A to, co pozwolono zobaczyć walecznej kobiecie, i tak było starannie wygładzonym obrazem. Przygotowanym specjalnie na jej wizytę, o której władze kolejnych obozów wiedziały z dużym wyprzedzeniem. Tak jak i o tym, że o wszystkim, co kobieta zobaczy, usłyszy opinia publiczna na Wyspach. Dlatego wszystko przygotowywano w taki sposób, by sprawić wrażenie, że warunki zapewniane ludziom przetrzymywanym w obozach są cywilizowane. Jednak wszystkiego nie dało się ukryć. Warunki były katastrofalne, a ludzie masowo tam umierali. Śmiertelność wynosiła 25 proc. W sumie zginęło w nich 10 proc. całej populacji Burów. Tragiczne wydarzenia rozegrały się na przełomie XIX i XX wieku – w czasie trwania drugiej z wojen burskich, jednego z największych konfliktów kolonialnych w historii, który należał też do tych najgłośniejszych. Zainteresowanie wzbudzało przede wszystkim to, że – inaczej niż na ogół – imperium podbijało nie tubylców, którzy zwykle nikogo nie obchodzili, ale potomków białych Europejczyków.
Pieniądze i ambicje
Tu nie da się uciec od krótkiej „encyklopedycznej” notki, bo wojny burskie z pewnością nie są czymś, co znamy z polskiej szkoły, a i w brytyjskiej mówią o nich niezbyt chętnie, bo żadna nacja nie lubi przypominać rzeczy, które są powodem do wstydu. Kim zatem byli Burowie i dlaczego ich obecność była tak bardzo nie w smak Brytyjczykom, że niemal przez cały XIX wiek toczyła się tam zimna wojna, która dwukrotnie eskalowała w duże i krwawe konflikty? Odpowiedź tkwi, jak zwykle w takich wypadkach, w pieniądzach oraz rozbuchanej politycznej ambicji.
Mieszkańcy dwóch burskich republik – Transwalu oraz Oranii – byli farmerami i potomkami Holendrów, Niemców oraz francuskich hugenotów, którzy do południowej Afryki przybywali masowo od połowy XVII wieku i niemal od samego początku popadali w konflikt z Brytyjczykami, którzy mieli ochotę na podporządkowanie sobie tej części świata. Sprawy zaczęły się zaostrzać w wieku XIX, gdy Brytyjczycy zaanektowali tereny, na których żyli Burowie, i mówiący swoją wersją niderlandzkiego osadnicy postanowili uciec spod ich władzy. Ich niezadowolenie budziło przede wszystkim zniesienie niewolnictwa. Podjęli wtedy tzw. wielki trek – wyruszyli na podbój terenów położonych na północ od ich osad. Wszystko zaczęło się w 1834 r. W ciągu kolejnych 20 lat voortrekerzy pobili Zulusów i Matalebów, a na zdobytych terenach stworzyli pierwsze państwo.
Korona Brytyjska uznała jego obywateli za swoich podwładnych i szybko podporządkowała sobie nowo powstałą Republikę Natalii. Jednak kolonialna polityka się zmieniała i Burowie wybili się na niezależność. Na krótko, bo ten rejon świata okazał się niezwykle bogaty w cenne surowce naturalne. W 1867 r. w rejonie Kimberley, miasta dziś należącego do RPA, odnaleziono złoża diamentów. Brytyjczycy jeszcze wtedy zabezpieczyli je dla siebie bez rozlewu krwi, ale metoda, jaką wykorzystali – zaangażowali i zmanipulowali wodza lokalnego plemienia – oburzyła mieszkańców Wolnego Państwa Pomarańczowego i zapowiadał się konflikt. Anglicy nie zaprzestali też prób podporządkowania sobie terytoriów zajmowanych przez Burów, co doprowadziło do wybuchu powstania, nazwanego I wojną burską. Wygrali ją Transwalczycy i zapewnili sobie niepodległość. Niepodległość, ale nie spokój. Wkrótce, w 1886 r., w Transwalu odkryto… złoto. Bogate złoża dawały młodej republice perspektywę szybkiego osiągnięcia statusu najbogatszego i najsilniejszego państwa w całej południowej części Afryki. To z jednej strony zagrażało kolonialnym ambicjom wyspiarzy, z drugiej stanowiło dla nich łakomy kąsek. Początkowo wybrali opcję polityczną. „Gorączka złota” ściągała tam tysiące imigrantów z Europy, dominowali wśród nich Brytyjczycy. Miejscowi nazywali ich uitlanderami (obcokrajowcami). Wkrótce było ich tam więcej niż samych Burów, a angielska administracja kolonialna postanowiła ich wykorzystać. Wsparto plany powstania domagających się praw przybyszów, które jednak wybuchło na niewielką skalę i się nie powiodło. Kiedy takie rozwiązanie zawiodło, postanowiono sięgnąć po wojskowe. Brytania w 1899 r. skoncentrowała siły na granicach republik burskich, a te zdecydowały się na uderzenie wyprzedzające. Tak doszło do wybuchu II wojny burskiej.