W zesz³ym tygodniu w programie królewicza polskiej ¿urnalistyki (dobrze wiecie, kogo mam na my¶li) partyjni delegaci bronili rzetelno¶ci procedury wyborczej. No, mo¿e trafi³o siê kilka b³êdów i wypaczeñ. Tu siê zaci±³ system, tam ksi±¿eczki do g³osowania zjad³y myszy, siam komisja by³a na kacu. Ale to przecie¿ drobnostki, bo generalnie wszystko gra i trybi.
Go¶cie w studiu reprezentowali ca³y przekrój parlamentu, oprócz PiS-u. Rolê ch³opca do bicia odgrywa³ Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski (widaæ królewicz uzna³, ¿e sfora na jednego to lepsza impreza ni¿ sfora na dwóch). Co ciekawe, trafi³ mu siê osobliwy sojusznik w osobie pani Senyszyn, która ca³kiem przytomnie podwa¿a³a warto¶æ wyników g³osowania (czyli jednak sfora na dwoje), niezbyt korzystnych dla jej macierzystego SLD. Po linii prowyborczej najbardziej pyskowa³ dawny kumpel Ziobry, kole¶ do wynajêcia – Misiek Kamiñski (obecnie PO). Podszczekiwa³ równie¿ Kosiniak-Kamysz, ulizany m³ody cycu¶ w randze ministra (PSL), dopiero poleruj±cy swój aparat retoryczny na u¿ytek walki o prymat w chlewie. Królewicz, jak zawsze bezstronny, zrêcznie moderowa³ dyskusjê i sta³ na stra¿y zdrowego rozs±dku gwa³conego przez Ziobrê i Senyszyn. Przez jakie¶ dziesiêæ minut lampi³em siê w ekran, rozwa¿aj±c, czy ¶miaæ siê, czy rzygn±æ, i w koñcu prze³±czy³em na „Modê na sukces” albo TV Trwam – ju¿ nie pamiêtam.
Mia³em zacz±æ ten tekst bardziej w tonie hopsa-sa, ale ile mo¿na ¶miaæ siê z tragedii, jak± jest polska demokracja? W sumie: mniej wiêcej tyle, ile nad ni± p³akaæ albo o niej zrzêdziæ. Tak naprawdê nie chce mi siê pisaæ na ten temat, ale siedzê u znajomych na wsi i mam pod nosem telewizor, gdzie jedynym kana³em – oprócz TV Trwam – na którym mo¿na pos³uchaæ zdañ wielokrotnie z³o¿onych (a mam do nich pewn± s³abo¶æ), jest TVP Info. Tu i tam gadaj± ci±gle o wyborach, co g³ównie mnie nudzi, ale równie¿ deko wci±ga. Nie wiem, czy siê wstydziæ tej nudy i tego niechcenia, bo przecie¿ – mówi±c po mickiewiczowsku albo po krasiñsku albo jeszcze po innemu romantycznemu – ojczyznê nam rozgrabiaj±.
No dobra, pofatygujê siê pokrótce dla tych, którzy nie kojarz±, o co chodzi, a pó¼niej jeszcze chwilê pomarudzê. 16 listopada nad Wis³± zorganizowano wybory samorz±dowe. Wybierano dostojników do rad gmin (i miast na prawach powiatu), powiatów i sejmików wojewódzkich. Frekwencja wynios³a 47,4 proc. W o¶miu województwach wygra³a PO, w sze¶ciu PiS, a w dwóch PSL. W ujêciu procentowym zwyciêzc± jest PiS (26,85 proc.), na drugim miejscu znalaz³a siê PO (26,36 proc.), na trzecim PSL (23,68 proc.). Kolejno¶æ nie budzi zdziwienia i nie sygnalizuje wa³u. Wa³ sygnalizuje liczba w nawiasie obok literek PSL. Serio, jedna czwarta g³osuj±cych popar³a typów, którzy id± do ³ó¿ka z ka¿dym, kto oferuje w³adzê? Wzrost poparcia dla „ludowców” w porównaniu z wynikami z roku 2010 wyniós³ ok. 8 proc. i ponad 60 mandatów (z 93 do 157). A to nie jedyna zagadka tych wyborów.
Kolejn± s± dziwne wzrosty poparcia dla PSL na obszarach, gdzie PSL ma tradycyjnie ma³o do powiedzenia (Gdynia? WTF?). W dodatku niepoparte sonda¿ami. Jeszcze kolejn± jest gigantyczna liczba g³osów uznanych za niewa¿ne. Jeszcze kolejn± nies³ychane ró¿nice miêdzy oficjalnymi wynikami a wynikami exit polls, czyli sonda¿ów przeprowadzanych przez IPSOS w dniu wyborów, gdy osoby opuszczaj±ce lokale wyborcze deklaruj±, na kogo g³osowa³y. To w³a¶nie na podstawie exit polls podaje siê pierwsze, przybli¿one wyniki wyborów. Pojawi³y siê te¿ doniesienia osób id±cych do urn w grupach, by zag³osowaæ na tego samego kandydata, który – jak siê pó¼niej okazywa³o – po „podliczeniu” g³osów uzyskiwa³ wynik bliski zera. Podobnych cudów by³o wiêcej – do znalezienia w necie. Osobi¶cie ju¿ po pierwszych sygna³ach o „nieprawid³owo¶ciach” straci³em w±tpliwo¶ci, ¿e niewidzialna rêka demokracji dopisuje krzy¿yki do g³osów albo robi machloje inn± technik±. Potem potwierdzeñ przybywa³o. Zreszt± podobne obiekcje mia³em przy okazji wyborów do parlamentu, w których ludzie znik±d pod wodz± cz³owieka-penisa (nazwisko te¿ na „P”) zdobyli ponad 10 proc. g³osów. O ile wiem, nikt nikogo nie z³apa³ za r±siê, ani wtedy ani teraz, ale trzeba mieæ doprawdy ha³dy idealizmu w g³owie, by s±dziæ, ¿e panuj±ca klika aferalno-synekuralna nie potrafi³aby siê posun±æ do fa³szerstw wyborczych. No bo z jakich wzglêdów? Patriotyczno-moralnych? LOL. Byæ mo¿e zreszt± priwi¶lañski etnos te¿ dopuszcza taki horror do umys³u (szczerze w±tpiê), lecz ma na to z grubsza wygwizdane.
Gdybym jednak mia³ odpalaæ krzes³o elektryczne – bo fa³szowanie „woli ludu” kwalifikuje siê na najwy¿szy wymiar kary (spoko, piszê retorycznie – nie uznajê kary ¶mierci; jak zostanê dyktatorem, to zbójów powysy³am do kamienio³omów) – to nie tylko dla tych, którzy partycypowali w procederze fa³szowania g³osów jako wykonawcy i zleceniodawcy. Byæ mo¿e przede wszystkim dla tych, którzy swoimi teleautorytetami, literkami przed nazwiskiem (red., dr, prof., mec. itp. brecht), wypucowanymi facjatami – firmowali ten wa³, przekonuj±c ciemny ludek, ¿e wszystko cacy, a co nie cacy to Kaczor, który od dawna powinien grzaæ ³ó¿ko w Tworkach.
Serio, chlapnijcie sobie g³êbszego albo wsad¼cie na chwilê g³owê do wiadra z zimn± wod± i pomy¶lcie o tym przytomnie. Funkcjonujemy w systemie, w którym spo³eczeñstwo wybiera kolesi, którzy na cztery lata otrzymuj± przywilej rz±dzenia tym¿e spo³eczeñstwem. Wp³ywaj± na stan naszych portfeli, na poziom ¿ycia nas i naszych rodzin, na warunki na rynku pracy, na gospodarkê, naukê, obyczajówkê, ca³okszta³t relacji miêdzy sfer± publiczn± a prywatn±. Rozdzielaj±, inwestuj± i konsumuj± (g³ównie to ostatnie) nasze pieni±dze (to nie tylko papierki z Jagie³³± czy pani± El¿biet± z Windsoru, ale nasz czas, potencja³, kreatywno¶æ, zdolno¶æ do samostanowienia).
Tylko ¿e ci kolesie, rozzuchwaleni spo³ecznym têpog³owiem, tak przyzwyczaili siê do robienia nas w ciula, drenowania z kasy i energii, ¿e postanowili okopaæ siê na swoich pozycjach za wszelk± cenê, by wyssaæ nas jeszcze doszczêtniej – i ewentualnie sprzedaæ na licytacji której¶ z miêdzynarodówek.
No tak, ale co im zrobimy, nie?
Pan Dobrodziej
W Polsce kolejny triumf demokracji: sfa³szowano wyniki wyborów samorz±dowych. Nie powtarzam tego za prezesem Kaczyñskim. Po prostu jako osoba prywatna, w dodatku podpisuj±ca siê pseudonimem, mogê sobie pozwoliæ na trze¼we s±dy.
