Zdaniem Philipa Hammonda, Wielka Brytania stoi otworem dla imigrantów, którzy nie są zainteresowani wniesieniem swojego wkładu, lecz tylko wykorzystywaniem zalet państwa opiekuńczego. Przemawiając w Izbie Gmin minister Hammond podkreślił również, że rząd uparcie będzie dążył do zmiany zasad określających stosunki Wielkiej Brytanii z Brukselą. Dodał, że celem Londynu jest osiągnięcie „wystarczającego wpływu na poziom imigracji, który jednocześnie będzie spełniał oczekiwania społeczne”.
Szef resortu spraw zagranicznych swoją wypowiedzą z pewnością zirytował wiele wysoko postawionych osób w Brukseli. Zwłaszcza, że mówiąc o imigrantach wykorzystujących budżet Wielkiej Brytanii, celowo użył określenia „freeloading”, podkreślając w ten sposób, że wielu przyjezdnych pobiera zasiłki „za darmo” i nic nie daje w zamian państwu.
*Prawda i mity na temat imigracji
Być może jest to celowy rewanż za wypowiedź przewodniczącego Komisji Europejskiej. Jean-Claude Juncker kilka dni temu porównał członkowstwo Wielkiej Brytanii w UE do „marnego romansu” i stwierdził, że chyba najwyższa pora na rozwód. Wielu komentatorów zwróciło uwagę, że Juncker po raz pierwszy publicznie zasugerował Wielkiej Brytanii wyjście z UE. Dał w ten sposób do zrozumienia Brytyjczykom, że Unia nie będzie błagać ich na kolanach o pozostanie we wspólnocie.
Szukanie sojuszników
Hammond dodał, że premier Cameron krok po kroku zyskuje poparcie przywódców wielu krajów UE w temacie walki z nadużyciami ze strony imigrantów. – Swobodny przepływ ludzi w poszukiwaniu pracy jest jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej. Jednak swobodne podróżowanie po Europie w celu pobierania świadczeń socjalnych i wykorzystywania państwa opiekuńczego na pewno nie jest taką zasadą. Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, który boryka się z tym problemem. Nie jest też jedynym państwem, które szuka jego rozwiązania – mówi Hammond.
W późniejszych rozmowach z Brukselą, Hammond ograniczył się do kurtuazyjnych zapewnień, że „ma wielką nadzieję na możliwość dalszego wspierania członkostwa UK w UE, ale to zależne jest już od skali zmian i reform”. Przypomnijmy, że Cameron obiecał, że do 2017 roku, kiedy ma się odbyć referendum w sprawie wyjścia lub pozostania Wielkiej Brytanii w UE, zreformowane zostaną zasady regulujące stosunki Londynu z Brukselą.
Jednym z krytyków polityki Konserwatystów w tym zakresie, jest minister Vince Cable z ramienia Liberalnych Demokratów. Plany ekipy Camerona nazywa „niebezpiecznymi i nierealnymi”. – Podejście Konserwatystów jest dlatego niebezpiecznie, ponieważ znacznie podniesie oczekiwania społeczne. Tymczasem nie sądzę, aby pozostałe 27 krajów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zgodziło się co do brytyjskich oczekiwań – mówi Cable.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk