MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

27/10/2014 05:00:00

Felieton: Samotność nas zabija

Felieton: Samotność nas zabijaŻyjemy w czasach samotności. Taką tezę postawił autor artykułu w „Guardianie”, powołując się na ciekawe dane statystyczne i badania naukowe. I chyba coś – oprócz paradoksu – jest na rzeczy.
Paradoks polega na tym, że czasy samotności przypadają na najludniejszy okres w historii (tej udokumentowanej – bo kto wie, ile wynosiła populacja Atlantydy?) naszej planety. Nie jest to oczywiście zagwozdka na miarę fizyki kwantowej. Wiadomo, że oprócz ilości, liczy się również jakość. A jakość współczesnego życia społecznego pozostawia wiele do życzenia. Nie będziemy się jednak zapuszczać w komparatystykę historyczną i porównywanie psychospołecznych uwarunkowań życia codziennego w wiekach minionych z realiami XXI w. – skupmy się na doświadczeniach bieżących.

Z doświadczeń bieżących wynika na przykład, że europejską stolicą samotności jest Wielka Brytania. Przynajmniej taki obraz wyłania się z badań opublikowanych w czerwcu br. przez brytyjskie Narodowe Biuro Statystyczne (ONS). Brytyjczycy na ogół słabiej znają swoich sąsiadów i nawiązują mniej zażyłe przyjaźnie niż mieszkańcy innych krajów Unii Europejskiej. Tylko Niemcy są chłodniejsi w obejściu z sąsiadami, ale mają większe zdolności do nawiązywania solidnych relacji przyjacielskich. UK trafiło na 26. miejsce z 28 krajów uwzględnionych w badaniu ONS pod względem odsetka mieszkańców, którzy twierdzą, że mieliby na kim polegać w sytuacji poważnych trudności życiowych. Pod tym względem gorzej wypadły tylko Dania i Francja, które jednak mogą się pochwalić lepszą jakością pożycia sąsiedzkiego.

Z kolei według badania przeprowadzonego przez organizację Independent Age wynika, że z powodu „dotkliwej samotności” cierpi ponad 700 tys. mężczyzn i 1,1 miliona kobiet powyżej 50. roku życia. Liczby odnoszą się do Wielkiej Brytanii i podobno rosną w zawrotnym tempie. Problem nawet w większym stopniu dotyczy ludzi młodych, w przedziale od 18. do 34. roku życia, wśród których – jak dowodzi badanie Mental Health Foundation – odsetek osób skarżących się na samotność i depresję jest większy niż w populacji powyżej 55. roku życia.

Niestety, gdy mowa o samotności, nie chodzi tylko o chorobę duszy. Istnieje szereg danych potwierdzających wpływ osamotnienia na zdrowie fizyczne. Według ustaleń prof. Johna Cacioppo w Uniwersytetu Chicago w przypadku osób starszych samotność jest dwukrotnie większym zagrożeniem zdrowotnym niż otyłość, a jako przyczyna śmierci – pod względem wielkości żniwa – porównywalna jest z ubóstwem oraz nałogowym paleniem tytoniu. U osób dotkniętych alienacją rośnie ryzyko chorób układu krążenia, rozwoju demencji, depresji i zapewne innych chorób o podłożu psychosomatycznym. Nieźle, co?

Mój kumpel psycholog jest przekonany, że niemal wszystkie problemy zdrowotne mają swój początek w głowie. W dużym stopniu się z nim zgadzam, choć temat można niuansować na szereg sposobów. Zasadniczo jednak mentalna programacja ma ogromny wpływ na nasze życie – jak zresztą vice versa. Z tym zastrzeżeniem, że to, co nosimy w głowie, zależy nie tylko od nas (i naszych genów), ale być może przede wszystkim od kultury, w której jesteśmy zanurzeni. Niestety kultura, która nas kształtuje, nie sprzyja ani zdrowiu psychicznemu, ani zdrowemu życiu wspólnotowemu.

Być może zresztą zdrowie psychiczne jest wtórne w stosunku do zdrowego życia wspólnotowego – bo przecież człowiek jest zwierzęciem stadnym. Gdyby nie był, prawdopodobnie nie doczołgałby się do XXI w. Nasza fizyczna wiotkość jest zadziwiająca w porównaniu ze sprawnością innych ssaków o podobnych gabarytach. Jedyne, co nas ratuje w starciu z siłami przyrody, to zdolność do myślenia abstrakcyjnego i współpracy w grupie. Postęp cywilizacyjny wyostrzył wprawdzie tę pierwszą, ale rozbił tradycyjne więzi międzyludzkie, oparte na wspólnocie plemiennej, wioskowej, rodzinnej, i zesłał nas do fabryk – najpierw produkcyjnych, potem usługowych. Instynkt przetrwania sprawia, że w pierwszym rzędzie myślimy o tym, co włożyć do gara, a kwestie emocjonalne spychamy na plan dalszy.

Jakie są tego skutki? O tym mówią m.in. zacytowane statystyki ONS. Mówią zresztą mało, bo jeśli „trendy izolacjonistyczne” będą rozwijały się w najlepsze, to grozi nam społeczna katastrofa. Nie tylko z powodu zwiększonej liczby samobójstw, zawałów i depresji, ale również z powodu rozkładu tradycyjnych struktur społecznych i utraty kontroli nad procesami cywilizacyjnymi. Kto zatem przejmie władzę nad naszą smutną egzystencją za dwadzieścia, trzydzieści lat? Nie wiem, ale stawiam na sztuczną inteligencję – w końcu algorytmy nie mają potrzeb towarzyskich. Tymczasem dobra rada: telefon do ziomków, wino pod pachę i sio do parku, pograć w szachy albo w zośkę.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska