Polska w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii nie ma problemu z falą imigracji. Macie zupełnie inny kłopot wynikający z zasady wolnego przepływu osób - zbyt wielu utalentowanych, wykształconych Polaków wyjeżdża za granicę. W naszym przypadku ogromna liczba ludzi przyjeżdża do nas z całego świata; to naturalnie będzie sprawiało, że Brytyjczycy będą chcieli na temat dyskutować.
PAP: Jak Polacy są generalnie postrzegani w Wielkiej Brytanii?
D.K.: Brytyjczycy postrzegają Polaków w korzystnym świetle. Mają bardzo dobre doświadczenia z nimi jako ze swoimi sąsiadami, przyjaciółmi, współpracownikami. Generalnie mają bardzo pozytywne nastawienie do Polaków i Polski.
Premier Cameron chce po prostu odpowiedzieć na obawy Brytyjczyków dotyczące ogromnej liczby imigrantów, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii. Normalnie, w ramach swobody przepływu osób powinno być tak, że podobna liczba ludzi przyjeżdża i wyjeżdża z danego kraju. Ale obecnie mamy inną sytuację, to Wielka Brytania stała się celem dla wielu emigrantów.
W przeszłości tego nie było i dlatego to musi budzić niepokój. Nie mój osobiście, ponieważ ja rozumiem i doceniam, że długoterminowo kraje Europy Środkowej i Wschodniej będą coraz silniejsze gospodarczo, standard życia w nich będzie się poprawiał i pewnego dnia, możliwe, że za naszego życia, być może Brytyjczycy będą chcieli osiedlać się i pracować w Polsce. W tym momencie jest jednak inaczej i dlatego premier Cameron próbuje renegocjować niektóre aspekty członkostwa naszego kraju w UE.
PAP: Ale plany premiera Camerona nie podobają się nie tylko w Polsce. Wiele krajów Europy Zachodniej, w tym Niemcy i kanclerz Angela Merkel, mówią, że swobodny przepływ osób to podstawa UE i nie da się tego negocjować.
D.K.: Tak, też myślę, że będzie bardzo trudno to zmienić, ale należy to doprecyzować. Także Polska ma swoje interesy, o które zabiega w UE, jak np. kwestie związane z wydobyciem węgla. Podobnie Wielka Brytania, my też mamy swój punkt widzenia i sprawy, które chcielibyśmy zmienić.
Sądzę, że polskie media nie powinny nadmiernie podkreślać dystansu pomiędzy Wielką Brytania i Polską. Jako politycy mamy obowiązek reprezentować interesy naszych obywateli i wyborców w UE oraz negocjować korzystne zmiany dla wspólnoty. Mamy prawo to robić, podobnie jak Polska ma prawo reprezentować w UE interesy swoich obywateli.
Każdy kraj ma różne kwestie, które próbuje wprowadzić w UE w życie z uwzględnieniem narodowej perspektywy. UE musi zrozumieć i zaakceptować, że kraje członkowskie będą próbowały podnosić kwestie, które budzą wątpliwości i obawy niektórych mieszkańców innych obszarów UE. Jako politycy musimy słuchać naszych wyborców i brać pod uwagę troski, które zgłaszają. Na tym polega demokracja.
PAP: Czy błędem było otwarcie brytyjskiego rynku pracy w 2004 roku dla krajów przystępujących wtedy do UE, w tym Polski?
D.K: Rząd Partii Pracy zdecydował otworzyć brytyjskie granice dla wszystkich pracowników. Tylko trzy kraje to zrobiły. To oczywiście spowodowało ogromny napływ imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej do Wielkiej Brytanii. A powinno być tak, że wszystkie kraje powinny były w równym stopniu otworzyć swoje granice dla pracowników z nowych państw Unii.
Swobodny przepływ osób jest dobra rzeczą, jeśli mamy do czynienia z prawdziwie wolnym, swobodnym przemieszczaniem się ludzi. Natomiast jeśli ludzie przemieszczają się w jednym tylko kierunku, do jednego kraju, to musi spowodować trudności, niestabilność a nawet potencjalne zadrażnienia.
Koncepcja swobodnego przepływu powinna być przedyskutowana. Trzeba przemyśleć to, jak zapewnić, by z jednej strony ludzie mieli możliwość przemieszczania się w granicach UE w sposób wolny, ale z drugiej strony, by nie powodowało to nadmiernego obciążenia dla jednego tylko kraju, do którego przybywa znacznie więcej imigrantów niż do pozostałych.
Taka zmiana będzie również dobra dla Polski. Wielu polskich utalentowanych obywateli opuszcza dziś swój kraj, by pracować w Wielkiej Brytanii. Skąd weźmiecie później tych wszystkich architektów, lekarzy, specjalistów, których wasz kraj potrzebuje, by się rozwijać?
Swobodny przepływ osób powinien służyć równomiernemu rozwojowi wszystkich państw europejskich. Obecnie tak się nie dzieje. Wielka Brytania jest mniejszym krajem niż Polska i nagły przyjazd tak wielu osób tworzy presję na nasz kraj.
Rząd premiera Camerona naszym zdaniem przedstawia lepszą ofertę dotyczącą imigrantów niż robi to UKIP. Lepszą dla Wielkiej Brytanii, Polaków i Unii Europejskiej. Chcemy zrobić wszystko, co możliwe, by przekonać Brytyjczyków, że pracownicy z krajów Europy Środkowej i Wschodniej robią w naszym kraju wiele dobrego, ciężko pracują i studiują, wnosząc wkład do naszych społeczności, co doceniamy. To także, jest powód dla którego premier Cameron poprosił mnie, bym zaangażował się w pracę z polską społecznością. (PAP)
Rozmawiała Marzena Kozłowska, Polska Agencja Prasowa
*Daniel Kawczynski jest posłem do brytyjskiego parlamentu z ramienia Partii Konserwatywnej. Ten 43-letni polityk od 2014 roku pełni funkcję doradcy premiera Davida Camerona do spraw Środkowej i Wschodniej Europy oraz Wschodnioeuropejczyków żyjących w Wielkiej Brytanii. Kawczynski urodził się w Warszawie; w Wielkiej Brytanii mieszka od 1972 roku.
fot. PAP / Elżbieta Walenda