MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/02/2015 09:22:00

Felieton: Filantropi i gangsterzy

Felieton: Filantropi i gangsterzyCo robią ze swoimi pieniędzmi najbogatsi? Gdy już sobie zdrowo podjedzą, zakładają fundacje dobroczynne i wspierają szczytne inicjatywy. Niestety rezultaty ich działania zwykle nie są ani szczytne, ani dobroczynne.
Zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście z grubą forsą? Gdyby poszczęściła wam Fortuna. Podejrzewam, że tak. Podejrzewam też, że wasze zachcianki byłyby raczej typowe – podobnie jak moje. Lepsza chata w ciepłych krajach, jakaś fajna fura, no i jachcik do kompletu. Może ktoś z was dodatkowo kopsnąłby się na orbitę albo ponurkował w batyskafie – wiadomo, różne są preferencje. Co ponadto? Chyba nic, bo i cóż można, oprócz większej chaty, większego batyskafu i Bordeaux rocznik 1901 do obiadu?

Być może nachodziło was takie pytanie, gdy zastanawialiście się – a podejrzewam, że tak było – co bogaci ludzie robią z forsą. Ci naprawdę bogaci. Gdy ma się poupychane na kontach kilka miliardów dolarów, trudno przecież je zwyczajnie przebalować. Taką górą pieniądzorów można wykarmić i przyodziać wszystkich swoich pociotków do siódmego pokolenia. No więc w kwestii prywatnych wydatków miliarderów nie mam informacji z pierwszej ręki, ale wiem co nieco o ich wydatkach publicznych i mam na ten temat pewne spekulacje. Tym chętniej się nimi podzielę, że MW mi za to zapłaci – ułamek miliarda dolarów denominowany w złotówkach.

Generalnie sądzę, że do grubej forsy nie dochodzi się przypadkiem. Można zostać milionerem (dolarowym) i mieć czyste serce, ale milion dzisiaj to niegrubo. Dorobić się miliarda bez złamania zasad dekalogu – to już wyczyn raczej niemożliwy. Dlaczego? Cóż, by wejść do klubu dużego M, trzeba wejść do Środowiska. Tak zwanego establishmentu. Pewnie wiecie, kto tam siedzi. To ludzie, którzy decydują o życiu innych ludzi – często na niekorzyść tych ostatnich. Nie ma tam lokajów polityki i biznesu. To klub dyrygentów i strategów. Są tam nafciarze, finansiści, zbrojeniowcy, „farmaceuci”, „energetycy”, magnaci medialni i inni pierwszoligowcy. Wyznaczają oni ramy współczesnego świata, w którym osiągnięcia nauki i technologii wykorzystywane są do pomnażania ich kapitału oraz wpływów, a zarazem budowania coraz wyższych zasieków wokół ich bezpiecznej pozycji w tym systemie. Stąd inwigilacja, cenzura politpoprawności, rozrost resortów siłowych, hiperbiurokracja wycinająca w zarodku konkurencję koncernów, otępiająca sieczka w mediach i piar idei.

Zatrzymajmy się przez chwilę na tym ostatnim pojęciu. Nie znajdziecie go w guglach, bo właśnie je skleciłem. Myślę, że całkiem nieźle opisuje ono ważny nurt światowej socjotechniki. W najkrótszym skrócie chodzi o wciskanie ludowi umysłowego guano opakowanego w nośne idee. To znaczy mówienie, że chcemy dobrze i mamy archanielskie zamiary, podczas gdy w rzeczywistości zionie od nas siarką. Jedną z takich idei jest np. idea zrównoważonego rozwoju (ang. sustainability), o której w najbliższych latach będziecie słyszeć coraz częściej. To koncepcja pod wieloma względami słuszna, ale głównie naskórkowo. Gdyby ktoś chciał ciut podłubać w tym temacie, mógłby odkryć, że sustainability to patent na totalną kontrolę zasobów i populacji przez klub dużego M za pomocą zdobyczy nowoczesnych technologii, ze szczególnym uwzględnieniem internetu rzeczy (masowej czipizacji elementów przyrody nieżywionej i ożywionej). Pewnie jeszcze o tym napiszę szerzej, ale dzisiaj chciałem poświęcić kilka zdań przypadkowi bardziej konkretnemu.

Na imię ma William, na nazwisko Gates. Jak pewnie wiecie, to jeden z tych kolesi, którzy mają grubą forsę. Często mówi się o takich „filantrop”. Bo mają tej forsy na tyle dużo, że chętnie się nią dzielą w słusznej sprawie. Nie podejrzewam nikogo o naiwność, ale na wszelki wypadek zastrzegę: jeśli wierzycie w autentyczną filanatropijność gości z klubu dużego M, to mam dla was dwie sylaby: ha, ha. A teraz na wspomnianym przykładzie spróbuję wyjaśnić, jak działa filantropia w najwyższych sferach.

W 2006 r. państwo Bill i Melinda Gatesowie przekazali za pośrednictwem swojej fundacji 420 milionów dolarów na organizację AGRA: Alliance for a Green Revolution in Africa. Jakie są idee „zielonego aliansu”? Oczywiście szlachetne. Tak by wynikało z deklaracji na stronie AGRA-Alliance.org, gdzie można przeczytać, że inicjatywa ma na celu wypracowanie żywnościowego bezpieczeństwa i prosperity dla Afryki. Brzmi pysznie, jednak nie dają temu wiary sami beneficjenci działań AGRA z krajów takich jak Zimbabwe, Nigeria, Etiopia, Uganda czy RPA. W zeszłym roku na szczycie w Seattle poświęconym bezpieczeństwu żywnościowemu Afryki aktywiści z tych krajów przekonywali, że inicjatywa współtworzona przez państwa Gatesów ma na celu nie tyle pomoc, ile narzucenie Czarnemu Lądowi standardów rolnictwa przemysłowego. Innymi słowy filantrop od Windowsa pomaga amerykańskim korporacjom uzależnić Afrykańczyków od przemysłowych technologii, m.in. nawozów, pestycydów i ziaren GMO oraz zastąpić bioróżnorodność afrykańskiego rolnictwa kukurydzianą monokulturą – żeby zwiększyć wydajność i rentowność koncernowej produkcji. Co do związków Gatesów z producentami żywności genetycznie zmodyfikowanej niech zaświadczy fakt, że ich fundacja zainwestowała ponad 23 miliony dolarów w 500 tys. akcji Monsanto – największego światowego giganta GMO. Z kolei Monsanto jest suto wspierane pieniędzmi amerykańskich podatników za pośrednictwem Departamentu Stanu (MSZ), a fundacja Gatesów posiada powiązania z państwową agencją USAID, służącą „pomocą” krajom rozwijającym się. Tak więc wszystko – dzięki ścisłym powiązaniom „filantropów”, koncernów i biurokratów wyższego szczebla – zostaje w rodzinie.

Przypadek Gatesa to kropla w morzu innych podobnych szwindli współczesnego kolonializmu. Kilka dni temu brytyjska organizacja Global Justice NOW rozsyłała mailing z informacją o przejmowaniu małych gospodarstw rolnych we wschodniej Nigerii przez Dominion Farms. Poczynania tej amerykańskiej korporacji zostały zaklepane przez New Alliance for Food Security – inną zachodnią „inicjatywę” mającą na celu rozprowadzanie hamburgerów w krajach cywilizacyjnie upośledzonych. To ten sam model działania, który od dekad pomagają wdrażać Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Udzielają one krajom w potrzebie kredytów w zamian za otwarcie na oścież drzwi dla wielkiego kapitału z USA i Europy. Wielki kapitał wygryza małych, zgarnia surowce, dewastuje środowisko i uzależnia od swojej produkcji konsumentów – nie tylko w regionie, ale na całym świecie (zainteresujcie się, ile towarów w waszych koszykach zostało wyprodukowanych „pod auspicjami” Kraft, Nestle czy Procter & Gamble). Zasadniczo we współczesnej gospodarce najważniejsze dile rozgrywają się tak, jak w tej słynnej historii z holenderskimi kolonizatorami, którzy w XVII w. kupili od Indian wyspę Manhattan za garść koralików. Inna jest tylko skala procederu. Teraz pod rządami korporacji znajdują się praktycznie wszystkie gałęzie produkcji i usług. Molochy zezwalają jeszcze na działalność firm drobnego i średniego płazu, ale – fuzja po fuzji – taka „samowolka” przejdzie niebawem do historii.

Podsumowując wywód o grubej forsie i roli filantropów w życiu społecznym: fortuny nie biorą się z przypadku tylko z solidarnej współpracy grup interesu i starannej selekcji kadr. Elastyczne jednostki o talencie wartym milion dolarów mogą wskoczyć na wyższe piętro finansowe pod warunkiem, że zaakceptują zasady gry koterii najbogatszych. A jedna z jej naczelnych zasad głosi: wszystko zostaje w rodzinie.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 5)

Onieznajomy

236 komentarzy

10 luty '15

Onieznajomy napisał:

"hiperbiurokracja wycinająca w zarodku konkurencję koncernów"

super okreslenie, gratuluje

profil | IP logowane

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

9 luty '15

Pan_dobrodziej napisał:

@wiciazkruzewnik - odpisalem na priv.
@pantiktak - liczy się władza, totalna. zysk (pieniądz) to tylko środek do jej osiągnięcia.

profil | IP logowane

pantiktak

1 komentarz

9 luty '15

pantiktak napisał:

Panowie, na cóż takie rozmowy w wąskim gronie, tu trzeba uświadamiać na szerokąskalę, tylko zastanawiam się czy ta machina nie zajechała już zbyt dalek.

Co siedzi w głowie tych ludzi, szefów Nestle Monstanto i innych czy liczy się tylko zysk kosztem wszystkiego innego hmmm co będzie po Afryce? tylko mi nie mówcie, że to ż.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska