MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/12/2014 08:23:00

Felieton: Niebezpieczne tematy

Felieton: Niebezpieczne tematyIstnieją tematy bardziej niebezpieczne niż terroryzm, antysemityzm i gender. Lepiej nie poruszać ich w miejscach publicznych, na firmowej imprezie ani przy świątecznym stole.
Nie chodzi o handel organami, legalizację kazirodztwa ani UFO. Chociaż o UFO może trochę tak, ale nie w aspekcie inwazji Marsjan. Chodzi o pytania graniczne. Czyli zadawane z punktu widzenia granic świata, przez który przyszło nam dreptać.

Gdy wklepuję to zdanie do Worda, datownik w moim komputerze wskazuje 17 listopada. Nie jest to Dzień Zaduszny, rocznica urodzin Wittgensteina, ani inna okazja uzasadniająca grubszą rozkminę o sprawach monumentalnych. Po prostu pewnego jesiennego poniedziałku moje myśli powędrowały w tym, a nie innym kierunku. Przyszło mi jednak do głowy, że zarzucanie ciężkiego tematu na poniedziałkowy ruszt „Mojej Wyspy” może zemdlić lud pracujący, rozpoczynający mozolny tydzień pogoni za funtem. Postanowiłem więc, że poczekam z tą metafizyką do świąt. Wiadomo: Boże Narodzenie (to faktyczne, historyczne) to punkt przełomowy w historii kosmosu. Takie wydarzenie skłania do pogłębionej refleksji. Chociaż może nie wszystkich. Przykładowo, u mnie gawędzi się o dzieciach, zdrowiu i robocie, czasem ktoś coś bąknie też o polityce. Takie tam standardy przystołowe.

Co do „pytań granicznych” (biorę w cudzysłów, bo to nie termin techniczny, tylko sformułowanie raczej robocze) – sam nie będę mówił długo. To, co myślę na te(n) temat(y), to moja prywatna sprawa. To, co myślą mądrzejsi ode mnie, można znaleźć w bibliotekach. Chciałbym po prostu dydaktycznie przypomnieć o istnieniu kwestii, które warto czasem poruszyć w swojej głowie, przeważnie ściśniętej w imadle, jak to się mówi, życia codziennego. Gdyby ludzie zaczęli walnie zadawać – sobie samym i nawzajem – pytania graniczne, niezadowalając się banałami symulującymi odpowiedź, świat przeszedłby transformację.

Standardowo podobnymi kwestiami zajmuje się religia, a niegdyś zajmowała się nimi również filozofia i literatura (dopóki tej pierwszej nie „zdekonstruował” nurt analityczny, a tej drugiej popkultura i komercja). Tyle że w gruncie rzeczy mało kto zajmuje się religią. Zgodnie z obiegową opinią, opartą na statystykach chrztów, ponad 90 proc. mieszkańców Polski to katolicy. Według podobnych, sformalizowanych kryteriów zapewne jeszcze większym współczynnikiem „religijności” odznaczają się kraje muzułmańskie, a i protestanckie nie pozostają daleko w tyle. Przykładowo taka Szwecja to formalnie państwo wyznaniowe. Po głupiemu można by więc domniemywać, że życie duchowe na świecie nawet jeśli nie jest w rozkwicie, to przynajmniej nie znajduje się w odwrocie. Oczywiście sprawy mają się nieco inaczej. Religijność statystyczna ma się tak do świadomości religijnej jak litery do literatury. Słowem, nie tylko formalna przynależność, ale również aktywna praktyka niezwykle rzadko przekładają się na zdolność do przytomnego roztrząsania spraw z zakresu teologii, teologii moralności, nie wspominając o eschatologii („teoria” spraw ostatecznych). Dla uproszczenia: czy Bóg istnieje? Jak pogodzić Jego wszechmoc i miłosierdzie z istnieniem zła? Czy człowiekowi wszystko wolno? Jeśli uważacie, że istnieją ważniejsze pytania w „dyskursie”, to z fundamentalistycznym zacięciem mogę was przekonywać, że jesteście w błędzie.

Nieśmiało nadmienię, że mimo upodobania do drążenia i rozniecania tak cudacznych kwestii nie jestem pokryty dwucentymetrową warstwą kurzu. Zachodzę raczej w głowę, jak podobnych pytań można sobie nie zadawać. Jak można je spychać na margines świadomości, eliminować nie tylko z dyskursu publicznego, ale nawet towarzyskiego i czynić je bez mała wstydliwymi. Jako przemijalne układy biologiczne stoimy wobec alternatywy nicości i wieczności. Przy czym to, który człon alternatywy stanie się naszym udziałem, prawdopodobnie leży poza zakresem naszych kompetencji. W tych okolicznościach emocjonalne zaangażowanie w takie sprawy jak budowanie reputacji zawodowej, walka z oponą na biodrach czy wakacje w Kambodży dla lansu przed znajomymi przypomina zainteresowanie 1234. odcinkiem „Mody na sukces” w sytuacji, gdy za oknem ląduje latający spodek.

Także jeśli czasem czujecie mrowienie w części mózgu odpowiedzialnej za te duże pytania, pielęgnujcie to uczucie i idźcie za jego głosem. Po co? Może odkryjecie coś ciekawego, może zmieni się wasza perspektywa na kluczowe kwestie w waszym życiu, może dzięki wam liczba ludzi myślących zbliży się do wartości krytycznej niezbędnej do naprawy świata, a może po prostu dlatego, że większe zaangażowanie w sprawy fundamentalne uchroni was od przeistoczenia się w umysłowo-moralne zombiaki.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 6)

Onieznajomy

236 komentarzy

24 grudzień '14

Onieznajomy napisał:

Bog jest czyms wszechpoteznym, nieodgadnionym i nieomylnym
nie musimy czy nawet nie jestesmy w stanie zrozumiec powodow dlaczego pozwala ze swiat jest taki a nie inny

jednak ten sam Dostojewski pisze: )
"siedza w karczmie, pija i rozprawiaja, jedni o polityce, inni o Bogu i wierze, nawet niewiedza ze mowia o tym samym"(z pamieci, moze nie dokladnie, ale mysl zachowana)
___________________________________
dobry tekst Dobrodzieju

profil | IP logowane

henioboy

187 komentarzy

24 grudzień '14

henioboy napisał:

Allle o co chodzi ?

profil | IP logowane

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

23 grudzień '14

Pan_dobrodziej napisał:

Książki i postacie mogą stać się kliszami kulturowymi, ale problemy pozostają. Chociaż stają się bardziej zniuansowane - ze względu na doświadczenie życiowe, ale też specyficzne czasy, które niby coraz więcej odsłaniają o świecie, ale de facto wciąż błądzimy po omacku.

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

22 grudzień '14

galadriel napisała:

Tak czy inaczej w tym wieku jeszcze Dostojewski zachwyca/ imponuje. Z uplywem czasu i zyciowych doswiadczen inaczej sie wszystko odbiera. Juz nie robi takiego wrazenia. Ani Winston, ani Raskolnikow.

Pewnie dlatego zreszta lektury ustawiaja w ten sposob, odpowiednio do wieku.


profil | IP logowane

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

22 grudzień '14

Pan_dobrodziej napisał:

Lol, dzięki za ubaw:)ROzumiem, że Dostojewski, pisząc "Braci Karamazow", a K. Dick "VALIS" też byli mentalnie w szesnastym roku życia:)

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

22 grudzień '14

galadriel napisała:

To sa pytania szesnastolatki* z liceum o profilu humanistycznym.

Jak sie z ksiazkami bylo za pan brat we wlasciwym czasie to po 30 latach mozna spokojnie zajac sie "Moda na sukces".

Na tym to wlasnie polega.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska