MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

28/12/2014 13:45:00

Ach, gdzie są niegdysiejsze...

Ach, gdzie są niegdysiejsze...Święta Bożego Narodzenia z roku na rok stają się coraz bardziej podobne we wszystkich krajach europejskich. Wszędzie podobne błyszczące dekoracje, pełne świateł, przystrojone ulice, wystawy pełne dóbr wszelakich i podobna pogoń za prezentami, coraz częściej zresztą kupowanymi za pośrednictwem internetu. Odnieść można wrażenie, że gdzież gubi się specyfika narodowa świątecznych zwyczajów.
Patrzę na ten rozpędzony londyński tłum i zastanawiam się: kto kultywuje jeszcze angielskie tradycje bożonarodzeniowe? I w tym momencie przychodzi mi refleksja: angielskie? Jakie są te tradycje? Czy wszystko sprowadza się do puddingu? Bo przecież choinka z kolorowymi bombkami, która jest nieodłącznym elementem świąt przywędrowała zarówno do Polski jak i na brytyjskie wyspy z Niemiec. Pierwszą wzmiankę o choince jako symbolu bożonarodzeniowym znaleźć można w życiorysie św. Bonifacego. Ten brytyjski zakonnik żyjący w VII wieku, nawracający ludy germańskie, podczas mszy odprawianej w Boże Narodzenie wyciął pogański dąb. Drzewo, upadając, zniszczyło wszystkie okoliczne poza jedną małą sosenką. Możliwe, że do tego zdarzenia nawiązał Marcin Luter, odcinając się od katolickiej szopki, a ustanawiając choinkę jako znak Bożego Narodzenia. To on także ozdobił ją świeczkami, symbolizującymi światło Chrystusa.

Na wyspy brytyjskie pierwszą choinkę przywiozła królowa Charlotte, niemiecka żona Jerzego III. Ustawiano ją w pokojach zamkowych. W 1800 r. choinka wyszła poza rodzinę królewską – królowa urządziła w Windsor zabawę dla okolicznych dzieci, a ustawione na dziedzińcu zamkowym drzewko przybrane zostało owocami, papierowymi zabawkami, słodyczami i małymi świeczkami. Dzieci były zachwycone. Od tego czasu zwyczaj stawiania w domu choinek stał się modny, ale kultywowali go jedynie najbogatsi. Rozpowszechnienie choinkowego zwyczaju łączy się z osobą księcia Alberta, męża królowej Wiktorii. To za jego sprawą w 1841 r. sprowadzona z Coburg choinka została ustawiona w Windsorze. W siedem lat później Illustrated London News opublikował drzeworyt, przedstawiający rodziną królewską zgromadzoną wokół choinki. I stało się: narodziła się tradycja, która przetrwała do dziś. Większość świątecznych zwyczajów pochodzi z epoki wiktoriańskiej, jak chociażby wysyłanie świątecznych kartek czy wieszanie skarpetek przy kominku.

Znacznie starsza jest tradycja dawania prezentów. I ona ma charakter uniwersalny, ale choć dla chrześcijan to symbol darów przyniesionych dla Jezusa przez Trzech Mędrców ze Wschodu, w Polsce zwanych Trzema Królami, to zwyczaj ten wywodzi się ze starożytnego Rzymu, gdzie w dniu przesilenia zimowego obchodzono Saturnalia, poświęcone Saturnowi, bogowi rolnictwa, i jego żonie Opis, bogini dostatku. W średniowiecznej Europie obdarowywano głównie biednych, co nawiązywało do postaci włoskiego biskupa, świętego Mikołaja. Obecnie prezenty przynosi nie biskup w mitrze z pastorałem w ręku, a wyrośnięty krasnal, który w języku angielskim nawet stracił swoje imię i stał się bezreligijnym „Father Christmas”. Współczesny wizerunek został spopularyzowany w 1930 r. przez koncern Coca-Cola.

Początkowo Święty Mikołaj przybywał z południa. W średniowiecznym Amsterdamie Sinterklaas przypływał żaglowcem z dalekich ciepłych mórz, a wór z prezentami niósł ciemnoskóry sługa zwany Zwarte Piet. Człowiek z ciepłych krajów nie bardzo pasował do zaśnieżonego zimowego pejzażu. Zmiana nastąpiła w 1823 r. – wtedy to amerykański profesor Clement Clarke Moore napisał wiersz „Noc wigilijna”, w którym św. Mikołaj przybywa saniami zaprzężonymi w renifery z bieguna północnego. No i tak już zostało.

W 1988 r. „Sunday Telegraph” napisał: „The Man Who Invented Christmas”. Chodziło oczywiście o Karola Dickensa. W Rochester, gdzie pisarz spędził dzieciństwo, na początku grudnia odbywa się festiwal zwany Dickensian Christmas. Jego mottem są słowa Scrooge’a z „Opowieści wigilijnej” (pod takim tytułem ukazało się w Polsce opowiadanie „A Christmas Carol”): „Niech twoje święta będą pogodne i wesołe”. To nie jedyna opowieść tego autora o świętach Bożego Narodzenia. Wszystkie je łączy jedno: odnoszą się one tylko bardzo pośrednio do wydarzenia opisanego w Ewangeliach, ale poprzez mieszaninę groteski i sentymentalizmu właściwą dla epoki wiktoriańskiej starają się przekazać moralne znaczenie świąt. A przesłanie to jest nadzwyczaj proste: żyj wśród ludzi, a nie samotnie, dbaj o to, by nikt przez ciebie nie cierpiał i pamiętaj, że zawsze możesz się zmienić. Czy potrzeba do tego Bożego Narodzeni? Z pewnością nie, ale dla Dickensa właśnie w święta ludzie otwierają swoje serca na innych i – jak pisał w „Klubie Pickwicka” – wracają choćby w myślach do swoich domów, gdzie w dniach dzieciństwa mogli ogrzać się przy kominku.

Kiedy narzekamy, że święta z roku na rok są coraz mniej tradycyjne, kiedy mówimy, że „za naszych czasów…”, to marzy nam się powrót do dzieciństwa, do tamtych emocji, do wyczekiwania pierwszej gwiazdki i do prezentów, które pojawiły się za sprawą świętego Mikołaja, nie tego ze sklepu z zabawkami, ale niewidzialnej postaci odwiedzającej nasz dom. I kiedy narzekamy, że obecnie święta są skomercjalizowane, to zapominamy, że chcemy powrotu do tradycji, która narodziła się stosunkowo niedawno i u źródeł której było handlowe nastawienie na zysk. To nikt inny jak Harry Gordon Selfridge wymyślił odliczanie dni do świąt Bożego Narodzenia, przy okazji zmieniając bogatych londyńczyków w ogarniętych pasją zakupów shopocholików, co z czasem przeniosło się na inne warstwy społeczne. To za jego sprawą wystawowe okna domu towarowego Selfridge’s co roku zmieniają się w bajkowe ilustracje książek dla dzieci (z charakterystycznym drobnym „przekrętem”), które są tak samo częścią londyńskich świąt jak norweska choinka na Placu Trafalgar.

Zapomnijmy więc świątecznie o narzekaniu, o biadoleniu, że gdzież są te dawne święta. Jestem pewna, że współczesne dzieci kiedyś będą tak samo wspominać te najpiękniejsze dni w roku z ogromnym sentymentem. Najważniejsze jest bowiem to, by święta były spokojne, pełne radości i tego niezwykłego blasku, który bije z ustawionej pod choinką betlejemskiej szopki.

Julita Kin, Dziennik Polski
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska