- Polska z powodu wojennej zawieruchy stała się krajem monolingwalnym i monokulturowym. Teraz zaczyna się to zmieniać: Polacy mieszkający za granicą, na stałe lub przez część życia, dołączają do zbiorowości ludzi wielojęzycznych - mówi Polskiej Agencji Prasowej dr Sonia Szramek Karcz z Uniwersytetu Śląskiego, badająca rodziny wielojęzyczne oraz prowadzącą warsztaty pod hasłem "Obalamy mity o wielojęzyczności".
Co tak naprawdę oznacza wielojęzyczność? - To zależy od szerokości geograficznej. Można to pokazać na przykładzie Europy, gdzie im bardziej na zachód, tym bardziej liberalnie podchodzi się do dwu- i wielojęzyczności. Na przykład Hiszpan, który potrafi się porozumieć po angielsku na poziomie podstawowym, uważa się za osobę dwujęzyczną, natomiast moi studenci w Polsce, którzy mówią biegle po angielsku, często twierdzą, że choć znają język angielski bardzo dobrze, nie są dwujęzyczni - podkreśliła ekspertka. Na potrzeby badań przyjmuje się, że osobą dwujęzyczną jest ta, która w życiu codziennym posługuje się swobodnie dwoma językami, osoba wielojęzyczna mówi na co dzień więcej niż dwoma językami.
- Rodzice mieszkający za granicą, którzy chcą, by ich dziecko nauczyło się biegle mówić po polsku, mogą wybrać jedną z wielu strategii pozwalających wychować dziecko dwujęzyczne - radziła ekspertka. Jedną z nich jest strategia miejsca. - Mówiąc z dzieckiem w domu przez pierwszych kilka lat jego życia po polsku, rodzice zbudują silny fundament, który pomoże w utrzymaniu znajomości języka polskiego, gdy już dziecko zostanie zanurzone w języku kraju, w którym dorasta. Ten fundament będzie na tyle silny, że znajomość polskiego zostanie utrzymana nawet po pójściu dziecka do przedszkola, w którym mówi się w innym języku - powiedziała ekspertka. W ten sposób dziecko przyswaja sobie w pierwszych latach życia język, którego w przyszłości prawdopodobnie nie będzie słyszeć na co dzień w swoim otoczeniu. Według dr Szramek Karcz gdy dziecko trafi do środowiska lokalnego, przedszkola czy szkoły, będzie w stanie bardzo szybko nauczyć się nowego języka.
Doktor zauważyła, że strategia domu może też działać w drugą stronę. - Badamy rodziny Polaków, które, mieszkając w Polsce, mówią ze swoimi dziećmi w języku obcym. Są wśród nich takie, w których oboje rodziców mówi do dziecka w języku angielskim, choć nie są jego rodzimymi użytkownikami. Ich dziecko poznaje dopiero język polski, idąc w wieku trzech lat do przedszkola. Przyswaja tam język polski i po kilku miesiącach staje się osobą dwujęzyczną ze stopniowo dominującym językiem polskim, językiem otoczenia - podkreśliła Szramek Karcz.
Według niej to, w jaki sposób język polski jest postrzegany przez otoczenie dziecka, kolegów, szkołę, dorosłych, wpływa na rozwój kompetencji w tym języku. - Zdarzają się przecież, choć na szczęście coraz rzadziej, miejsca, w których mówienie w obcym języku jest źle widziane. To może być nawet kwestia dzielnicy, w której polska rodzina mieszka - tłumaczyła specjalistka. Radzi, by pamiętać o tym, że najważniejsze dla dziecka jest zrozumienie, akceptacja i poczucie bezpieczeństwa. - Jeśli mówienie do dziecka po polsku w miejscu publicznym naraża je na śmieszność, możemy robić to dyskretniej, w domu tłumaczyć, czym jest język ojczysty, co dla nas znaczy, pozwolić dziecku na oswojenie się z tym - mówi doktor.
Zwraca również uwagę na różnice w temperamentach dzieci: są dzieci, które lubią się wyróżniać, są i takie, które nie chcą zwracać na siebie uwagi. Ekspert podkreśla, że język ma być wartością dodaną, korzyścią, powodem do dumy. W ramach strategii miejsca, w domu mówimy cały czas po polsku, a na placu zabaw czy w przedszkolu, szczególnie jeśli dziecko się tego domaga, rozmawiamy z nim w lokalnym języku pozwalając rówieśnikom na uczestniczenie w naszej rozmowie.
- Należy pamiętać, że nauka języka polskiego na obczyźnie, tak jak każda nauka, przynosi najlepsze efekty, gdy kojarzy się dziecku z przyjemnością, zabawą, gdy jest doceniana. Postawa rodziców jest tu kluczowa. Wspólne oglądanie bajek, czytanie książeczek, słuchanie opowiadań sprawią, że język polski kojarzy się pozytywnie - podkreśliła ekspert. Według niej do języka polskiego należy przede wszystkim dziecko zachęcać, chwalić za czynione postępy, zapewnić kontakt z tym językiem.
Doktor odradza materialne nagradzanie dziecka za czynione postępy w nauce języka. - Możemy pójść na lody i rozmawiać po polsku, delektując się ich smakiem, ale nie fundujmy lodów za to, że dziecko pouczyło się języka polskiego - podkreśla. Zwraca uwagę, że możemy oczywiście zachęcić dziecko do samodzielnego kupna lodów podczas pobytu w Polsce, bo wtedy pokazujemy skuteczność i sens używania języka. - Gdy uczymy dziecko czytać, pokazujmy mu postępy, jakie robi, chwalmy, że teksty są coraz dłuższe, że ładnie wymawia i nabiera płynności. Możemy nawet nagrać jego pierwsze próby czytania na dyktafon, by po tygodniu czy miesiącu nagrać dziecko powtórnie i w ten sposób samo przekona się o swoich postępach - mówiła. Zadaniem rodziców i nauczycieli jest uczynić z poznawania języka ciekawą przygodę, stworzyć okazje do używania go, wzmocnić u dziecka poczucie własnej wartości.
Specjalistka wskazuje również na strategię osoby, która polega na tym, że każdy członek rodziny mówi do dziecka zawsze w danym języku. W małżeństwach mieszanych językowo rodzice mówią do dziecka w swoich ojczystych językach. - W tej strategii, jak i w całym wychowaniu dzieci, polecam rodzicom kierowanie się własną intuicją. Jeśli maluch przybiega i opowiada, że zranił się w kolano, to mama nie będzie go karcić, że pod wpływem emocji wybrał zły język, tylko otrze łzy, wysłucha i jeszcze raz, w języku, w którym z dzieckiem rozmawia, opowie, co się stało - zapewniła doktor.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.