W minioną sobotę działacze UKIP z Worcester ustawili swój stolik informacyjny i zaczęli promować idee partii wśród mieszkańców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy nie to, że miało to miejsce akurat naprzeciw polskiego sklepu otworzonego w sierpniu br. Relacja z tego wydarzenia znalazła się na facebookowym profilu lokalnego portalu, gdzie działacze spotkali się z dużą ilością krytycznych komentarzy. Ich autorzy zarzucali im celową prowokację.
James Goad, miejscowy kandydat UKIP do parlamentu, zarzeka się, że był to przypadek i nikt nie miał żadnych anty imigranckich zamiarów. – Wybraliśmy jedyne miejsce, w którym nie utrudnialiśmy ruchu przechodniów, ustawiliśmy się między solarium i salonem bukmacherskim. To czysty przypadek, że w pobliżu był polski sklep. Chcieliśmy po prostu być widoczni i dotrzeć z naszymi hasłami do mieszkańców. Rozdawaliśmy ulotki, zabiegaliśmy o poparcie przed przyszłorocznymi wyborami. Spotkaliśmy się z różnymi reakcjami, sporo wyrazów sympatii, ale nie brakowało również przeciwników – mówi Goad.
Cześć mieszkańców na Facebooku nie wierzy w czyste intencje miejscowych działaczy UKIP. Ich zdaniem to celowa antyimigracyjna sztuczka. W końcu przedstawiciele UKIP wydali oświadczenie, w którym stwierdzili, że polski sklep w Worcester to bardzo dobry przykład pozytywnej strony imigracji. - Nadal jest pewna grupa ludzi, która dopatruje się w nas przeciwników wszystkich imigrantów. A to nie tak, my po prostu chcemy, aby państwo w końcu zarządzało imigracją i zakończyło politykę „otwartych drzwi” – dodaje Goad.
Współwłaścicielka polskiego sklepu, Iwona Gruszeczka, w rozmowie z lokalnymi mediami zapewniła, że interes idzie dobrze, a sklep ma stałe grono wiernych klientów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk