MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/02/2015 12:58:00

O Polakach na Wyspie Man

O Polakach na Wyspie Man- Po dekadzie od początku fali polskiej imigracji na wyspie Man można stwierdzić, że jest to opowieść o sukcesie - uważa Dionisios Sturis, autor książki "Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania".
PAP: Po lekturze Pana książki wyspa Man jawi mi się jako tolkienowska kraina hobbitów, gdzie wszyscy się znają i przyjaźnią, niczego nie brakuje, a opieka socjalna działa przyzwoicie. Jest bezpiecznie, bo przestępczość jest bardzo niewielka, samochodów nie kradną, bo nie ma, jak ich z wyspy wywieźć, słowem - Man to mały raj pomiędzy Wielką Brytania a Irlandią.

D.S.: To z pewnością nie jest żaden raj. Wyspiarze mają takie same problemy jak ludzie żyjący gdzie indziej. Choć może na małej wyspie łatwiej sobie z nimi poradzić. Na Man bezrobocie jest minimalne, wynosi jakieś 2 proc., ofert pracy jest sporo, choć nie wszystkie bardzo atrakcyjne. Ale każdy mieszkaniec wyspy ma szansę na pracę, a w razie jakiejś katastrofy opieka społeczna nie dopuści do najgorszego. Dotyczy to jednak tylko rodzimych mieszkańców wyspy i przybyszów, którzy mieszkają na niej przez minimum pięć lat. Nie jest więc tak jak w Anglii, gdzie przywileje socjalne przysługują niemal od razu po osiedleniu się. Ale gdy polskim emigrantom, którzy przenieśli się na Man dwa lata wcześniej, urodziło się bardzo chore, wymagające drogiego leczenia i stałej opieki dziecko, to znaleziono dla nich pomoc poza systemem. Lokalne media grzmiały, że to wstyd dla wyspy, że opieka społeczna nie może pomóc ludziom, bo za krótko tu mieszkają. W końcu tej polskiej rodzinie pomogły im osoby prywatne.

PAP: Jak w tym niewielkim, spokojnym raju znajdują się Polacy? W szczycie emigracyjnym, po 2005 roku na wyspie pracowało ponad 4 tys. osób z Polski.

D.S.: To są jedynie szacunki, bo nie ma oficjalnych danych. Informacje tamtejszego ministerstwa pracy są niepewne, bo za jednym zarejestrowanym pracownikiem może stać cała, rozbudowana rodzina. Może też być odwrotnie - w rodzinie dwie osoby pracują na trzy etaty i mają aż sześć pozwoleń na pracę. Jednak z wielu przesłanek można wnioskować, że w latach 2005-2007 na wyspę trafiło około 4 tys. Polaków. Po kilku latach wiele osób wróciło do Polski, ale wkrótce potem, gdy okazywało się, że ojczyzna nadal nie spełnia pokładanych w niej nadziei, spora część tej grupy wróciła na Man. Myślę, że teraz na wyspie mieszka około 1,5 do 2 tys. Polaków.

PAP: Czy na Man są też inni imigranci?

D.S.: Ludność wyspy to ko. 80 tys. osób. Manxowie, tacy z dziada pradziada, to tylko ok. 40 proc. populacji, więc nie tak dużo. Wśród nowych osiedleńców wielu jest Anglików, trochę Szkotów i Irlandczyków. Na Man zamieszkali też Filipińczycy, Hindusi, niewielka grupa Portugalczyków i emigranci z RPA. Najnowsza fala emigracji, która trwa od 10 lat, to Polacy, Czesi, Słowacy, Litwini, Łotysze a także Rumuni i Bułgarzy. W tej ostatniej grupie emigrantów Polaków jest najwięcej.

PAP: Czy Polacy wtapiają się w społeczność wyspy, czy też tworzą emigranckie getto?

D.S.: Nie ma polskiego getta, jakie znamy z innych krajów. Niektórzy Polacy faktycznie wolą trzymać się razem i mieszkają blisko siebie, w sąsiednich dzielnicach stolicy - Douglas, ale brak jest infrastruktury, która ułatwiałaby życie poza lokalną społecznością – nie ma polskich szkół, polskich mediów, polskich restauracji. Chcąc nie chcąc, trzeba się integrować. Dla większości bohaterów mojej książki ta asymilacja to wielka wartość – zawiązują się przyjaźnie, powstają mieszane związki. Początkowo imigranci wspólnie wynajmowali mieszkania czy pokoje w prywatnych domach, żeby było taniej i żeby więcej można było zaoszczędzić, ale i to się zmienia. Za pokój trzeba było niegdyś płacić 50 funtów tygodniowo, czyli tyle, ile mniej więcej wynosiła dniówka. Zostawało dużo. Teraz zostaje trochę mniej, bo czynsz za mieszkanie jest odpowiednio wyższy, ale rodzina zyskuje prywatność.

PAP: Ile czasu potrzeba, żeby otrząsnąć się z ekscytacji nowością warunków i zacząć myśleć w ten sposób?

D.S. To zawsze jest kwestia bardzo osobista, ale z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że dwa lata to okres, gdy człowiek przywyka do funkcjonowania w innej rzeczywistości, innym języku, innej pogodzie. Na początku, cała ta nasza mała "polonijka" jechała na tym samym wózku: wszyscy pracowaliśmy w mało prestiżowych miejscach, w małżowni, na zmywakach, za barem, na budowie, w firmach sprzątających. Po dwóch latach zaczęły się pojawiać różnice między tymi, którzy przyjechali na wyspę z Polski z pewnym kapitałem wykształcenia, a tymi, którzy go nie mieli. Ci ostatni w większości zostali przy najprostszych pracach. Nie nauczyli się języka, nie próbują się asymilować, choć trzeba przyznać, że nie zawsze jest im źle - mają stałą, stabilną pracę. Można dobrze żyć na obrzeżu społeczeństwa, tak jak jeden z moich bohaterów, Robert. Imigranci z wykształceniem, tak jak Julka, Grzesiek czy Magda, po kilku latach najczęściej znajdowali sobie lepszą pracę, łatwiejszą, lepiej płatną, zgodną z ich zainteresowaniami. Myślę, że po dekadzie można chyba stwierdzić, że historia polskiej imigracji na wyspie Man jest opowieścią o sukcesie.

PAP: A co się dzieje z ich dziećmi?

D.S.: Na wyspie nie ma dla nich osobnych szkół, dlatego polskie dzieci uczą się wspólnie ze swoimi lokalnymi rówieśnikami. Jeśli mają trudności w komunikacji, pomagają im Polki, zatrudniane w szkołach przez rząd. Dzieci najczęściej szybko opanowują język, przeważnie szybciej niż rodzice. Pojawiają się takie problemy, że dziecko już mówi bardzo dobrze po angielsku i wstydzi się rodzica, który mówi słabo, z silnym akcentem. Pewnie dopiero następne pokolenie będzie z sentymentem celebrować swoje polskie korzenie. Bywa jednak, że polskie dzieci, szczególnie te urodzone już na wyspie, maja problem z… językiem polskim, z gramatyką i ortografią i mogą mieć poważne trudności, gdy rodzice zarządzą powrót do Polski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska