Firma Cwm Environmental, zlokalizowana w walijskim Carmarthen, jest spółką komunalną prowadzoną przez radę hrabstwa Carmarthenshire. Zajmuje się utylizacją odpadów. Niedawno opublikowała ogłoszenie o pracę za 6,5 funta na godzinę. Oferta zawierała opis specyfiki ciężkiej fizycznie pracy przy recyklingu odpadów. Na końcu znalazła się adnotacja, że „mówienie i rozumienie języka polskiego jest atutem, ale nie jest niezbędne”.
To wystarczyło, aby tabloidy nakręciły aferę. W "Daily Mail" od razu postawiono pytania, dlaczego nie ma słowa o wymogu rozumienia języka walijskiego. No i w ogóle, dlaczego firma zlokalizowana w sercu Walii w swoim ogłoszeniu pisze coś o języku polskim. Niewielu dziennikarzy zwróciło jednak uwagę, że w Cwm Environmental ze 100 zatrudnionych pracowników, 30 to imigranci z Unii Europejskiej, głównie Polacy.
To właśnie dlatego firma zdecydowała się na taką adnotację w ogłoszeniu. Jak tłumaczą jej przedstawiciele, chodzi o lepszą komunikację z polskimi pracownikami, ze względów bezpieczeństwa i ochrony zdrowia.
Dyskryminacja narodowościowa?
Lokalni włodarze od razu zaznaczyli, że sporne ogłoszenie to dzieło firmy. Do dyskusji szybko przyłączyli się walijscy konserwatyści, których zdaniem taka forma rekrutacji dyskryminuje rodowitych mieszkańców. Warto tu dodać, że hrabstwem Carmarthenshire rządzą laburzyści.
- To idealny przykład jak miejscowe władze promują zatrudnianie imigrantów, co odbywa się kosztem lokalnych bezrobotnych, mówiących po angielsku lub walijsku. Ed Miliband swojego czasu obiecywał, że agencje pracy nie będą w ten sposób przygotowywały ogłoszeń, które promują imigrantów i obniżają stawki wynagrodzeń na lokalnym rynku. Tymczasem mamy przykład głębokiej hipokryzji, nic dziwnego, że nie ludziom Milibanda nie można ufać w sprawie imigracji – mówi rzecznik walijskich torysów.
Ogłoszeniem dotknięci są też przedstawiciele narodowej partii Walii – Plaid Cymru. – Jesteśmy zasmuceni postawą naszych władz, które nie kładą takiego samego nacisku na promowanie języka walijskiego i jego roli w świadczeniu usług publicznych – mówi rzecznik partii.
Tymczasem przedstawiciele samorządu cały czas usilnie tłumaczą, że nie mieli nic wspólnego z rekrutacją prowadzoną przez Cwm Environmental.
- Samorząd nie może ingerować w naszą politykę rekrutacyjną. Prawie jedna trzecia naszych pracowników to imigranci, głównie z Polski. To dlatego akurat teraz szukamy osób rozumiejących język polski. Chodzi o wzajemną komunikację i względy bezpieczeństwa – mówi John Rees, dyrektor zarządzający w Cwm Environmental.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk