MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/02/2015 09:07:00

O tym, jak Anglicy zagłodzili Irlandczyków

Pomyślcie przez chwilę o tym, jak zaborcy, a zwłaszcza Rosjanie i Prusacy, traktowali Polaków, i to, co znacie z naszej historii, pomnóżcie co najmniej razy trzy. Jest to doskonały wstęp do wyobrażenia sobie tego, co Anglicy zrobili Irlandczykom w czasie kilkusetletnich rządów na Zielonej Wyspie.


Jednocześnie przez cały ten czas Irlandia produkowała więcej żywności, niż potrzebowała. Postulowano, by skutki głodu ograniczyć zakazem wywozu żywności za granicę. Jednak Anglicy odmawiali, tłumacząc się „boską opatrznością”, której nie wolno się sprzeciwiać, oraz niemożnością ingerowania w prawa wolnego rynku.

Drugie Belsen

Dziennikarz donosił w 1846 r. z Gurtnaglee: „Jest tu około 30 domów i nie ma ani jednego ziemniaka”. A był to – przypomnijmy – kraj, w którym biedota jadła przede wszystkim, a niekiedy nawet tylko ziemniaki. Wkrótce ludzie zaczęli umierać na ulicach. Zresztą umierali też w domach. Umierali w rowach. Ciała leżały wszędzie i były chowane w masowych grobach. Jeden z angielskich historyków, którzy przez lata unikali tematu, szukając niedawno porównania dla historii Zielonej Wyspy w XIX wieku, znalazł je w nazistowskich obozach koncentracyjnych. A.J.P. Taylor pisał o ówczesnej Irlandii: „Drugie Belsen”.

Anglik, który w 1847 r. odwiedzał kraj, pisał: „Straszna bieda stała się widoczna, gdy wielka liczba wygłodzonych zbierała się wokół dyliżansu, by błagać o jałmużnę, a wśród nich zobaczyłem kobietę trzymającą na rękach delikatne ciało dziecka i proszącą podróżnych, by pomogli kupić trumnę i pochować maleństwo”. W 1849 r. dziennikarz „Ballina Chronicle” donosił: „Najbardziej dotkliwy ból sprawia widok dzieci: niemal nagich, z kilkoma zarzuconymi szmatami; włosy stoją im z biedy, oczy są niewidzące; policzki blade, a w ich ciałach nie widać nic poza koścmi”. „Żyję w cywilizowanym kraju, który jest częścią Imperium Brytyjskiego?” – pytał autor. Katastrofa miała taką skalę, że zachowały się też – fakt, że nieliczne, ale nie jest to coś, co Europejczycy chcieliby pamiętać – przekazy o kanibalizmie. „Kiedy ciało topielca zostało wyrzucone na brzeg, jeden z głodujących wyciął z niego serce i wątrobę, i to był szaleńczy posiłek, którym uraczył siebie i umierającą rodzinę” – pisał o wydarzeniach w parafii protestancki pastor James Anderson.

Obrazki mówią wiele, ale w tym przypadku to liczby nadają im właściwe znaczenie. Irlandia do dziś usiana jest masowymi grobami ofiar Wielkiego Głodu. W samym Skibbereen, które stało się symbolem katastrofy dla rzeszy emigrantów z tego kraju, pochowano w nich od 8 do 12 tys. ludzi. Nie wiadomo dokładnie, ile osób zmarło w całym kraju, ale wiadomo, że podczas spisu powszechnego w 1841 r. Zielona Wyspa miała ok. 8,2 mln mieszkańców. 10 lat później, pod sam koniec Wielkiego Głodu (ten trwał do 1852 r.), było ich już tylko 6,5 mln. Oparte na tym szacunki mówią, że efektem był około 1 mln zabitych przez głód oraz związane z nim choroby. Oprócz tego kraj w kilka lat opuścił mniej więcej milion emigrantów szukających chleba za granicą.

Angielska wina

Przypomnijmy, że – decyzją władz kolonialnych, a więc Russella i Trevelyana – Irlandia przez cały ten czas eksportowała żywność. Przede wszystkim zboże, mięso oraz nabiał. Za większość decyzji odpowiadał „dyktator” Charles Trevelyan, który – to Coogan – „postanowił walczyć z katastrofą, likwidując wszelką pomoc dla jej ofiar”. „W Irlandii nie brakowało żywności. Problemem było to, że ludzie nie mieli pieniędzy, żeby ją kupić” – pisał Coogan. Od dawna żywili się ziemniakami, a inne produkty były dla przeciętnego mieszkańca zbyt drogie. Nawet w normalnych czasach, a co dopiero, gdy wraz z zarazą przyszły jednocześnie recesja i drożyzna.

John Mitchel, jeden z irlandzich liderów drugiej połowy XIX wieku – odnosząc się do odwołującego się do boskiej opatrzności uzasadnienia katastrofy – pisał: „Bóg sprowadził zarazę, ale głód stworzyli Brytyjczycy” i wskazywał, że z ziemniakami problemy były wtedy w całej Europie, ale tylko w Irlandii skończyło się tak wielką tragedią. Choć była to Wyspa, która bez trudu mogłaby wyżywić całą populację. Z czasem Wielki Głód zaczęto nazywać „głodem sztucznym”. Była to bowiem katastrofa, którą dało się powstrzymać. Jednak polityczna decyzja Londynu kazała tego nie robić, co zaowocowało śmiercią miliona ludzi i przymusową emigracją kolejnego 1,5 mln.

Charles Trevelyan za pracę w czasie Wielkiego Głodu otrzymał tytuł szlachecki.

Przez lata nie mówiono o angielskiej winie. Było to niewygodne dla obu stron. Jedną stawiałoby na równi np. ze Związkiem Radzieckim, bo podobieństwa między katastrofami w Irlandii i tym, co działo się na Ukrainie w latach 30., widać na pierwszy rzut oka. Drugiej przypominało o czasie, gdy była ofiarą, a to rzecz, którą mało kto lubi. Nie bez znaczenia było i to, że większosć historyków na Zielonej Wyspie uczyła się u brytyjskich kolegów i przyswajała ich wizję historii. Ta się jednak zmienia i coraz częściej wyzwala z ideologicznych więzi, zmieniając przy tym to, jak widzimy, świat.

Jeszcze w 1996 r. przedstawiciele rządu… Irlandii odpierali zarzuty wobec Anglików, mówiąc, że Wielki Głód nie był ich winą.

W 1997 r. Tony Blair oficjalnie przeprosił Irlandię.

Tomasz Borejza, Cooltura
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

peonia

246 komentarzy

7 luty '15

peonia napisała:

Bardzo ciekawy artykul. Dzieki za napisanie.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska