Szef brytyjskiego rządu proponuje zmiany w prawie, które za tego rodzaju zaniedbania lub zaniechania przewidywać będą karę nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Dotyczy to przede wszystkim osób, które zawodowo stykają się z dziećmi, a więc m.in. nauczycieli, wychowawców, pracowników socjalnych i wielu innych.
Poniosą odpowiedzialność
Cameron nie ukrywa, że propozycja to efekt głośnych w ostatnim czasie skandali ujawnionych przez media m.in. w Rotherdam czy Oxfordshire. – Osoby, które poprzez wykonywanie swoich zawodowych obowiązków, dopuszczą się zaniechania tego rodzaju, będą musiały ponieść konsekwencje. Chcemy również rozliczać pracowników samorządowych z tego, jak wykonują nadzór nad odpowiednimi placówkami – mówi Cameron.
Planowane jest również formalne usankcjonowanie molestowania dzieci jako czynności o statusie „zagrożenia narodowego”, co ma sprawić, że policja i inne służby będą traktować tego rodzaju sprawy na równie poważnie jak np. zorganizowane grupy przestępcze. Poszczególne jednostki policji będą zobligowane do wzajemnej współpracy ponad granicami swoich jurysdykcji. Wszystko po to, aby lepiej chronić dzieci w UK.
Cameron uważa, że jego plan rozszerzenia odpowiedzialności karnej za przestępstwo umyślnego zaniedbania skutecznie dotknie inne grupy zawodowe – nie tylko pracowników służby zdrowia, ale i pracowników socjalnych, wychowawców, urzędników itd. Premier uważa, że w ten sposób tego rodzaju przemoc wobec dzieci nie będzie już ukrywana, przemilczana lub marginalizowana przez niektóre grupy zawodowe.
Kary więzienia za umyślne zaniedbanie to dla części ekspertów ryzykowny pomysł. Cześć z nich uważa, że tego rodzaju prawo może prowadzić w niektórych sprawach do szukania kozła ofiarnego. Cameron uspokaja jednak, że celem zmian jest „upewnienie się, że profesjonaliści, których zatrudniamy w urzędach, w policji, domach opieki czy szpitalach, wykonują swoją pracę tak, jak należy”.
Premier odniósł się m.in. do sprawy z Oxfordshire, gdzie w ciągu ostatnich 15 lat, około 300 dziewcząt było zastraszanych i wykorzystywanych seksualnie przez grupy przestępcze. Okazało się, że spora grupa miejscowych pracowników socjalnych, urzędników i policjantów miała świadomość tego, co się działo. Jeden ze świadków podczas procesu, stwierdził nawet, że „9 na 10 osób odpowiedzialnych za dobro tych dziewcząt, było świadomych procederu”.
- Wszyscy jesteśmy poruszeni skalą nadużyć w przypadku takich spraw jak w Oxfordshire, tym bardziej, że mamy świadomość, że nie wiemy o wszystkich takich sytuacjach. W wielu wypadkach sygnały ze strony dzieci były ignorowane, często nawet one same były obwiniane, a wszystko zamiatano pod dywan. Bardzo często działo się tak z powodu źle rozumianej i wypaczonej politycznej poprawności – dodaje Cameron.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.