Pod uwagę brano przypadki prowadzenia pojazdu nie tylko po spożyciu alkoholu, ale również zażyciu narkotyków. Po przeanalizowaniu krajowych statystyk okazało się, że najwięcej takich przypadków zanotowano w niewielkim miasteczku w środkowej Walii.
W Llandrindod Wells mieszka około 5 tys. osób, ale to właśnie tam odsetek tego typu przestępstw w przeliczeniu na wielkość populacji, jest największy. Średnia na tysiąc mieszkańców z ostatnich 12 miesięcy, to 1,98 przypadków jazdy po alkoholu lub narkotykach.
Niewiele lepiej pod tym względem jest w Blackpool i Crewe na południu hrabstwa Cheshire, a także w Swansea i Inverness. Niechlubną dziesiątkę zamykają takie miejscowości, jak Cardiff, Kirkcaldy, Shrewsbury, Darlington i Northampton.
W Londynie nie jest źle
Zaskakująco dobrze wypadła za to stolica Wielkiej Brytanii, gdzie zanotowano bardzo niską liczbę przypadków jazdy po alkoholu. Równie porządnych kierowców można spotkać w Bradford czy w Liverpoolu.
Oczywiście pewnym wytłumaczeniem słabego wyniku Llandrindod Wells jest niewielka populacja miasteczka. Nawet niska liczba przypadków złapania pijanych kierowców, w przeliczeniu na zaledwie 5 tysięcy mieszkańców, musi dać wysoką średnią. Z kolei w przypadku dużych metropolii, pewnym wytłumaczeniem ich dobrych wyników, będzie rozwinięta sieć transportu publicznego.
- W wielu małych miejscowościach, zwłaszcza na obszarach rolniczych, nadal notujemy dużą liczbę przypadków jazdy po pijanemu. W pewnym stopniu możemy to wytłumaczyć tym, że nietrzeźwy kierowca nie ma dostępu do metra, autobusu czy pociągu podmiejskiego. Wybiera więc najgorsze rozwiązanie, czyli jazdę własnym samochodem po pijanemu. Mieszkańcy dużych ośrodków mają łatwiej, ponieważ gdy tylko chcąc, mogą zostawić auto i skorzystać z rozwiniętej komunikacji miejskiej – mówi Kevin Pratt z MoneySuperMarket.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk