Zagubienie przeciętnego Brytyjczyka w codziennych zasadach savovir-vivre’u dotyczących płci przeciwnej widać gołym okiem – walczą oni z pokusą spoglądania w nasze dekolty podczas rozmowy w pubie, nie wiedzą, czy przepuszczenie nas w drzwiach lub ustąpienie miejsca w metrze przypadkiem nas nie obrazi. W dzisiejszych czasach za każdy drobny błąd można być przecież posądzonym o seksizm, dyskryminację, a nawet o napastowanie seksualne.
Dziennik „The Times” opublikował niedawno raport, z którego wynika, że z potocznej mowy Brytyjczyka znika już określanie kobiety jako seksownej. Według raportu, przygotowanego przez stowarzyszenie British National Corpus, w latach 90. słowo „sexy” było jednym z najczęściej używanych określeń wobec kobiety. Teraz większość mężczyzn walczy ze zwyczajem odnoszenia się do kobiet w kontekście ich wyglądu, żegnajac się na zawsze z powstałą w latach 90. „lads culture” (kultura chłopięca – przyp. red.), w której liczyły się tylko piwo, seks i oglądanie meczów piłki nożnej.
To jednak nie jedyny cios wymierzony w ego angielskich „lads”. Kilka tygodni temu w prasie zawrzało przy okazji kampanii „No More Page 3” (NMP3), czyli próby zaprzestania publikacji zdjęć półnagich kobiet na trzeciej stronie „The Sun”. Właściciel tabloidu Rupert Murdoch po kilkudniowej przerwie w publikowaniu fotek jędrnych piersi 20-letniej Amy z Essex i jej podobnych miał rzekomo wyśmiać tych, którzy przeciw temu protestują. Jednak kto wie, czy więcej protestów nie przyniesie w końcu efektu? Ta strona od zawsze budziła kontrowersje, jednak ja zawsze podtrzymywałam opinię, że jeśli czegoś nie chcesz oglądać, to po prostu tego nie rób, a nie odbieraj przyjemności innym. Podczas gdy tak świeże są jeszcze dyskusje o wolnej prasie i walce z cenzurą po tragicznych wydarzeniach w paryskiej redakcji magazynu „Charlie Hebdo”, Brytyjczycy chcą likwidować coś, co można uznać za niekrzywdzącą nikogo rozrywkę.
Czy to nie właśnie zachodnie media, a przede wszystkim media brytyjskie, ze swoją historią szlachetnej demokracji i wolności jednostki, nie protestowały najgłośniej przeciw cenzurze? Afera „Page 3” rzuca cień obłudy na ich wcześniejsze reakcje.
Jakie mamy prawo zabraniać komuś oglądania nagich sutków w czasie zasłużonej przerwy na herbatę z mlekiem i kanapkę z bekonem?
Page 3 nie różni się prawie niczym od zdjęć majtek reklamowanych przez Davida Beckhama, a jakoś nie robi on z tego wielkiego halo. Robi za to wielkie pieniądze.
Seks czy różne oblicza pornografii są wszechobecne – zarówno na stronach pornograficznych, do których niemal każda osoba ma dostęp za jednym kliknięciem, na występie idolki nastolatków Beyonce czy w teledysku wijących się wokół siebie Rihanny i Shakiry. Tak samo na większości prywatnych zdjęć, jakie udostępniamy na Instagramie czy Facebooku – fotografując przerwę między udami podczas opalania się na wakacjach w Tajlandii, ulepione pierogi (ktoś kiedyś trafnie nazwał to pornografią na talerzu), a już na pewno publicznie udostępniając zdjęcia nagich niemowlaków. To właśnie te ostatnie powinny być cenzurowane – większość niemowlaków z pewnością zgodzi się ze mną, gdy dorośnie.
Dążenie Brytyjczyków do równości płci jest godne naśladowania. Tym bardziej więc dziwi mnie ich pruderyjność i obawa przed tym, aby głośno i otwarcie rozmawiać o seksie – który uprawiają przy zgaszonym świetle. Przeciętny Brytyjczyk, choć – owszem – potrafi okazać pasję w łóżku, potrzebuje przynajmniej 5 kufli piwa, żeby w ogóle odważyć się zagadać do kobiety. Nawet z wyczekiwanej ekranizacji sadomasochistycznego hitu literackiego „50 twarzy Greya”, wyreżyserowanej przez Angielkę Sam Taylor-Wood, najostrzejsze sceny erotyczne z książki zostały wycięte, co jakby mija się z celem.
Nieuchronnie przychodzi mi na myśl porównanie z Polską. Sukces występu Polaków na Eurowizji ewidentnie pokazuje, że nie tylko nie boimy się reprezentować kraju obfitymi biustami, ale nawet jesteśmy z tego dumni.
Nastroje społeczne w kraju, w którym się urodziłam, i w tym, w którym postanowiłam żyć, są od siebie nadal bardzo dalekie. W UK nie wypada już komplementować seksappealu kobiety, w Polsce natomiast ten nadal przesłania jakiekolwiek inne jej przymioty. W Polsce feminizm dopiero rozkwita, dodaje skrzydeł przez lata emancypującym się kobietom, podczas gdy w Wielkiej Brytanii powstaje nowa, słaba płeć zagubionych mężczyzn. A gdyby tak spotkać się pośrodku? Chcemy równości płci czy chcemy po prostu zmiany hierarchii? Chcemy cenzury czy wolnych mediów? Wszystko sprowadza się do szczerości, wolności wyboru, wzajemnej akceptacji i – jak w niemal każdej dyskusji pomiędzy kobietą a mężczyzną – ostatecznie do seksu.
Karolina Zagrodna, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.