Trzy sprawy: afera pedofilska z czasów Thatcher, odebranie zasiłków nałogowcom, liczba muzułmanów w UK – tym interesowała się prasa brytyjska. Nie bez powodu. Potencjalnie każda z tych spraw może wysadzić gabinet Partii Konserwatywnej i nie będzie miał znaczenia czas, w którym odbędą się wybory. Każdy czas będzie po prostu zły. Zacząłem się nawet zastanawiać nad tym, czy David Cameron celowo podał tak odległy termin referendum w sprawie wyjścia z UE. Po prostu nie chciał być zapamiętany jako premier, za którego kadencji doszło do historycznego wydarzenia, które z kolei może okazać się bardzo złym posunięciem ze strony Wielkiej Brytanii. Prawdopodobnie Cameron zdaje sobie sprawę z tego, że natłok niezałatwionych i poprawnych politycznie spraw jest tak duży, że starczyłoby ich na kilku premierów. Tyle że wtedy, gdy odbędzie się referendum unijne, Cameron będzie już „cenionym prelegentem na wielu prestiżowych konferencjach światowych”, a nie „prajministrem” jednej z największych gospodarek Europy.
Ciekawostką jest natomiast zmiana celu ataku rządu. Tym razem zaatakowano rodaków, którzy – delikatnie mówiąc – wykorzystują system zasiłków. Według brytyjskiego „Guardiana”, który z kolei powołuje się na oświadczenie rządu, zasiłki będą odbierane ludziom ze schorzeniami dającymi się wyleczyć. Do takiego grona zaliczają się alkoholicy, narkomani i osoby otyłe. Wszyscy ci, którzy odmawiają leczenia z powodu swojego widzimisię. Wraz z odchudzaniem społeczeństwa Cameron odchudzi wydatki o dobre pół miliarda funtów. To kawał grosza.
Miało nie być o emigrantach i nie będzie. Chociaż będzie mowa o muzułmanach. Chodzi bowiem o tych już rodzimych muzułmanów. Z obywatelstwem brytyjskim. Urodzonych i wychowanych tutaj. Co jakiś czas wracam do spisu powszechnego, przeprowadzanego co dziesięć lat, a ostatnio w 2011 r. Co rusz do społeczeństwa docierają nowe dane, które „szokują” opinię publiczną albo – jak kto woli – po prostu potwierdzają już wcześniej przeprowadzone obserwacje. Tym razem, nagle, ni stąd, ni zowąd, okazało się, że w Wielkiej Brytanii żyją muzułmanie… I to liczba niemała – kilka milionów. Około 5 proc. całego społeczeństwa. Ponad połowa z nich urodziła się już na Wyspach, a prawie 2/3 czuje się Brytyjczykami. Jakby tego było mało dla wszystkich antyimigracyjnych partii, szacuje się, że liczba ta wzrośnie w ciągu następnego pokolenia o połowę. I wisienka na torcie – co piąty muzułmanin nigdy nie podjął się uczciwej pracy, żeby nie powiedzieć – w ogóle nie pracował. No cóż, prorok jest wielki.
Na koniec – last but not least – Anonymous po raz kolejny wkraczają do akcji. Tym razem na celowniku są pedofile, i to z obozu władzy. Chodzi o raport sprzed lat na temat wręcz mafii organizującej orgie z nieletnimi, z których niektórzy nieletni żywi nie wychodzili. Raport traktowany był jak gorący kartofel. Rzecz działa się za czasów Margaret Thatcher, raport został opracowany kilkanaście lat temu, a do tej pory nic konkretnego się w związku z nim nie wydarzyło. Spekuluje się, że opisani są w nim wysoko postawieni i wpływowi politycy, między innymi z rządzącej Partii Konserwatywnej. Nie dziwi zatem opieszałość wymiaru sprawiedliwości.
Nie spodobało się to internetowym aktywistom, którzy zagrozili, że wejdą do domów wszystkich wymienionych w raporcie. „The Independent”, który opisuje całą sytuację, nie precyzuje, czy chodzi o ataki hakerskie, czy typowy „słowiański wjazd na chatę”. Na razie ludzie w maskach Guya Hawkesa protestowali w okolicach Liverpool Street Station. Czekamy na rozwój sytuacji. Na pohybel wszystkim pedofilom.
Piotr Dobroniak, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.