– W duchu wierności Janowi Pawłowi II oraz w imię elementarnego rozsądku i troski o przyszłość narodu nie damy nigdy przyzwolenia na promowanie tak zwanych związków partnerskich, które u podstaw podważają instytucję małżeństwa jako projekt ślubowanej, dozgonnej miłości i wierności – powiedział jeden z największych autorytetów Kościoła katolickiego w Polsce, kardynał Stanisław Dziwisz, podczas homilii z okazji XXII Pielgrzymki Rodzin Archidiecezji Krakowskiej. – Dlatego nie godzimy się na stosowanie niemoralnej metody poczęcia dziecka, zwanej metodą in vitro, bo płaci się za to ogromną cenę niszczenia ludzkich zarodków, a więc ludzkiego życia. Rozumiemy cierpienie małżeństw nieposiadających potomstwa, ale trzeba wybierać inną drogę – oświadczył kardynał Dziwisz, zamykając możliwość jakiejkolwiek dyskusji na temat potrzeb macierzyństwa i miłości osób chorych na bezpłodność oraz tych o różnej orientacji seksualnej.
Temat zamknęli, przynajmniej na jakiś czas, także polscy politycy, kierując w 2013 r. trzy projekty ustaw o związkach partnerskich do… kosza.
Patologiczni hetero
Tymczasem głośnym echem w brytyjskiej prasie odbiła się sprawa modelowej (według Kościoła) heteroseksualnej polskiej rodziny, która torturowała 4-letniego
Daniela Pelkę . Dziecko prawie od urodzenia było bite, głodzone, podtapiane w wannie i zamykane w szafie przez matkę i jej partnera. Chłopiec zmarł z wycieńczenia. Kobieta i jej konkubent dostali wyroki dożywotniego więzienia.
W tym samym czasie polska prasa śledziła proces – także heteroseksualnej – rodziny zastępczej z Pucka, oskarżonej o dorowadzenie do śmierci 3-letniego chłopca i 5-letniej dziewczynki. Matka została skazana na dożywotnie więzienie za śmiertelne pobicie i znęcanie się nad dziećmi. Jej mąż dostał 5 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad dziećmi. Małżeństwo, według sąsiadów, regularnie uczęszczało do kościoła.
Takie przykłady dysfunkcyjnych rodzin heteroseksualnych można mnożyć. Nie jest to oczywiście pretekst do szukania uogólnień i argument dowodzący wyższości rodziców homoseksualnych. Nasuwa się jednak pytanie: na jakiej podstawie kochająca i gotowa na poświęcenia para gejów czy lesbijek jest uznawana w Polsce za zagrożenie dla dzieci?
– Powrót do Polski nie jest moją osobistą potrzebą. Pyta pan o kraj, w którym prawo stanowi biały heteroseksualny mężczyzna. Katolik. Kraj, w którym połowa badanych Polaków uważa, że dziecko jest własnością rodziców, co powoduje – w świetle zwyczajowego prawa – nadużywanie tzw. władzy rodzicielskiej. Wreszcie o kraj, w którym władza ustawodawcza tłumaczy swoją indolencję nieprzygotowaniem społecznym do zmian – podsumowuje Lidia Barc.
Marcin Urban, Cooltura