To też wynikało z ograniczonej liczby dóbr w okresie PRL-u. Włodzimierz śmieje się, że wchodząc do mieszkania można było po kolorze ścian stwierdzić, kiedy był robiony remont.
– Bo w danym okresie był dostępny zwykle tylko jeden kolor – tłumaczy.
Jego wyjazd był podyktowany kwestiami politycznymi, ale po odzyskaniu przez Polskę suwerenności, nie zdecydował się na powrót do kraju.
– Tu jest moje miejsce. Tu spędziłem większość życia. A poza tym nawet teraz zarobki są relatywnie dużo lepsze niż w Polsce. Biznes się kręci, wyrobiłem sobie dobrą opinię, mam wielu stałych klientów – kwituje.
Inni, którzy poszli w jego ślady, mogą mieć większe problemy na tym rynku. Konkurencja jest duża, reprezentanci kolejnych nowych państw Unii Europejskiej zaniżają stawki. „Psują rynek” , jak mówi pan Włodek.
– Mówi się, że budowlaniec to zawód fizyczny, ale wbrew pozorom musisz się nieźle nagłówkować, aby sporządzić ofertę, która zadowoli finansowo ciebie i klienta. Musisz być przedsiębiorczy i wygadany, inaczej nigdy nie wyjdziesz na swoje – podsumowuje.
Nie tylko brudna robota
Ale sektor budowlany to nie tylko małe jednoosobowe firmy glazurnicze czy murarskie. To także wielkie międzynarodowe konsorcja nadzorujące prestiżowe projekty. Tam również znajdziemy reprezentantów naszego narodu.
Rafał Andruszkiewicz wyjechał z Polski w marcu 2009 roku. Pracuje na stanowisku Chain of Custody Manager BM TRADA Certification Ltd. I, co może być zaskakujące, pracuje w swoim wyuczonym zawodzie. W Wielkiej Brytanii podoba mu się mnóstwo rzeczy, ale trzy najważniejsze to: styl życia, zarobki i życzliwość ludzi. Denerwuje go za to niedouczenie niektórych specjalistów. Jednak o powrocie do Polski nie myśli.
– Nie wiem, co musiałoby się stać, chociaż tęsknie za rodziną i przyjaciółmi. Jednak chyba tylko zmiana w mentalności Polaków mieszkających w Polsce, mogłaby spowodować, że zacznę rozważać powrót, a to mało realne – mówi. – Ustatkowałem swoje życie w Anglii, założyłem rodzinę, kupiłem dom i mam ciekawą pracę. Nie chcę zaczynać wszystkiego od początku i oddawać połowy swoich zarobków na ZUS, PZPN i skorumpowanych polityków.
Natomiast Michał do Londynu przyjechał w 2005 roku w drodze awansu z pracy w Polsce.
– Chciałem spróbować pracy za granicą. Pomijam już lepsze zarobki, możliwość szkolenia języka i zdobywania doświadczenia. Także względy turystyczne były bardzo kuszące – wspomina.
I chociaż jest magistrem turystyki i rekreacji, nie przeszkadza mu to, że jest kierownikiem budowy.
– Mam dobre warunki pracy i rozwoju – mówi.
W Wielkiej Brytanii podoba mu się kultura, z zaniepokojeniem jednak obserwuje rosnący wpływ muzułmanów. Chciałby wrócić i kontynuować pracę w tym zawodzie w Polsce.
Jak widać na powyższych przykładach zarobki są jednym z ważniejszym, ale nie jedynym powodem, dlaczego przedstawiciele branży budowlanej wyjeżdżają z kraju. Pocieszający jest fakt, że w dobie coraz większej liczby inwestycji w Polsce, pobyt na wysoko wykwalifikowanych pracowników budowlanych stale rośnie.
Magdalena Grzymkowska, Dziennik Polski