Dlatego też Jakub angażuje się w różne projekty polonijne, m.in. w zeszłym roku przy okazji wyborów parlamentarnych był częścią kampanii nakłaniającej Polaków do głosowania na kandydatów z angielskich list. – W ramach projektu Aspire i Polish City Club zrobiliśmy badanie wśród Polaków mieszkających na Wyspach. Aż połowa respondentów odpowiadała, że nie ma pojęcia, na kogo zagłosuje! Wraz z koalicją polskich organizacji z całej Wielkiej Brytanii namawialiśmy w ramach kampanii „Jesteś u siebie, zagłosuj!”, żeby jednak wyrobić sobie zdanie i wziąć udział w wyborach. Jaki jest sens głosować na polskie ugrupowania, jeśli mieszkamy tutaj i to z Wielką Brytanią wiążemy swoją przyszłość? Przygotowałem nawet taki tekst-manifest, w którym napisałem, że nie będę głosował na polskiego posła, ponieważ czuję, że na poziomie europejskim polityk stąd może mnie reprezentować lepiej. Z tego też powodu zachęcam wszystkich, którzy mają podwójne polsko-brytyjskie obywatelstwo: wykorzystajcie swój głos, pójdźcie do urn w maju, wybierzcie brytyjskich posłów – apeluje Jakub.
Jednym z pomysłów na systemowe rozwiązanie tego problemu, jest wprowadzenie do polskiego parlamentu posłów reprezentujących okręgi zagraniczne – tak, aby Polacy w Londynie głosowali na posła z Londynu, a nie z Warszawy. – Wtedy masz realne poczucie, ze Twój głos jest powiązany ze sprawami, które są dla Ciebie ważne – a te są inne niż dla wyborców w stolicy. Polska emigracja w Europie jest zbyt duża, aby polegać na obecnych rozwiązaniach politycznych – dodaje.
Symbol czasów
Zapytany o zagorzałą debatę na temat imigracji, odpowiada, że u jej podstaw leży problem komunikacji politycznej.
– Myślę, że kryzys uwypuklił, że konstrukcja polityczna zjednoczonej Europy nie jest idealna i wymaga reform. Przekonanie, które towarzyszyło nam od powstania Unii – że jedynym rozwiązaniem jest daleko idąca integracja na wszystkich możliwych poziomach – okazało się być nieco utopijne. Partie na Wyspach – podobnie jak w całej Europie – mają problem z wytłumaczeniem skomplikowanego, wielopoziomowego systemu instytucji i podejmowania decyzji tak, aby pokazać zarówno plusy, jak i minusy integracji. Zamiast tego w wielu krajach skupiono się na wytykaniu błędów i proste zrzucanie winy na Brukselę za błędy, które często miały jednak miejsce na poziomie narodowym – jak to z niedostosowaniem NHS do zwiększonej imigracji na Wyspy. Jak dowodzą badania, imigracja jest ekonomicznie i kulturowo korzystna dla Wielkiej Brytanii, ale rzeczywiście może jednocześnie nadwerężać niewystarczająco dostosowany system społeczny, w tym służby zdrowia i świadczeń. Czy narzekający mają rację, identyfikując problemy z edukacją, szkołami, systemem socjalnym? Tak – ale zbyt łatwo wskazują na Brukselę, jako winną tego stanu rzeczy – tłumaczy.
Jakub obecnie mówi o sobie, że jest z Londynu. Tutaj pracuje, tutaj płaci podatki, tutaj chce zostać, przynajmniej na razie. Usilnie działa, aby stworzyć pozytywny wizerunek Polaków na Wyspach, poprzez działania z organizacjami polonijnymi i kampanię w mediach społecznościowych z użyciem hashtaga #PolesinUK. – Ale to nie jest tak, ze nie rozważam powrotu do Polski. Rozważam to w każdej chwili. To jest symbol naszych czasów i życia w zjednoczonej Europie – uśmiecha się.
Magdalena Grzymkowska, Dziennik Polski