– To wciąga. Ja nigdy nie paliłem, ale mam inny nałóg. Podróżowanie jest jak narkotyk. Jak się raz spróbuje, to nie można przestać. A jak się to robi jeszcze w szczytnym celu, to wówczas jest to jeszcze bardziej motywujące. Dla mnie ważne jest również to, że w ten sposób spotyka się też wielu niezwykle wartościowych ludzi. Nie osiągnąłbym sukcesu gdyby nie ci, którzy mnie wspierali w moich akcjach. Na przykład Jerzy Dudek, który wysyłał mi koszulki, które potem sprzedawałem po 600-700 funtów, i wielu innych, zarówno osoby prywatne, jak i firmy-sponsorzy – opowiadał.
Żona pana Motyki z dumą patrzyła na bohatera uroczystości i powtarzała: „Nigdy nie widziałam go tak radosnego jak dzisiaj. Ta nagroda dla niego znaczy bardzo wiele.” Zadowolenia nie krył również ambasador RP Witold Sobków.
– Gratulacje należą się tym bardziej, że w jury konkursu zasiadały osoby, które miały bardzo bogate doświadczenie w pracy społecznej, jak siostra Chmielewska czy Henryka Krzywonos. Nie było łatwo, ale osiągnięcia pana Motyki są duże i cieszymy się, że to nasz człowiek tak się pięknie zasłużył społeczeństwu, wspierając wiele organizacji charytatywnych – podsumował.
– Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy z tego, że to Polak z Wielkiej Brytanii otrzymał ten tytuł. Zawsze powtarzam, że społeczność polska w Zjednoczonym Królestwie jest wyjątkowa. To jest właśnie jeden z dowodów potwierdzających tę tezę – powiedział ambasador, w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”.
Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska, Dziennik Polski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.