Jeszcze nie wygrali wojny - już balują i pragną pokoju
Ukryta opcja platformerska - to określenie może wkrótce pasować do grupki znajomych skupionych wokół polityka PiS, Adama Hofmana. Celowo lub nie, sympatyczny poseł stał się bohaterem mediów w końcówce kampanii samorządowej i zepchnął na dalszy plan starania Ewy Kopacz o wszechświatowy pokój
Premier Ewa Kopacz poczuła potrzebę bycia prawdziwą matką. Matką Polski, pojednania politycznego i pokoju we wschodniej Europie. Zaczęło się od zgrabnej telewizyjnej reklamy, w której to pani premier zdaje się być ponad jałowymi i przyziemnymi kłótniami samorządowców. I wskazuje dwoma palcami na swój tułów, jako miejsce, gdzie zaczyna się rozsądna polska polityka.
Ale nie koniec problemów na tym. Złośliwe media nie omieszkały donieść, że Adam Hofman i pozostali dwaj mężowie wybrali się do Hiszpanii nie na wakacje, a z misją parlamentarną, jaką był udział w posiedzeniu Komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, czy w czymś temu podobnym. Na podróż posłowie pobrali pieniądze z sejmowej kasy. Pobrali, ale dużo więcej niż wydali. Mało tego, znaleźli się świadkowie, i to Polacy, którzy zapewniają, że nasi bohaterowie misję parlamentarną wykonywali opieszale, a na ważnych obradach prawie wcale ich nie było. Nie dziwimy się. Nazwa komisji długa, problemy nudne, a ponadto nie rozumiemy, czemu to się odbywa w Hiszpanii, a nie w Polsce. Co więc robili posłowie PiS - nie wiemy, no bo chyba nie wydawali zaoszczędzonej na transporcie sejmowej gotówki na balety z okazji zwycięstwa w wyborach samorządowych!? Termin rozliczenia i oddania różnicy jeszcze nie minął, więc na razie chwalimy jedynie panów posłów za oszczędności i ewentualny bojkot nudnej europejskiej nasiadówki o wszystkim i o niczym. Na razie. Bo nie wiedzieć czemu, Prawo i Sprawiedliwość zawiesiło tymczasowo całą trójkę, a ten i ów bąknął coś nawet o usunięciu ich na stałe z przyszłej partii rządzącej. Cóż, jak pech to pech, całe życie w opozycji...