Brytyjskie media i Polacy na Wyspach są wstrząśnięci zbrodnią, do jakiej doszło w niedzielę 12 października około godziny 18.35 w dzielnicy Stanfields w Stoke-on-Trent. 27-letnia Marta Galikowska oraz jej dwie córki zginęły od ciosów nożem.
Sąsiedzi usłyszeli krzyki dochodzące z domu Marty Galikowskiej, kiedy przybiegli na pomoc, było już za późno. Policję zaalarmowała kobieta, która wkrótce po morderstwie weszła do domu Marty Galikowskiej. Druga sąsiadka, pielęgniarka, sprawdziła puls ofiar, ale jeszcze przed przyjazdem policji stwierdziła, że nie żyją.
Brytyjskie media piszą o mężczyźnie, którego przesłuchała już policja, ale nie podają szczegółów. Rzecznik policji w Stoke-on-Trent nie chciał potwierdzić tożsamości mężczyzny. Poinformował natomiast, że policja roztoczyła opiekę nad członkami rodziny Marty Galikowskiej przebywającymi w Wielkiej Brytanii.
W szoku są sąsiedzi i znajomi ofiar. Udzielają mediom informacji na temat polskiej rodziny, w której doszło do tragedii. Jedne źródła podają, że Marta Galikowska mieszkała w Anglii od 5 lat, inne że od 4. Wszyscy jednak są zgodni, że Polacy cieszyli się dużą sympatią sąsiadów - Brytyjczyków oraz Polaków. Niewykluczone, że małżeństwo Marty Galikowskiej przechodziło kryzys - "Daily Mail" podaje, że para od roku była w separacji.
kk, MojaWyspa.co.uk
fot. "Daily Mail"