Po zakończeniu opłaconego czasu parkowania, kierowcy będą mieli jeszcze 10 minut czasu, zanim kontrolerzy wystawią mandat. Zmiana to pomysł ministra Erica Picklesa, który w ten sposób chce skończyć z „polowaniem na kierowców” w celu wystawiania jak największej liczby mandatów.
Pickles obiecuje, że przepis o dodatkowych 10 minutach ma szansę wejść w życie jeszcze w marcu. Będzie obowiązywał na publicznych parkingach i miejskich strefach parkowania.
Nie będą zarabiać na kierowcach
Minister zapowiada również, że w związku ze zmianą, wszystkie samorządy otrzymają nowe wytyczne, w których podkreślony zostanie zakaz „wykorzystywania parkingów jako sposobu na generowanie zysków dla gmin”. Wytyczne przypominają również samorządowców o tym, że mieszkańcy i przedsiębiorcy mają prawo do dopominania się publicznych miejsc parkingowych w swojej okolicy.
Co ważne, minister przypomina również, że nie można karać kierowców mandatem w sytuacji, gdy parkometr jest uszkodzony. Rząd zakazuje również samorządom używania miejskiego monitoringu do „szpiegowania kierowców”, z wyłączeniem miejsc pozbawionych miejsc postojowych takich jak np. bus pasy czy okolice szkół.
- Kończymy polowania na kierowców, którzy potrzebują elastycznych zasad parkowania, aby móc załatwiać swoje codzienne sprawy. Zbyt długo przepisy traktowały kierowców jak potencjalnych przestępców, a wiele samorządów wykorzystywało je do łapanek i zarabiania na mandatach. W efekcie wielu kierowców unikało parkowania w centrach miast, przez co podupadło wiele sklepów i firm. Zbyt gorliwe wykonywanie przepisów parkingowych odstrasza od wizyt w centrach miast i na dłuższą metę kosztuje nas dużo więcej – mówi minister Pickles.
- 10-minutowy okres karencji to świetny pomysł. Do tej pory parkowanie w mieście wielu kierowcom kojarzyło się z gniewem i frustracją. Ten dodatkowy czas z pewnością sprawi, że życie stanie się prostsze, a kierowcy będą mieli mniej stresu. Wstyd tylko, że o wstawiennictwo trzeba było prosić aż na szczeblu ministerialnym, bo samorządy jakoś same z siebie nie mogły na to wpaść – ocenia prof. Stephen Glaister z RAC Foundation.
Również prezes AA z radością przyjął informacje o zmianach. – To przejaw zdrowego rozsądku. Zbyt często dochodziło do rozbieżności pomiędzy czasem mierzonym przez obie strony konfliktu, kierowca mówił swoje, parkingowy swoje, a jeszcze inaczej czas pokazywał parkometr. Poza tym kontrolerzy czekający na moment, aby wypisać mandat 60 sekund po skończeniu opłaconego czasu skutecznie odstraszają chociażby od zakupów w centrach miast – mówi Edmung King.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.