Darek Anderson jest doktorantem na Uniwersytecie Kent. Zajmuje się analizą integracji Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii z lokalną społecznością.
Skąd wziął się u Pana pomysł na badanie polskich imigrantów w UK?
Zawsze interesowały mnie zagadnienia związane z szeroko rozumianą emigracją. Być może dlatego, że większość członków mojej rodziny wyemigrowała z Polski w pewnym momencie swojego życia. Poza tym zrobiłem studia magisterskie w tym kierunku zaraz po przyjeździe do Wielkiej Brytanii, podczas których moja obecna promotorka rozbudziła we mnie instynkt badawczy. Sam dużo podróżuję, mieszkałem w kilku krajach, poza tym przez całe życie staram się odpowiadać na nurtujące mnie pytania, więc pomyślałem, że tym razem zrobię to dogłębnie i dowiem się, czy Polacy integrują się z miejscową społecznością, bo to właśnie pytanie zadałem sobie po pierwszych kilku dniach mojego pobytu na Wyspach.
Co konkretnie Pan bada?
- Chciałbym odpowiedzieć na pytanie jak nasi rodacy integrują się z Brytyjczykami i czy poziom wykształcenia oraz rodzaj wykonywanej pracy ma na ten proces jakiś wpływ. Czy polscy poakcesyjni migranci stają się powoli częścią tego wspaniałego wielokulturowego społeczeństwa, czy raczej wiodą swoje życie obok głównego nurtu społecznego, tworząc polską Brytanię.
I jakie są Pana wnioski? Integrujemy się, czy raczej budujemy Polskę na Wyspach?
Wielka Brytania to wspaniały, wielokulturowy kraj, w którym z pewnością znajdzie się miejsce dla każdego, także dla naszych rodaków. Ważne jednak, aby Polacy ze swojej strony starali się integrować, a nawet asymilować z miejscową społecznością. Według badania przeprowadzonego w kwietniu tego roku przez ICM Research na zlecenie think tanku British Future, 52 proc. Brytyjczyków uważa, że polscy imigranci mają pozytywny wpływ na Zjednoczone Królestwo, aczkolwiek aż 40 proc. badanych stwierdziło, że Polacy mieszkający w UK nie przejawiają wystarczającej woli do integracji z Brytyjczykami. Tak więc nie idzie nam najgorzej, ale z pewnością mamy jeszcze sporo do zrobienia w zakresie integracji z lokalną społecznością.
Użył Pan słowa „asymilacja”. A czy to nie oznacza wykorzenienia? Gdzie jest ta granica między dobrze rozumianą integracją a pozbyciem się własnych korzeni, tożsamości kulturowej?
- Oczywiście integracja i asymilacja to dwa różne terminy. W przypadku integracji mówimy o dwustronnym procesie, w którym zachodzi interakcja między imigrantami, którzy dostosowują sie do miejscowej społeczności, a ową społecznością, która bierze pod uwagę np. odrębność kulturową danej grupy etnicznej. Natomiast proces asymilacji odbywa się tylko w jednym kierunku tzn. imigrant przyjmuje miejscowe zwyczaje, kulturę, język itp. Nie ma niestety uniwersalnej definicji, która jasno określałaby co oznacza integracja. Samo "mierzenie" tego procesu może odbywać się na wiele sposobów. To czy dany imigrant będzie się integrował czy też asymilował zależy tylko i wyłącznie od niego samego. Każdy z nas stanowi indywidualny przypadek, myślę jednak, że warto pamiętać o tym, że jako goście powinniśmy przede wszystkim szanować naszych gospodarzy jak i panujące u nich zwyczaje.
Czuje się Pan w Wielkiej Brytanii jak w domu?
- Jak najbardziej tak, zdałem sobie z tego sprawę jakiś rok temu, kiedy po powrocie z kilkudniowej podróży służbowej wylądowałem na Heathrow i pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy było: jak dobrze być już w domu. Bardzo odpowiada mi tutejsza wielokulturowość, mieszkanie pośród różnych grup etnicznych to dla mnie duża frajda, to trochę jak podróżowanie po świecie bez konieczności wsiadania do samolotu.
JESTEŚ POLAKIEM MIESZKAJĄCYM W UK? WYPEŁNIJ ANKIETĘ