Spadki cen na rynku ropy są zauważalne - baryłka tego surowca do niedawna kosztowała 115 dolarów, tymczasem obecnie zapłacić za nią trzeba tylko 84 dolary. Mówimy więc o poważnym, 25 proc. spadku.
Oczywiście ceny na brytyjskich stacjach też musiały spaść, ale zdaniem wielu ekspertów nadal są niewspółmiernie wysokie. Latem za litr benzyny trzeba było zapłacić 131,7 pensa, obecnie ceny bliższe są 124 pensom. Mówimy więc o spadkach rzędu zaledwie 6 proc. Daleko im więc do 25 proc. spadku cen ropy naftowej.
- Mamy tu do czynienia z sytuacją kiedy ceny paliw na stacjach swojego czasu rosły w tempie ekspresowym, tymczasem spadki cen przychodzą dystrybutorom z wielkim trudem i czekać na nie trzeba bardzo długo. To niezdrowa sytuacja, dlatego proponuje publiczną dyskusję – mówi Danny Alexander, sekretarz skarbu.
Co prawda pewnym wytłumaczeniem powolnie spadających cen na stacjach może być słabszy funt w stosunków do dolara, w którym rozliczany jest handel ropą. Latem za jednego funta trzeba było zapłacić 1,71 dolara, dziś to oko 1,58 dolara. Mówimy jednak tylko o 7 proc. spadku.
Największych dystrybutorów paliwa w UK do obniżek cen zachęcają sieci supermarketów. We wrześniu sieci Sainsbury’s i Tesco na swoich stacjach obniżyły ceny paliw o 5 pensów, a Asda średnio o 3.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk