Plan przewiduje montaż nowoczesnych fotoradarów, które są trudne do dostrzeżenia przez kierowców. Urządzenia mają się pojawić na łącznym odcinku 300 km autostrad, w najbardziej ruchliwych miejscach.
Nowe radary są w szarym kolorze, co sprawia, że są mniej widoczne od znanych już żółtych urządzeń. Szare fotoradary zamontowane będą na 11 autostradach, w tym m.in. ma M1, M4, M5 i M6. Będą czyhać na kierowców m.in. na odcinkach, na których obowiązują zmienne ograniczenia prędkości. Czyli tam, gdzie kierowców najbardziej kusi mocniej docisnąć pedał gazu.
Od kilku miesięcy nowe urządzenia pracują przy autostradzie M25. W ciągu dwóch miesięcy 600 kierowców zapłaciło mandaty za przekroczenie prędkości. Highways Agency przygotowuje już formalności do wprowadzenia pomysłu na szeroką skalę. Urządzenia pojawią się również na tzw. „smart” autostradach, odcinkach z systemem aktywnego zarządzania ruchem, m.in. na M1 w South Yorkshire i Derbyshire.
Szybkie pieniądze
Pomysł zasypania autostrad nowymi fotoradarami nie wszystkim się podoba. Przedstawiciele Sheffield Chamber of Commerce wyrazili obawy, że nowe urządzenia staną się tak naprawdę maszynkami do zarabiania pieniędzy.
Jednak pomysłodawcy przekonują, że ich plan ma same zalety. – System fotoradarów to dużo bezpieczniejszy sposób na egzekwowanie wymaganej prędkości, niż chociażby kontrole policyjne na poboczach autostrad. System sprawdzi się zwłaszcza na odcinkach „smart”, gdzie obowiązują zmienne ograniczenia prędkości, których celem jest poprawa płynności ruchu i zmniejszenie zatorów. Zdecydowana większość kierowców przestrzega przepisów i to właśnie oni zyskają na tym najwięcej. Proszę się też nie obawiać, urządzenia są szare, ale zadbamy o widoczne oznakowanie – zapewnia rzecznik Highways Agency.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk