Manifestacja w Warszawie
26 listopada przed Sejmem, podczas gdy komisja sejmowa pracowała nad projektem ustawy, kilkaset osób związanych z organizacjami działającymi na rzecz zwierząt manifestowało swoje niezadowolenie z projektu. Do protestu przyłączyli się politycy, aktorzy i inne osoby publiczne. Leszek Miller (SLD) przyszedł razem ze swoją suczką Lolitą. – Przemawiam w jej imieniu, jako jej rzecznik i wszystkich zwierząt, które mogą być poddane niehumanitarnym doświadczeniom. Jesteśmy za rozwojem nauki, ale przeciwko tym wszystkim eksperymentom, które zadają ból i cierpienie. Zwierzęta to ludzie, tylko w innej postaci, ale tak samo czują przerażenie, ból, zadowolenie i nie chcą cierpieć – mówił podczas manifestacji. Z kolei Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska), podkreślał, że trzeba głośno krzyczeć, że miarą szacunku człowieka dla samego siebie jest szacunek dla zwierzęcia. - Nie może być tak, żeby człowiek który sam jest świadomy siebie, nie miał szacunku do innych żywych istot. Smucę się, że to jest projekt rządowy, który wyszedł z ministerstwa nauki. Polska nauka chce, aby Polacy nie mieli szacunku dla zwierząt? – zastanawiał się poseł. Podczas manifestacji głos zabrali również inni politycy: Anna Grodzka (Partia Zieloni) oraz Sławomir Kłosowski (PiS).
Zdaniem organizatorów protestu, tematyka ochrony zwierząt łączy ludzi. – Prawo i Sprawiedliwość, Twój Ruch i Sojusz Lewicy Demokratycznej to partie, na które zawsze możemy liczyć – mówiła podczas manifestacji Dorota Wiland.
Poza politykami w manifestacji wzięli udział m.in. pisarka Olga Tokarczuk i aktorki Anna Chodakowska, Maja Ostaszewska, Magdalena Popławska i Agnieszka Włodarczyk.
- Dziękuję wszystkim ludziom, którzy przyszli tutaj, którzy wykazują się empatią i zrozumieniem tego, co czują zwierzęta, na których przeprowadzane są eksperymenty. Jesteśmy dziś po to, żeby protestować przeciwko rozszerzeniu skali cierpienia, jakie przeżywają. Trzeba pamiętać, że często są to całkiem bezsensowne doświadczenia, nieprzynoszące żadnych korzyści. Będziemy walczyć tak długo, dopóki zostaną przyjęte postulaty. Skoro eksperymenty na zwierzętach już muszą być, niech odbywa się to w jakichkolwiek ramach humanitaryzmu, jeśli w ogóle w tym kontekście można użyć takiego określenia – mówiła Maja Ostaszewska.
4 grudnia zakończyły się prace komisji sejmowej. Część poprawek została pozytywnie oceniona przez stronę koalicyjną i „wchłonięta" przez poprawki rządowe. Kilka poprawek zostało odrzuconych ale z zastrzeżeniem Biura Analiz Sejmowych, że z pewnością warto się jeszcze tym propozycjom przyjrzeć, przeanalizować i zgłosić poprawki ponownie w trakcie drugiego czytania. - Jeszcze dużo pracy przed nami, ale można powiedzieć, że zrobiliśmy pierwszy krok w stronę sukcesu – uważają obrońcy praw zwierząt.
Możemy pomóc
O dalszych działaniach mających na celu ochronę zwierząt laboratoryjnych oraz co w tej sprawie może zrobić Polonia w Wielkiej Brytanii rozmawiam z Anną Gdulą, lekarzem anestozjologiem i szefową Fundacji Prawnej Ochrony Zwierząt Lex Nova.
Czy da się zastąpić zwierzęta jeśli idzie o testowanie leków i innych substancji?
FDA (amerykańska agencja rządowa Food and Drug Administration – przyp. red.) podaje, że 92 proc. testów na zwierzętach nie przekłada się na wyniki u ludzi. W latach 90-tych porównywalność wyników wynosiła ok. 85 proc. To już „bardziej prawdopodobne” wyniki, bo aż 50 proc. można by osiągnąć rzucając monetą. Tymczasem naukowcy argumentują, że to jedyny sposób na to, aby sprawdzić działanie np. leków na ludziach.
