Pierwszą czynnością po otworzeniu oczu jest wypicie obowiązkowej szklanki ciepłej wody z cytryną. Potem medytacja, modlitwa, trening ze skaczącą po mnie dwulatką, zimny prysznic i śniadanie. Dopiero wówczas jestem gotowa stawić czoła światu.
Jestem coachem zdrowego stylu życia. Pomagam kobietom wcisnąć się w ich ulubioną parę dżinsów, ucząc ich mojej własnej definicji zdrowego odżywiania. Wspieram ich transformację i przezwyciężanie starych przyzwyczajeń. Krok po kroku asystuję przy dążeniu do wyznaczonych przez nie celów. Jeśli ktoś chce się czuć i wyglądać dobrze, ja go w tym projekcie wspieram.
Określam się mianem flexitarianki i qualitarianki, ponieważ dla mnie odżywianie się to niekończący się proces odkrywania i doświadczania. Nie chcę się szufladkować w konkretnej kategorii odżywiania, pomimo że od lat poza rybami nie jem żadnego innego mięsa.
Jeśli miałabym dać komuś jedną żywieniową radę, to poradziłabym zawsze wybierać jedzenie najlepszej jakości – niezależnie od tego, czy sięgamy po jabłko, czy po pizzę. Jakość ponad wszystko, a dobre, zdrowe jedzenie potrafi odmienić niejedno życie. Jestem tylko człowiekiem i też zdarza mi się zgrzeszyć, ale w tym temacie liczy się nie to, co jemy od czasu do czasu, ale jak żywimy się na co dzień.
Sporą część mojego życia zajmuje mi też zgłębianie nauk kabalistycznych i rozwój duchowy.
Pomału przygotowuję się do wielkiego finału Top Model, który odbędzie się w marcu tego roku.
Bardzo się cieszę, że znalazłam odwagę, żeby przywrócić do życia jedną z moich największych, stłamszonych przez lata pasji. Właśnie dlatego tak ważne jest, jakimi ludźmi otaczamy się na co dzień. Myślę, że bardzo istotnym elementem nie tylko w karierze, ale i w życiu osobistym jest bycie otwartym na wiedzę, a najbardziej zgubne jest przeświadczenie, że w życiu już wiemy wszystko. Kursy, szkolenia, treningi i książka za książką to dla mnie chleb powszedni. Takie swojego rodzaju uzależnienie od poszerzania swojej świadomości. Mam ogromne szczęście, ponieważ mój mąż Krzysztof jest założycielem Polish Success Centre, stąd też dostęp do różnego rodzaju seminariów mam na wyciągnięcie ręki.
Każdy dzień przeplata też zwykła, a zarazem cudowna proza życia. Przygotowuję zdrowe posiłki dla mojej rodziny, zajmuję się domem i zaplatam moim dziewczynom warkocze. To właśnie w tej prozie można odnaleźć najwięcej szczęścia.
Nie zawsze drogi wiodące przez Londyn bywały proste, ale wierzę, że wszystko dzieje się dla naszego własnego dobra, dlatego nauczyłam się być wdzięczna za wszystko, co mnie spotyka. Najważniejsze to nie rezygnować z marzeń i być silniejszym niż swoje własne wymówki.
Karolina Zagrodna
fot. topmodeluk.com
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.