, mają większe prawdopodobieństwo nadwagi.
- Rosnąca liczba miejsc oferujących szybkie i niezdrowe jedzenie w dużym stopniu utrudnia osobom o niskich dochodach możliwość zdrowego odżywiania. Tego rodzaju jedzenie jest stosunkowo tanie, przez to łatwo dostępne i kuszące. W ten sposób znajduje też szerokie grono odbiorców. Nie bez powodu liczba takich miejsc rośnie akurat w mniej zamożnych rejonach – zauważa dr Pablo Monsivais z Cambridge University.
Zdaniem Monsivaisa warto, aby już teraz lokalne władze zainteresowały się tym problemem. Dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie ograniczeń w liczbie miejsc oferujących fast-foody w danej lokalizacji, zwłaszcza w biedniejszych dzielnicach.
- Związek pomiędzy liczbą miejsc oferujących niezdrowe jedzenie i stopniem zamożności okolicznych mieszkańców został potwierdzony również w innych badaniach na świecie, ale po raz pierwszy udało nam się potwierdzić taki trend w Wielkiej Brytanii. Podczas badania skupiliśmy się przede wszystkim na Norfolk, jednak schemat działania jest podobny i widoczny w wielu innych miastach w UK - mówi Eva Maguire, współautorka badania.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.