Historia kobiet w Platformie pisana jest na nowo. Piszą ją rządowi piarowcy i byłaby zapewne pełna samych sukcesów, gdyby nie ta wredna rzeczywistość, w której nie każdy dziennikarz został jeszcze spacyfikowany korzyściami z przymilania się władzy.
Kobiety lgną do polityki, do władzy, realnej lub pozornej, w każdym razie do władzy. Władzę rozdziela w naszym kraju od lat Platforma Obywatelska. Lgną więc do Platformy.
Joanna Mucha - kiedyś wręczyła w sejmie kwiaty premierowi, a chwilę później była już ministrem. Za dwie chwile kazała nazywać się ministrą. Ale właściwie ministrą czego była i jakie sukcesy osiągnęła? Ministrą była krótko i choćby z tego powodu nie miała możliwości opanować materii, którą przyszło się jej zajmować. Skąd więc biedna miała wiedzieć, kto wybrał Wisłę Kraków i Legię Warszawa do meczu o superpuchar Polski w piłce nożnej? Pani ministra wiedziała, kto ją wybrał do roli ministry - i to jej wystarczyło. Tymczasem zgryźliwa historia lubi się powtarzać i za chwilę znowu w Polsce mamy mecz Wisła - Legia... ktoś złośliwy, zapewne jakiś twardy pisowiec, znowu te drużyny wybrał... Wiedziała natomiast, kto to jest Madonna - tzn. że to taka taka ministra, co dobrze śpiewa z playbacku. A to medialnie wygląda dużo lepiej niż naparzanki kiboli podczas meczów.
I żeby było jasne, upadku ministry Muchy żałujemy bardzo, co najmniej tak samo jak ona sama, bo uważamy ją za najjaśniejszy punkt w kobiecym gwiazdozbiorze Platformy. Najjaśniejszy, bo zabawny w swej niewiedzy (nikt nie wie wszystkiego!), ale stosunkowo niegroźny.
Joanna Kluzik-Rostkowska - ta jest dużo groźniejsza. Gotowa zdradzić wszystkich razem i każdego z osobna za czapkę władzy. Chcę władzy tu i teraz, natychmiast - krzyczała werbalnie i niewerbalnie. I władzę dostała. Nie jest jednak egoistką, przynajmniej w stosunku do osób stojących niżej w platformerskiej drabince. A raczej w stosunku do tych, które na pewno jej nie zagrażają, trzymają się z boku. Tym pozwala doić państwową kasę maksymalnie. Toteż odkryła, wymyśliła i prowadzi przez ciemną dolinę inną panią - od elementarza dla dzieci. Zgrany tandem to podstawa. Jedna pani robi elementarz, ma kasę i niczego więcej nie chce, a druga pani robi władzę, też ma kasę, ale czegoś chce. Tego, aby nikt jej nie zagrażał w delektowaniu się przyjemnością rządzenia - interes kwitnie.
Małgorzata Kidawa- Błońska - dzięki niej wiemy już na pewno, że są jakieś tam kwoty wynikające z różnych takich działań. Nawet bzdury mówi z dostojnym spokojem i szerokim uśmiechem. Czyli idealna do przyciągnięcia bezmyślnego widza przed ekrany. Bo kto normalny jeszcze słucha ze zrozumieniem papki oferowanej przez specjalistów od platformerskiego piaru? Ha! Ktoś jednak słucha! Premier Ewa Kopacz na ten przykład posłuchała trochę co mówi rzecznik Kidawa-Błońska, i stwierdziła, że u niej rzecznikiem nie może być. Słusznie, dwa balony napompowane poczuciem własnej wartości ponad wszelkie normy oraz podobne do siebie w kwestii wypowiadania głupot na ekranie, nie mogą się znieść nawzajem. Królowa jest tylko jedna! Choćby była naga.
Dramat powstaje wtedy, gdy fachowcy zawiodą i premiera właśnie staje się naga. Nawet najlepsi z nich nie są w stanie tak dobrać dziennikarskiego składu uroczystej konferencji, by nikt nie wyskoczył z jakimś głupim pytaniem. Najgłupiej jest pytać rząd polskich kobiet o działania w sprawie sytuacji na Ukrainie. Wypowiedź nowej premiery warto przytoczyć z ekranu, no bo wiadomo, jak to jest ze stenogramami. Zresztą tło scenki też jest przednie:
W kategorii wybryków politycznych dorównuje to nietrzeźwemu Kwaśniewskiemu na uroczystościach państwowych, czy wykładach. Grozę budzi jednak to, że miły komuszek głupoty plótł po pijaku, a nasza nowa premiera potrafi to na trzeźwo. W rządzie polskim podobne kobiety mają odpowiadać za kulturę, edukację, naukę i sprawy wewnętrzne. Czas więc się napić, by je wszystkie móc słuchać ze zrozumieniem.
Mysle ze miedzy ciaglym rechotem z mojej strony, a swietym oburzeniem z waszej (no jak to tak, kto smial reke na kochanke slonca peru podniesc), jest roznica prawda?
"Nie wazne czyj to tekst. Wazne, ze trudno sie nie zgodzic."
wazne tez ze dzieki takim tekstom mozemy zobaczyc jaki jest poziom przeciwnickow PiS
trudno znalezc tekst takiego usera bez wulgaryzmow
ja nie pisze ze to zle, pisze zebysmy to zauwazyli
Nie wazne czyj to tekst. Wazne, ze trudno sie nie zgodzic. Zreszta jak siegam pamiecia. W pookraglostolowej polsce, nie wielu bylo ministrow z prawdziwego zdarzenia. Czyli urzednikow ktorzy cale zycie zajmuja sie danym tematem. W obecnej POlsce stanowisko to kariera, anie obowiazek wobec ojczyzny. Wiec znac sie na niczym nie trzeba. A jak to klasyk mowil, motloch wszystko kupi.
Ojej, zjazd lemingow? Czasem z po tez trzeba sie posmiac, a nie ciagle z kaczora - nie donalda. Zwykle w mediach smichy-hihy z prezesa kaczynskiego, wiec sie nie dziwie ze taka odmiana w was uderzyla... jest smiesznie.