MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

10/12/2014 10:03:00

Święta wojna brytyjskich dżihadystów

Święta wojna brytyjskich dżihadystówSą młodzi, zdeterminowani, nierzadko pochodzą z dobrze sytuowanych rodzin. Opuszczają swoich bliskich, zrywają z dotychczasowym życiem i wyjeżdżają na Bliski Wschód, żeby wspierać Państwo Islamskie. Według szacunków w szeregach dżihadystów znajduje się obecnie od 500 do 1000 obywateli brytyjskich.

Motywacje są różne. Poszukiwanie prawdziwego, czystego islamu z czasów proroka, powrót do korzeni, rozczarowanie pozbawioną duchowości cywilizacją Zachodu. Dla innych to przygoda i okazja do przeżycia mocnych wrażeń.


– Każdy ma swoją motywację i własne poczucie celu. Wielu z tych ludzi uważa, że Państwo Islamskie (ISIS) walczy o lepszy świat – mówi Richard Barrett, były szef operacji antyterrorystycznych w brytyjskim wywiadzie MI6.

Obywatel bezpaństwowiec

15 tysięcy. Tylu ochotników, zdaniem Interpolu, wyjechało na wojnę do Syrii i Iraku. To przedstawiciele 81 krajów, praktycznie ze wszystkich zakątków świata. Wśród nich są również kobiety i dzieci. Problem jest poważny, nie przypadkiem we wrześniu Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych zobowiązała wszystkie państwa do ścigania osób, które wyjeżdżają za granicę w celach terrorystycznych bądź wracają po odbyciu szkolenia w obozach dla terrorystów. Propozycje położenia tamy temu procederowi są różne. – Brytyjczykom, którzy walczą w szeregach ISIS, powinno się odbierać obywatelstwo. Demokracja musi się bronić – stwierdził były minister spraw wewnętrznych w gabinecie cieni, członek Partii Konserwatywnej David Davis. Z podobną sugestią wystąpił były anglikański arcybiskup Canterbury George Carey, który dorzucił do tego zakaz powrotu dżihadystów do kraju.

Powyższe rozwiązania rozważał rząd Davida Camerona, jednak, jak się okazało, wdrożenie ich w życie byłoby bardzo skomplikowane ze względu na prawo międzynarodowe, które nie przewiduje statusu bezpaństwowca. W tej sytuacji władze ogłosiły ostatnio nową strategię, deklarując, że są gotowe wesprzeć osoby wracające z Syrii czy Iraku. O ile jest powszechna zgoda na to, żeby wobec tych, którzy stwarzają zagrożenie, stosować surowe środki, o tyle wielu ekspertów twierdzi, że nie można postępować w ten sam sposób wobec wszystkich. Nie każdy bowiem, kto jest albo był na Bliskim Wschodzie, to terrorysta mający krew na rękach. Część osób wykonuje tam funkcje pomocnicze bądź administracyjne, inni wyjechali jako wolontariusze, żeby nieść pomoc humanitarną, a potem, ze względu na splot różnych okoliczności, znaleźli się w szeregach ISIS.

– Wyciągnięcie ręki do tych, którzy wykazują dobre intencje, to kwestia bezpieczeństwa narodowego – stwierdził przewodniczący Izby Gmin i były szef brytyjskiej dyplomacji William Hague, dodając, że dotyczy to ludzi, którzy nie popełnili czynów przestępczych. – Wielu z nich przeszło przez traumatyczne doświadczenia, a teraz mogliby pomóc w zniechęcaniu do wyjazdu kolejnych potencjalnych bojowników.

Aż do śmierci

– Byłem świadkiem cudu. Podczas ostatniej, trwającej 22 godziny bitwy, zobaczyłem anioły. Allah zesłał je, żeby pomóc wiernym – mówił na nagraniu wideo, które pojawiło się w lipcu w internecie, Abu Abdullah al-Britani. Ten 23-latek, którego prawdziwe nazwisko brzmi William Hasmo Clinic, zginął na początku listopada podczas nalotu lotniczego syryjskiego lotnictwa w pobliżu miasta Deir ez-Zor. Wcześniej aktywnie udzielał się na różnych forach internetowych, gdzie zachęcał do przyłączenia się do dżihadu. – Jestem pewien, że mamy więcej odważnych lwów w Wielkiej Brytanii. Przybywajcie tutaj – apelował.

Abu Abdullah al-Britani jest ósmym Brytyjczykiem, który zginął, walcząc w szeregach Państwa Islamskiego. Wcześniej śmierć ponieśli pochodzący z Brighton bracia Abdullah (18) i Jaffar (17) Deghayes. Pierwszy w kwietniu, drugi w październiku. Najstarszy z rodzeństwa, Amer (20), nadal walczy w powiązanej z Al-Kaidą organizacji Dżabhat al-Nusra i, jak ogłosił, śmierć braci jeszcze bardziej go zdeterminowała.

– Obiecałem Allahowi, że pozostanę na drodze dżihadu aż do śmierci. Męczeństwo to największe wyróżnienie, jakiego człowiek może doświadczyć – tłumaczył w stacji ITV News Amer Deghayes, który opuszczając Wyspy, powiedział swoim rodzicom, że w Syrii będzie pomagał w rozdzielaniu pomocy humanitarnej.

Muhammada Mehdi Hassana do wyjazdu również skusiły opowieści o męczeństwie i wiecznej chwale. Ten pochodzący z Portsmouth dżihadysta zginął podczas walk z Kurdami w miejscowości Kobane, a na wiadomość o śmierci 19-latka imam meczetu w jego rodzinnym mieście, Abdul Jalil, oświadczył, że to szok dla całej islamskiej społeczności w okolicy. Następnego dnia wznoszono w świątyni modły o to, żeby kolejni muzułmanie nie wyjeżdżali do Syrii.

Mehdi Hassan był członkiem 6-osobowej grupy Britani Brigade Bangladeshi Bad Boys, znanej również jako Pompey Lads, która w ubiegłym roku przyłączyła się do dżihadu. Wszyscy pochodzili z Portsmouth, czterech już nie żyje. Poza Mehdi Hassanem zginęli Ifthekar Jaman (23), Manunur Roshid (24) i Muhammad Hamidur Rahman (25).

Listę poległych na Bliskim Wschodzie Brytyjczyków walczących w szeregach ISIS zamyka Abdul Waheed Majid, który poniósł śmierć w zamachu samobójczym w lutym tego roku. Kierowaną przez siebie, wypełnioną materiałami wybuchowymi ciężarówką wjechał na teren więzienia w Aleppo. 41-latek, pochodzący z Crawley, zostawił żonę i trzech synów. Wyjeżdżając do Syrii, zakomunikował rodzinie, że wybiera się tam z misją humanitarną.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska