MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

15/08/2014 11:34:00

Porno zemsta

Publikacja nagich zdjęć byłej partnerki lub byłego partnera w internecie, często podpisanych nazwiskiem albo nawet opatrzonych numerem telefonu, wydaje się łatwym aktem zemsty. Jego konsekwencje – niestety, tylko dla ofiary – mogą być jednak nieobliczalne.


21 lipca tego roku brytyjski minister sprawiedliwości lord Faulks powiedział, że rząd pilnie rozważa wprowadzenie nowego prawa, które miałoby zapobiegać szerzeniu się kierowanej zemstą pornografii. Minister ustosunkował się tymi słowami do kampanii na rzecz przeciwdziałania pornozemście, prowadzonej w Izbie Gmin przez Marię Miller, byłą minister kultury, która uzyskała ostatnio poparcie premiera Camerona. Przedstawiciel partii Liberalnych Demokratów lord Marks zaznaczył, że „paskudne” działanie stanowiące przedmiot pornozemsty zazwyczaj opiera się na wykorzystywaniu zdjęć zrobionych w sytuacjach prywatnych, podczas gdy osoba, która się na nich znajduje, chce pozostać sobą prywatną. – Rozpowszechnienie takich fotografii wiąże się z wywołaniem stresu i wstydu u ofiary, która doświadcza upokorzenia po tym, jak jej najbardziej intymne chwile stają się dostępne jak na dłoni dla jej rodziny i przyjaciół – powiedział lord Marks, który przyznał również, że zdarzały się już przypadki samobójstw będących wynikiem pornozemsty. Baronowa Berridge z Partii Konserwatywnej przyznała mu rację, dodając, że pornozemsta powinna zostać sklasyfikowana jako przestępstwo kwalifikujące się do kary dwóch lat pozbawienia wolności. Baronowa Thorton, przedstawicielka opozycji, poparła swoich przedmówców i zwróciła się do wszystkich członków Izby Gmin z prośbą o nawiązanie współpracy podczas pracy nad nową legislacją.

Już 29 lipca okazało się, że zapewnienia i deklaracje parlamentarzystów stanowiły tylko czcze gadanie. Tego dnia Izba Lordów opublikowała raport na temat obowiązujących praw dotyczących przestępstw związanych z serwisami społecznościowymi. Wynika z niego, że obowiązujące prawa są „odpowiednie i wystarczające”. Przygotowujący raport komitet pod przewodnictwem lorda Richarda Besta w podsumowaniu przerzucił odpowiedzialność na rodziców i szkoły, zaznaczając, że dzieci powinny zostać nauczone odpowiedzialności za swoje postępowanie w wirtualnym świecie i uświadomione, że jego skutki są tak samo istotne jak skutki obrazy „twarzą w twarz”. Według komisji nowe prawo dotyczące pornozemsty jest nie tylko niepotrzebne, ale również nieproduktywne. Istniejące prawa odnoszące się do molestowania seksualnego oraz prześladowania mogą mieć zastosowanie również do przestępstw popełnianych w rzeczywistości wirtualnej, a wprowadzenie nowych stałoby się „mylące” oraz mogłoby naruszyć prawo do wolności wypowiedzi.

Z doświadczeń amerykańskich wynika, że ofiary bardziej od ukarania winnych chcą rozwiązań. Kiedy w internecie pojawiają się zdjęcia kobiet opatrzone etykietami „dziwek” itp., zagrożone stają się nowe posady, związki, aplikacje na uniwersytety oraz – co najważniejsze – samoocena ofiar. Wiele amerykańskich stron nie zdejmuje fotografii ze swoich serwerów do momentu, aż szantażysta zostanie opłacony. Bardziej odpowiedzialne serwisy, takie jak Facebook, Twitter i Tumblr, zazwyczaj pozytywnie rozpatrują prośby użytkowników o usunięcie zdjęć, na których się znajdują, chociaż często nie robią tego wystarczająco szybko. Jednak prawo obowiązujące w większości amerykańskich stanów nie dysponuje środkami przymusu, które nakazywałyby serwisom takie działanie. Usuwanie zdjęć jest najczęściej wyłącznie aktem dobrej woli. Z prawa do wolności publikacji korzystają serwisy takie, jak MyEx.com czy IsAnybodyUp.com, które przy okazji nieźle na nim zarabiają. Na te strony, znajdujące się poza zasięgiem brytyjskiej legislacji, trafiają również zdjęcia Brytyjek.

Rozwiązanie, którego pragną ofiary, wydaje się bardzo proste. Wystarczyłoby nakazać brytyjskim stronom, które opublikowały zdjęcia bez zgody osób na nich przedstawionych, natychmiastowe ich usunięcie. W przypadku gdy zdjęcia znajdują się na amerykańskich serwerach, chowających się pod płaszczykiem tamtejszego prawa, wystarczyłoby obligatoryjne usunięcie odnośników do zdjęć ofiar z wyszukiwarki Google. 90 proc. europejskich użytkowników internetu wybiera Google jako wyszukiwarkę. Jeśli odnośniki do nagich zdjęć nie będą występowały w tej wyszukiwarce, jest to niemal równe usunięciu ich z sieci. Takie rozwiązanie budzi jednak kontrowersje. Niedawny wyrok Sądu Europejskiego w sprawie hiszpańskiego oddziału Google, nakazujący usunięcie z wyszukiwarki odnośników powiązanych z osobą, do której się odnoszą, jeśli treść stron, do których prowadzą, jest obraźliwa lub myląca, powołujący się na tak zwane „prawo do bycia zapomnianym”, wywołał szereg publikacji na temat wolności słowa. Jak na razie – niestety – najprostszym rozwiązaniem problemu pornozemsty wydaje się nierobienie sobie nagich zdjęć.

Magdalena Gignal, Cooltura

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

WiedzmaPlePle

42 komentarze

16 sierpień '14

WiedzmaPlePle napisała:

No niestety trzeba uwazac, zwlaszcza z przygodnymi znajomymi. Kochankami znaczy sie, czy partnerami, jak kto woli.

: 8

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska