MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/01/2015 08:27:00

Felieton: Raj utracony

Felieton: Raj utraconyW świadomości Polaków średniego i starszego pokolenia wciąż żyje mit Ameryki jako emigracyjnej ziemi obiecanej. To rozpaczliwie naiwna wizja w zestawieniu z obecnym stanem rzeczy za Oceanem.
Francuski ekonomista Thomas Piketty, specjalizujący się w tematyce nierówności dochodowych, stwierdził niedawno, że poziom nierówności majątkowej w Stanach Zjednoczonych jest najwyższy w historii – świata. Innymi słowy, jeszcze nigdy i nigdzie nie było tak ogromnej przepaści ekonomicznej między najbogatszymi i najbiedniejszymi. Jedna z głównych linii podziału ekonomicznego w USA przebiega między białymi a ciemnoskórymi. Niby nic nowego, jednak różnice w poziomie dochodów są coraz wyższe. W 2011 r. mediana dochodu „czarnego” gospodarstwa domowego wynosił 6314 dolarów, a „białego” 110 500 tys. – prawie dwadzieścia razy więcej. Dla porównania: w czasach apartheidu w RPA w latach 70. biali dysponowali średnio piętnastokrotnie większym majątkiem niż czarni.

Te liczby mówią sporo o sprawiedliwości społecznej w „największej demokracji” współczesnego świata, ale jedynie w znikomej części ilustrują faktyczne rozwarstwienie klasowe. Jeszcze w zeszłej dekadzie popularne było przeciwstawianie jednego procenta najbogatszych krezusów 99 proc. „reszty” Amerykanów. Teraz ta proporcja wydaje się nieaktualna. Bardziej właściwe jest mówienie o jednym promilu (0,01 proc.) „faraonów” nadzianych dziesiątkami milionów dolarów, którzy funkcjonują praktycznie w innym wymiarze niż pozostała część społeczeństwa.

Źródłem przyspieszenia akumulacji bogactwa w USA był tzw. kryzys finansowy z przełomu dziesięcioleci. W praktyce stanowił on spektakularną machinację obliczoną na transfer kapitału z kieszeni klasy średniej do klasy wyższej, a w szczególności najwyższej. Dla większości z nas sprawa istniała jedynie jako fakt medialny – jedna z wielu informacyjnych oper mydlanych, które wnet rozpłyną się w medialnym nurcie sensacji, katastrof i innych telebanałów. Tak się niestety nie stało. Mimo że od jakiegoś czasu jesteśmy pocieszani rozruchem ekonomicznym w holujących światową gospodarkę Stanach Zjednoczonych, rewolucją łupkową, brawurowym postępem technologicznym i tym podobnymi rodzynkami, to jednak realny obraz kondycji społeczno-gospodarczej za Oceanem może przyprawić o ciarki na plecach.

Obszerny tekst na ten temat opublikowała niedawno „Gazeta Prawna”. Autorka artykułu opisała rewers „amerykańskiego snu” widziany oczami bezpośredniego świadka. Relacja z USA zaczyna się od nakreślenia nowego pejzażu ulic Manhattanu. Dzielnice bogactwa, do niedawna kojarzące się z krawaciarzami z Wall Street i innymi przedstawicielami hajlajfu, w ostatnim czasie zaroiły się od bezdomnych. Oczywiście biedota okutana w koce i kartony od zawsze stanowiła nieodłączny element amerykańskiego krajobrazu. Tyle że liczba życiowych rozbitków rośnie w oczach. A w dodatku – co stanowi nowość – bezdomność przestała być domeną kolorowych. Pod chmurką zamieszkuje coraz więcej białych, którzy jeszcze niedawno byli tzw. praworządnymi obywatelami – z pracą, rodziną i nieodzownym kredytem. Co jeszcze bardziej ponure, przybywa również bezdomnych dzieci. Pięć lat temu na ulicach Nowego Jorku było ich 8 tys., dziś liczba ta wzrosła do 25 tys.

Rząd USA już od pewnego czasu przygotowuje się na inwazję biedoty. Od czterech lat władze kolejnych miast wydają zakazy dokarmiania bezdomnych. Europejczykowi przesiąkniętemu ideami socjalnymi i innymi prawami człowieka taki zakaz może wydawać się trudny do „ogarnięcia”. Zaiste – ta barbarzyńska polityka wydaje się mieć subtelnie nazistowski posmak. Swojego czasu do mediów mainstreamowych przebiła się „teoria spiskowa” o obozach FEMA (amerykańska agencja zarządzania kryzysowego). Zagadkowa infrastruktura zdolna pomieścić ogromne rzesze ludzi, wzbudziła niepokój co czujniejszych Amerykanów i innych tropicieli „nowego porządku światowego”. W miarę kryzysu społecznego i rosnącej nędzy te – wówczas wyśmiane przez mainstream – niepokoje wydają się coraz bardziej zasadne. No bo kto zabroni władzom USA „zsyłania” kłopotliwych bezdomnych do miejsc odosobnienia, z których nie będą razić wyglądem i zapachem lepiej odzianej opinii publicznej?

Stany Zjednoczone, państwo coraz jawniej totalitarne, to dziś wyblakłe wspomnienie po czasach i tak dyskusyjnej świetności lat 70. i 80., kiedy co obrotniejszym Polakom udawało się wyjechać „za chlebem” na mityczny Zachód. Wbrew romantycznym wyobrażeniom nie była to podróż do zarobkowego eldorado, ale zazwyczaj do zwykłego, szarego, drobnomieszczańskiego życia – choć mimo wszystko „normalnego” z punktu widzenia realiów topornego PRL-u. Dziś wyjazd za Ocean to raczej loteria niż szansa. W dodatku loteria, w której prawdopodobieństwo wylosowania przeciętnej roboty zmniejsza się na korzyść wylosowania życiowych bęcków.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

stanislawski

469 komentarzy

5 styczeń '15

stanislawski napisał:

Tam są wspaniałę miejsca do zamieszkania. Jak w Meksyku. Kolumbii...
Ale łatwo dostać w ryja, zostać ograbionym, oskarżonym, lekarza nie ma.
Kiedy mnie Pani konsul zapytała jaką ma gwarancję, że ja tam nie zostanę, to ja ją wyśmiałem. I dostałem wizę.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska