MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/01/2015 09:48:00

Grube wyspy

Grube wyspyJedna trzecia świata jest dziś gruba. Żadne państwo nie zdołało w ciągu ostatnich trzech dekad zatrzymać plagi otyłości – donosi raport Światowej Organizacji Zdrowia. W Zachodniej Europie najgrubsza jest Wielka Brytania. Aż dwóch na trzech dorosłych mieszkańców Wysp ma nadwagę.
Brytyjki są najgrubsze w Europie – niemal jedna trzecia ma nadwagę lub cierpi na otyłość – donosi raport. Na czołową pozycję listy wysuwają się dziewczęta, które nie skończyły jeszcze 20 lat. Aż 29,2 proc. ma problemy z wagą, a 8 proc. jest klinicznie otyłych – z BMI powyżej 30. Starsze Brytyjki plasują się tuż za Islandią i Maltą, 57 proc. sklasyfikowano jako za grube. Mężczyźni nie mają się dużo lepiej. 66,6 proc. męskiej populacji Wielkiej Brytanii ma nadwagę, co stawia ich na piątej pozycji w Europie. John Newton, dyrektor do spraw zarządzania wiedzą w rządowym departamencie zdrowia publicznego, uważa, że wszystko przez społeczną presję, która w dzisiejszych czasach „nakazuje” jedzenie niezdrowego, tuczącego jedzenia. „Oczywiście na presję najbardziej podatne są młode dziewczyny, stąd niepokojące statystyki” – komentuje na łamach „The Times” Newton.

Gdzie zniknęła talia Angeliny?

Jeszcze 60 lat temu przeciętna Brytyjka odżywiała się głównie wołowym gulaszem, nigdy nie była w fitness klubie, a wciąż miała talię jak Angelina Jolie. W 1954 r. „średnia” kobieta ważyła 61,5 kg i nosiła brytyjski rozmiar 12. Miała kuszącą figurę klepsydry, biust rozmiaru 36B, 99 centymetrów w biodrach i jedynie 68,5 centymetra w talii! Dzisiaj z UK National Sizing Survey (narodowego badania rozmiarów) wiadomo, że przez ostatnie 60 lat Brytyjki rosły przede wszystkim wszerz. Przeciętna mieszkanka Wysp waży obecnie 65 kg, a normą jest raczej pulchny rozmiar 16. Kobiety przypominają bardziej jabłka niż klepsydry. Mają większe piersi – 38DD, 101 centymetrów w obwodzie bioder i… 86 cm w talii. Co się stało z talią Angeliny?

Brytyjki i mieszkanki innych rozwiniętych krajów dotknął… dobrobyt. W latach 50. tylko 15 proc. gospodarstw domowych miało lodówki. Na bieżąco kupowano składniki posiłków (trzech), a w domach nie leżały całe góry przekąsek gotowych do podjadania. Przeciętna kobieta w 1954 r. zjadała dziennie 1800 kcal, dziś jest to 2200 kcal. Wydaje nam się, że jesteśmy zdrowi z naszym muesli, jogurtem i sushi, tymczasem wychodzi na to, że dieta sprzed lat, pełna protein, a nie węglowodanów, sprawdzała się lepiej. Słodycze przygotowywano w domu, bez dodatku sztucznych barwników i konserwantów. Talerze, obok małego kawałka mięsa, wypełniały warzywa. W połowie lat 50. na rynku pojawiły się pierwsze paluszki rybne. O innych gotowych posiłkach świat nie słyszał. Typowa kobieta zjadała na śniadanie tost z masłem i jajko na twardo (220 kcal) lub jajka na bekonie (180 kcal). Lunch składał się ze skromnej kanapki z konserwową wołowiną i masłem (430) oraz kawałka domowego ciasta biszkoptowego (175). Na obiad przeciętna gospodyni serwowała wołowy gulasz, gotowane ziemniaki, brukiew i kapustę, a na deser owoce z puszki z kremem (1000). Kobiety nie miały czasu na odpoczynek w ciągu dnia. Tylko trzecia część gospodarstw domowych miała pralkę, większość prania robiono ręcznie, przy której to czynności spalano całe mnóstwo kalorii. Tylko 15 proc. społeczeństwa – w większości męska część – posiadało samochód. Dziś na czterech kółkach porusza się 80 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii.

Wyspy mają problem

Trend ciągle rosnącej wagi jest niepokojący, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak dużo czasu spędzamy obecnie, obsesyjnie sprawdzając zawartość tłuszczu, cukru i kalorii w naszym jedzeniu, oraz jak często chodzimy do fitness klubu. Dietetyk dr Carina Norris uważa, że z punktu widzenia ewolucji różnica 3,5 kilograma w przeciętnej wadze po upływie pół wieku jest ogromna. Przyczyny problemu można dopatrywać się w niższych cenach żywności i łatwiejszym dostępie do wysoko przetworzonego jedzenia. – Gotowe posiłki, tak lubiane przez współczesne zabiegane Brytyjki, to praktycznie śmieciowe jedzenie, pełne kalorii, ale ubogie w składniki odżywcze – mówi w wywiadzie dla „Daily Mail” dr Norris. – Dziś można być otyłym (tak jak jedna czwarta kobiet na Wyspach) i jednocześnie słabo odżywionym.

Wendy Powell – trenerka osobista – uważa, że współczesny styl życia w dużej mierze odpowiada za rosnące talie Brytyjek i duże brzuchy Brytyjczyków. – Pracujemy dłużej, więcej kobiet pracuje zawodowo, musimy dzielić obowiązki pomiędzy pracę i dom, więc coraz mniej czasu mamy na sen. Stres i niedobór snu wspomagają produkcję kortyzolu – hormonu odpowiedzialnego za przyrost wagi – mówi na łamach „Daily Mail” Wendy. Kortyzol – hormon, który nasze ciała produkują pod wpływem stresu, sprawia, że łatwiej tyjemy w okolicy talii. Zdaniem specjalistów od odżywiania podłoże problemu leży jeszcze w epoce kamienia łupanego. Wtedy stres oznaczał najczęściej zagrożenie życia. Żeby mieć energię do walki z wrogiem, jaskiniowcy w stresie jedli więcej. Dziś stres niekoniecznie ma tak dramatyczne konotacje, jednak działanie kortyzolu jest takie samo – hormon wysyła do mózgu sygnał: w stresie trzeba porządnie się najeść.

Tłusta przyszłość

Z szacunków Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że w 2030 r. trzy czwarte mężczyzn w Wielkiej Brytanii będzie miało nadwagę. Za 15 lat otyłe kobiety będą stanowiły dwie trzecie żeńskiej części społeczeństwa. W raporcie opublikowanym w styczniu tego roku przez National Obesity Forum eksperci ostrzegają, że epidemia otyłości doprowadzi do „bankructwa” brytyjskiej służby zdrowia. Choroby będące wynikiem nadwagi, takie jak cukrzyca, choroby serca i niektóre nowotwory, zostawią NHS z dziurą w budżecie sięgającą 19 mld funtów rocznie. W tej chwili na choroby związane z otyłością brytyjska służba zdrowia co roku wydaje 5,1 mld funtów, a na walkę z cukrzycą dodatkowo ponad dwa razy tyle. Jedna z autorek raportu, dr Laura Webber z UK Heart Forum, domaga się od rządu regulacji, które powstrzymają falę otyłości. – Problem otyłości nie zostanie rozwiązany, o ile nie zlikwidujemy jego podłoża. Tymczasem dopiero zaczynamy je identyfikować – twierdzi dr Webber i dodaje: – Prognozy na 2030 rok wydają się nie do uniknięcia.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska