Zamachy te, jak wiele innych w latach 70., przeprowadziła IRA – Irlandzka Armia Republikańska, organizacja walcząca o przyłączenie Irlandii Północnej do republiki istniejącej na południu Zielonej Wyspy. Militarna komórka IRA tym razem zaatakowała w Guildford ze względu na bliskość wojskowego kompleksu treningowego – jednego z największych w kraju w czasie konfliktu irlandzkiego, tzw. The Troubles.
Ofiary z różnych stron kraju
Zamachowcy dobrze wiedzieli, kiedy i gdzie uderzyć. Żołnierze z garnizonów w Aldershot, Pirbright i samym Guildford otrzymywali żołd w czwartki, więc gdy dostawali pozwolenie na wyjście w weekend, należało się ich spodziewać w pubach.
Pierwszy wybuch nastąpił o 20.50 w „Horse & Groom”, niemal u szczytu North Street, głównej drogi przez centrum Guildford. Ten pub oferował najtańsze piwo w mieście, więc w sobotni wieczór zawsze było tam sporo młodych ludzi z armii. Po paru drinkach, wielu z nich przechodziło kilkaset metrów do ‘Seven Stars’ w przesmyku Swan Lane, gdzie można było potańczyć. Właśnie w tym lokalu IRA podłożyła drugi ładunek. Eksplodował ok. 21.30.
‘Horse & Groom’ kiedyś… (fot. The Telegraph)
...i dziś (fot. G. Boczar)
W ‘Horse & Groom’ zginęło pięcioro młodych ludzi, w tym czworo żołnierzy, którzy raptem 3-4 tygodnie wcześniej zaciągnęli się do wojska. Dwie zabite dziewczyny należały do żeńskiego korpusu WRAC. Ann Hamilton (19 lat) z Crewe w hrabstwie Cheshire, i Caroline Slater (18) z Cannock w Staffordshire, przebywały na szkoleniu w Queen Elizabeth Barracks (obecnie mieszkalna dzielnica Guildford). Wciąż nastoletni William Forsyth (18) i John Hunter (17), przyjaciele od dziecka, przyjechali z Barrhead pod Glasgow, by trenować w oddziale Scots Guards w Pirbright.
Piątą ofiarą był tynkarz Paul Craig z Borehamwood w Hertfordshire. Tamtego dnia w pubie świętował urodziny swoje (nazajutrz miałby 23 lata) i przyjaciółki, która dołączyła do korpusu WRAC w połowie września.
Przezorny landlord
Słysząc huk w pobliżu, właściciel ‘Seven Stars’, 35-letni Brian O’Brien, wyszedł do głównej drogi. Początkowo przypuszczano, że eksplozja została spowodowana przy ulatniający się gdzieś gaz. Jednak gdy O’Brien zobaczył ogrom zniszczeń w ‘Horse & Groom’, pośpiesznie wrócił do swojego lokalu i zalecił wszystkim gościom (było ich między 150 a 200) by natychmiast wyszli. Dzięki temu w wybuchu w ‘Seven Stars’ nikt nie zginął; ranni zostali O’Brien, jego żona, czworo pracowników i przechodząca obok pubu dziewczyna. – Jestem pewien, że terroryści zostawili bombę pod poduszką na którejś z ławek. To było jedyne miejsce, którego nie zdążyliśmy sprawdzić – mówił później landlord.
Łącznie hospitalizowano 28 osób; 34 otrzymały opiekę na miejscu i mogły wrócić do domów. Ponad połowę rannych stanowili wojskowi.
Wnętrze pubu ‘Seven Stars’ po zamachu (fot. getsurrey.co.uk)
Dziś w tym budynku mieści się kafejka (fot. Grzegorz Boczar)
Policja pod presją
Zamachy w Guildford były kolejnymi już akcjami IRA w walce z Koroną. Od przełomu lat 60. i 70. dochodziło do wybuchów zarówno w Londynie – zaatakowano Post Office Tower (dziś BT Tower), stację King’s Cross, Tower of London, nawet parlament – jak i w innych miejscach. Bomba w zatłoczonym pubie w Belfaście zabiła 15 ludzi. W jednostce spadochroniarzy w Aldershot zginęło sześć osób. W wybuchu autobusu wiozącego żołnierzy z rodzinami, na M62 w okolicach Bradford, życie straciło 12 osób, w tym dwoje dzieci. W kwietniu 1974 liczba ofiar The Troubles sięgnęła tysiąca.
Zarazem, po eksplozjach w Guildford przyszły następne. Jeszcze przed końcem 1974 r. bomby wybuchły w restauracji i w pubie w Londynie (dwóch zabitych) , w dwóch pubach w Birmingham (19 ofiar), pod samochodem żony jednego z ministrów, na balkonie domu innego.
Brytyjska policja była pod ogromną presją. Korzystając z ustawy o zapobieganiu aktom terroru (przyjętej pośpiesznie miesiąc po zdarzeniach w Guildford), w grudniu 1974 aresztowała czworo ludzi. Gerry Conlon (20 lat), Paul Hill (20), Patrick Armstrong (24) i Carole Richardson (16) w trakcie procesu twierdzili, że zeznania obciążające samych siebie złożyli w efekcie tortur i gróźb wobec ich rodzin. Mimo to, i mimo braku dowodów na powiązania z IRA (!), jesienią 1975 wszyscy zostali skazani na dożywocie. Nie pomogły alibi: w przypadku Conlona zeznanie świadka nie zostało nawet przedstawione w sądzie, w przypadku pozostałej trójki zignorowano zeznania.
– Gdyby powieszenie wciąż było opcją w naszym prawie, skazałbym was na egzekucję – stwierdził sędzia.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.