Pomimo całego stulecia filantropijnych akcji problemy socjalne Wielkiej Brytanii w przededniu I wojny światowej były niemal tak poważne jak w czasach bitwy pod Waterloo. Dobroczyńcy winą za ubóstwo obarczali niefrasobliwość i pijaństwo najniższych klas społecznych, zapominając o prawdziwych ekonomicznych przyczynach biedy – bezrobociu i niskich płacach, które znacznie bardziej przyczyniły się do zubożenia społeczeństwa brytyjskiego niż piwo i brak chrześcijańskiej wiary. Z wybuchem I wojny światowej zbiegła się decyzja, że to państwo powinno odgrywać większą rolę w pomaganiu ubogim, czy to przez oczyszczanie slumsów, czy przez wypłacanie emerytury wszystkim starszym obywatelom. Jednak wolontariusze się nie poddali, a organizacje charytatywne zwróciły się w nowych kierunkach, by pomagać biednym nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie.
Pieniądze = kontrowersje
Każdego roku brytyjskie organizacje charytatywne gromadzą i rozdysponowują fundusze w wysokości około 80 mld funtów. Wszystkie razem zatrudniają około miliona osób – więcej niż brytyjski sektor samochodowy, lotniczy czy chemiczny – i średnio 13 mld razy rocznie proszą o wsparcie (na każdego mieszkańca Wielkiej Brytanii przypada 200 zapytań rocznie). Organizacje charytatywne zapewniają, że z każdego darowanego im funta 90 pensów jest przeznaczanych na działalność charytatywną. Jednak autor wydanej w listopadzie ubiegłego roku książki „The Great Charity Scandal” David Craig w swojej kontrowersyjnej publikacji dowodzi, że wiele towarzystw filantropijnych przeznacza co najmniej połowę swoich dochodów na zarządzanie, rozwój strategii i finansowanie kampanii. Autor książki zapewnia, że nie stanowi ona ataku na organizacje charytatywne, ale atakuje te spośród nich, które na pierwszym miejscu stawiają swoje własne interesy. David Craig przekonuje, że przyszedł czas, by skupić się na wspieraniu tych organizacji, które naprawdę realizują cele filantropijne.
W Anglii i Walii jest 1939 organizacji charytatywnych pomagających dzieciom, 581 szukających leku na raka, 354 działające na rzecz ptaków, 255 – zwierząt, 81 towarzystw wspierających alkoholików i 69 walczących z białaczką. Każda z nich zatrudnia swoich własnych przedstawicieli, administrację, agitatorów, specjalistów od komunikacji i wynajmuje biuro, ale tylko niewielka liczba przyznaje, że zajmuje się dokładnie tym samym co inne organizacje. Weźmy przykład Etiopii. 20 lat temu działało tam 70 międzynarodowych organizacji charytatywnych, dziś jest ich prawie 5 tys. W 2013 r. brytyjski parlament prześwietlił sektor organizacji charytatywnych. W wyniku tych badań okazało się, że w Anglii i Walii jest tak wiele organizacji charytatywnych, iż nie sposób sprawdzić, czy każda z nich działa legalnie, a nie jest na przykład przykrywką dla prania pieniędzy, unikania płacenia podatku lub kampanii politycznej. Chociaż liczba organizacji od niemal 15 lat pozostaje mniej więcej taka sama, znacząco wzrosła liczba towarzystw, które zbierają rocznie ponad 10 mln funtów – z 307 w 1999 r. do 1005 dziś. Jednym z możliwych wyjaśnień takiego stanu rzeczy jest fakt, że jesteśmy coraz bogatsi i chętniej oraz więcej pieniędzy przeznaczamy na darowizny charytatywne. Ale istnieją też inne teorie. W 1955 r. Cyril Nothcote Parkinson napisał w „Economist”: „Praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie” i w ten sposób – kpiąc z samonapędzającej się machiny biurokracji – stworzył prawo Parkinsona. Mówi ono, że jeśli pracownik ma określony czas na wykonanie zadania, wykona je dopiero w możliwie najpóźniejszym terminie. W praktyce oznacza to wzrost liczby urzędników, niekoniecznie związany z ilością i rodzajem pracy do wykonania. W taki właśnie sposób rozrosły się największe organizacje charytatywne w Wielkiej Brytanii – zbierający 368 mln rocznie Oxfam, Christian Aid (95 mln), ActionAid (59 mln) i wiele innych. Możesz złożyć darowiznę na rzecz organizacji Breakthrough Breast Cancer, Breast Cancer Care lub Breast Cancer Campaign – to „rozdwojenie jaźni” oznacza ogromne koszty związane z obsługą administracyjną. Każda z organizacji o przychodzie przewyższającym 25 tys. funtów rocznie musi złożyć poddane niezależnemu audytowi sprawozdanie finansowe w Charity Commission – wszystkie brytyjskie organizacje charytatywne wydają co roku na księgowych 252 mln funtów. Paradoks widoczny jak na dłoni dostrzegają tylko nieliczne stowarzyszenia, takie jak trzy organizacje działające na rzecz zmniejszenia zachorowań na raka prostaty, które w ubiegłym roku połączyły się w jedną, co zaowocowało zmniejszeniem kosztów zarządzania. Dzięki temu kwota przeznaczona na faktyczny cel działania fundacji uległa podwojeniu, rosnąc z 8,2 do 16,5 mln funtów.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.