Weź pan ten łokieć!
W grudniu 2014 r. metro pobiło ustanowiony podczas londyńskiej olimpiady tygodniowy rekord liczby pasażerów, a mówiąc wprost – rekord tłoku. Pociągi przewiozły ponad 28 346 000 osób – o 11 tys. więcej niż w rekordowym tygodniu 2012 r. W całym roku podatkowym 2013/14 z metra skorzystała również rekordowa liczba 1,26 mld pasażerów. To o jedną trzecią więcej niż jeszcze 10 lat temu.
– Ten rekordowy tydzień był poprzedzony dwukrotnym pobiciem w listopadzie najlepszych wyników dziennych. To jasno pokazuje stały wzrost zapotrzebowania na korzystanie z metra i potrzebę dalszego inwestowania w modernizację i rozwój sieci – powiedział Nigel Holness, dyrektor operacyjny London Underground.
Receptą na to ma być m.in. przedłużenie linii Overground do Old Oak, gdzie ma powstać osiedle z 24 tys. mieszkań, wydłużenie linii Northern z Kennington do nowego osiedla Battersea przez Nine Elms (budowa ruszy jeszcze w tym roku), a przede wszystkim budowa nowej linii Crossrail, która w 2018 r. połączy wschód miasta z lotniskiem Heathrow, a także wysuniętymi daleko na zachód Slough i Reading.
Poza wydłużeniem linii, które mają w sumie ponad 400 km długości, TfL wydłuża także same pociągi. Coraz więcej składów kolei Overground ma 5 wagonów, większą pojemność mają nowe składy wprowadzone na liniach Circle, Hammersmith & City, Metropolitan i District. Trwa także modernizacja stacji, która zwiększy ich przepustowość. Przebudowana została już ponad połowa z 270 przystanków i dworców.
Od 2000 r. o prawie 70 proc. zwiększyła się liczba pasażerów miejskich autobusów. Przewożą one obecnie prawie 2,5 mld osób rocznie, co odpowiada połowie wszystkich podróży autobusem w całej Anglii. Najnowszy biznesplan opracowany przez Transport for London przewiduje m.in. zakup dodatkowych 500 pojazdów, co pozwoli zwiększyć zdolności przewozowe o blisko 170 mln osób rocznie. Do 2021 r. TfL musi zainwestować w autobusy 500 mln funtów.
Burmistrz Londynu za punkt honoru stawia sobie rozwój połączeń autobusami wodnymi na Tamizie. Osiągnięcie wyznaczonego celu 12 mln pasażerów rocznie wydaje się całkiem realne, bo w ubiegłym roku statki należące do komunikacji miejskiej przewiozły prawie 10 mln osób. W tym roku zostaną otwarte nowe przystanie przy Battersea Power Station i Plantation Wharf między mostami Battersea i Wandsworth, a także zakończy się modernizacja pirsów Bankside, Embankment i Westminster, dzięki której zwiększy się ich przepustowość. Trwa budowa kolejnych przystani na wschodzie: Convoys Wharf w Deptford, Enderby Wharf w Greenwich oraz po zachodniej stronie North Greenwich Peninsula.
Zapotrzebowanie rośnie nawet na taksówki – środek transportu wykorzystywany szczególnie przez firmy. Do 2020 r. o 20 proc. zwiększy się liczba postojów. Nowe powstaną głównie przy hotelach i przy biurowcach – nakładem 600 tys. funtów.
Przyrost naturalny powoduje też coraz większe korki na drogach. Co roku na londyńskich ulicach ginie lub zostaje poważnie rannych ponad 2 tys. osób. Na poprawę bezpieczeństwa w najbliższych 10 latach miasto wyda 4 mld funtów. Pieniądze zostaną przeznaczone w dużej mierze na przebudowę skrzyżowań, przy których dochodzi do największej liczby wypadków, a także budowę nowych rowerostrad, na których rowerzyści będą solidnie oddzieleni od samochodów. Budowa takiej liczącej prawie 5 km trasy z Elephant & Castle do King’s Cross rozpoczęła się w marcu, a w kwietniu ruszy budowa znacznie dłuższej, bo liczącej prawie 30 km rowerostrady z Acton przez centrum do Tower Hill.
Trzy nowe przeprawy przez Tamizę powstaną na wschodzie miasta. Najbardziej zaawansowane są prace przy tunelu Silvertown, który najpóźniej w 2021 r. odciąży wiecznie zakorkowany Blackwall Tunnel. Trwają konsultacje na temat budowy tunelu lub mostu (jeszcze nie wybrano ostatecznego rozwiązania) w Gallions Reach, między Thamesmead a Royal Docks oraz w Belvedere, między północnym Bexley a Havering.
Presja na szkoły
Według prognozy London Councils do 2018 r. w Londynie trzeba stworzyć 133 tys. dodatkowych miejsc w szkołach. To nie lada wyzwanie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że utworzenie jednego miejsca kosztuje 15 tys. funtów. W sumie trzeba więc będzie wydać blisko 2 mld funtów.
– Samorządy muszą coraz głębiej sięgać do portfeli, by zapewnić miejsce w szkole wszystkim dzieciom – tłumaczy radny Peter John, odpowiedzialny za tę dziedzinę w London Councils. – Przy rosnących cenach nieruchomości i usług budowalnych oraz jednoczesnym uszczuplaniu lokalnych budżetów staje się to coraz większym wyzwaniem.
By częściowo rozwiązać problem i odciążyć samorządy, w 2010 r. rząd umożliwił tworzenie wolnych szkół (free schools) i akademii. Takie placówki działają niezależnie od lokalnych władz, mogą je zakładać organizacje pozarządowe, rodzice lub grupy religijne. Pieniądze na ich prowadzenie przyznaje Ministerstwo Edukacji, a nadzór, podobnie jak nad szkołami państwowymi, sprawuje Ofsted. Wolne szkoły są zobowiązane do przyjmowania wszystkich uczniów, bez względu na ich pochodzenie, religię i przekonania. W całej Anglii powstało ich już 400 i oferują 230 tys. miejsc.
W ubiegłym roku zrobiło się o nich głośno za sprawą afery w Birmingham. Jeden z trustów prowadzących takie szkoły został oskarżony o faworyzowanie muzułmańskich nauczycieli i zmianę programu nauczania zgodnie z zasadami Koranu.
Dotychczas normą było maksymalnie 20 dzieci w klasie. Coraz więcej szkół w Londynie ma już klasy liczące nawet 30 uczniów. Placówki, które nie zostały rozbudowane, po prostu dostawiają kolejne ławki i krzesła w istniejących budynkach.
Konserwatyści zaproponowali ostatnio ograniczenie prawa do zasiłku Child Benefit do trójki dzieci. To symboliczny, ale znaczący sygnał, że czas ograniczyć przyrost naturalny, zanim związane z nim problemy całkowicie nas przerosną.
Marcin Urban, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.