David Cameron starannie szykuje nowe wystąpienie publiczne, którego głównym celem będzie przyciągniecie części elektoratu UKIP przed startem kampanii wyborczej. Zachętą mają być zapowiedzi kolejnych ograniczeń w stosunku do imigrantów z krajów UE.
Cameron stwierdził wprost, że zmiany będą „powrotem do przepisów z lat 80. rekomendowanych przez Margaret Thatcher, ale finalnie uchylonych przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Brytyjski premier dodał, że planowane reformy mają na celu stworzenie w UK „najbardziej nieprzychylnego systemu socjalnego dla imigrantów z UE”.
- Nasze propozycje będą podstawą rozmów negocjacyjnych w Brukseli. Jeśli nie zostaną zaakceptowane, stworzy to dalsze podstawy do procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE – deklaruje premier Cameron.
Imigrantów coraz więcej
Z najnowszych danych wynika, że obecna skala imigracji z krajów należących do UE jest niepokojąco wysoka. Ogólny wskaźnik migracji dla Wielkiej Brytanii przekroczył w ubiegłym roku 260 tysięcy i nadal rośnie. Eksperci wyliczyli, że saldo migracji z krajów UE jest dziś o 75 proc. wyższe niż w 2010 roku, kiedy to Cameron obejmował stanowisko premiera.
- Zwracam się do naszych europejskich partnerów, mówiąc im o tym, że my, Brytyjczycy, mamy realne i uzasadnione powody do obaw. Zasługujemy do bycia wysłuchanym i musimy zostać wysłuchani. Ta sprawa głęboko dotyka brytyjskie społeczeństwo i ma duże znaczenie odnośnie do naszej dalszej przyszłości w ramach wspólnoty europejskiej – mówi Cameron
Otoczenie premiera ma nadzieje, że wygłoszenie pełnego przemówienia sprawi, że powstaną solidne podstawy pod nowe rozmowy dotyczące spraw imigracji z krajów UE. Z drugiej strony partyjni koledzy Camerona obawiają się, że na tym wszystkim najwięcej zyska Nigel Farage, który będzie jeszcze aktywniej zabiegał o głosy wahających się Konserwatystów. Może to robić m.in. poprzez twierdzenie, że propozycje Camerona są niewystarczające.
- Społeczeństwo ma prawo oczekiwać, że ich własny rząd jest w stanie kontrolować napływ setek tysięcy imigrantów. Ludzie nie chcą imigracji pozbawionej ograniczeń czy limitów. Z drugiej strony nie chcą też zakazu imigracji. Po prostu chcą, aby rząd miał prawo kontrolować tempo i skalę imigracji. I mają rację. Wielka Brytania nie zamierza niszczyć przesłania zasady o swobodnym przepływie ludności w krajach UE. Pamiętajmy jednak, że to prawo było stworzone dawno wielu w zupełnie innych okolicznościach – dodaje premier.
Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że rządowe plany przewidują m.in. ograniczenia imigrantom z UE dostępu do świadczeń socjalnych dla bezrobotnych, a także deportacje w przypadku, gdy dana osoba nie będzie w stanie w ciągu pół roku znaleźć pracy. Cameron chce również ostrzejszych przepisów wobec bezdomnych, żebraków i oszustów, którzy po raz kolejny będą próbowali dostać się na Wyspy. Premier domaga się też uproszczenia systemu deportacji przestępców z krajów UE, którzy mają być sprawniej wydalani z UK.
- Chcemy, aby imigranci z UE przed przyjazdem do nas mieli już znalezioną pracę. Jeśli coś pójdzie nie tak, to jako bezrobotni na Wyspach nie powinni oczekiwać od nas pomocy socjalnej. Jeśli ktoś nie będzie w stanie znaleźć pracy, powinien wrócić tam, skąd przyjechał – mówi Cameron.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk