MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

11/08/2014 09:02:00

Ebola kontratakuje

Ebola kontratakujeGorączka, ból głowy, mięśni, gardła oraz duże osłabienie organizmu – to pierwsze objawy zarażenia wirusem. Potem następują wymioty, biegunka oraz wysypka. Przestają pracować nerki oraz wątroba. W skrajnych przypadkach zaczynają się krwotoki zewnętrzne i te najgorsze – wewnętrzne. To wszystko wskazuje, że organizm choruje na gorączkę krwotoczną o tej samej nazwie co wirus – Ebola.

Pierwsze zachorowania na Ebolę odnotowano w 1976 r. Wtedy umarło na tę chorobę 431 osób. W następnych latach bywało różnie. Zdarzały się całe okresy, kiedy nie odnotowano żadnego zgonu spowodowanego wirusem i gorączką krwotoczną. W tym roku informacja o nowych zachorowaniach dosyć długo nie mogła przebić się na pierwsze strony gazet. Dopiero kiedy liczba zmarłych przekroczyła próg z lat 70. XX wieku, media zaczęły interesować się tematem. Natomiast po śmierci światowej sławy specjalisty od Eboli, doktora Sheka Umara Khana z Sierra Leone rządy państw zachodnich z jednej strony zaczęły uspokajać społeczeństwo, mówiąc o minimalnym zagrożeniu, z drugiej jednak można obserwować pewne objawy paniki czy też pełne obaw reakcje obywateli Francji, Wielkiej Brytanii i Ameryki Północnej, czyli krajów, do których najczęściej jeżdżą osoby związane z Afryką bądź stamtąd pochodzące. Przykładem niech będzie sprzeciw wobec transportowania zarażonych wirusem obywateli USA na leczenie do swojego kraju – doktora Kenta Brantly’ego oraz pielęgniarki i misjonarki Nancy Writebol. Innym – nagła śmierć pasażerki samolotu z Afryki na podlondyńskim lotnisku Gatwick. Samolot, pasażerów, załogę oraz wszystkich, którzy mieli z nimi styczność, „internowano” i zarządzono kwarantannę. Mimo że śmierć pasażerki – jak okazało się później – nie była spowodowana wirusem, strach pozostał, a większość służb odpowiadających za bezpieczeństwo zdrowia w krajach najbardziej zagrożonych postawiono w stan podwyższonej gotowości.


Darwinowska teoria o pochodzeniu

Obecna epidemia zaczęła się w lutym w trzech krajach: Sierra Leone, Liberii i Gwinei. Potem informowano również o odkryciu przypadków gorączki krwiotocznej w Nigerii. Tylko do 3 lipca zanotowano 844 zachorowania i 518 zgonów. Dwadzieścia dni później zarażonych było już ponad 1200 osób. Nie zawsze choroba wiąże się ze śmiercią pacjenta, jednak ta występuje w ponad 90 proc. przypadków.

Po raz pierwszy zdarzyło się również, że wirus pojawił się w Afryce Zachodniej. Do tej pory występował tylko w środkowej części kontynentu.

Lekarze podejrzewają, że pochodzi on od małp. W późniejszym czasie do winnych dorzucono też nietoperze z rodziny rudawkowatych, tzw. owocożerne, jednak współczesne badania nie dają tu stuprocentowej pewności. Co ciekawe, ludzie zarażają się od tych zwierząt poprzez kontakt z płynami ustrojowymi zarażonych osobników. Podejrzewa się, że zarazić się można również, jedząc zarażone mięso. U ludzi wirus rozprzestrzenia się np. poprzez kontakty seksualne.

Często ludzie zarażają się od innych nosicieli, zanim u tych pojawi się sama choroba. Zauważono także, że wirus przenoszony jest drogą płciową długo (nawet do 7 tygodni) po tym, jak chora osoba wyzdrowieje.

Jednak to nie jedyny sposób na zarażenie. W momencie kiedy poprzez wirusa rozwinie się choroba, każdy, kto zetknie się choćby z wymiotami chorego, znajduje się grupie potencjalnie zarażonych.

Rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Fadela Chaib na specjalnym briefingu prasowym podkreśliła, że do zarażania się wirusem dochodzi przede wszystkim w kręgach rodzinnych, podczas opieki nad chorymi oraz podczas pogrzebów.

Choroba jest tym trudniejsza do wykrycia, że objawia się kilka tygodni po zarażeniu. Przez ten czas niczego niepodejrzewający nosiciel może zarazić dziesiątki osób.

Rozwój epidemii

Prawdopodobnie do takiego przypadku doszło właśnie w Nigerii. Jeden z zarażonych – Amerykanin pracujący dla rządu Liberii – przyjechał na konferencję międzynarodową, która odbywała się w Lagos (megapolis, które zamieszkuje ponad 21 mln ludzi). Zrobił to, pomimo że wcześniej na Ebolę zmarła jego siostra. Niestety on sam dołączył do niej w „krainie wiecznych łowów” kilkanaście dni później. Wcześniej jednak w drodze do Lagos odwiedził Ghanę i Togo – miał tam przesiadki i międzylądowania. Do tej pory nie wiadomo, z iloma osobami się zetknął, jak na razie wytypowano około 60 osób.

Mało tego, lekarze z WHO informują, że choroba rozprzestrzenia się w najlepsze za sprawą… tradycji. Podczas rodzinnych ceremonii myje się zmarłych, a na pożegnanie całuje. Często jest to dosłowny pocałunek śmierci.

„Epidemia, która zaczęła się na przełomie lat w porośniętej tropikalną dżunglą, prawie bezludnej części Gwinei, rozwija się na podobieństwo scenariusza filmu grozy. Do niedawna sojuszniczką  lekarzy walczących z wirusem była jego zabójczość – uśmiercał swoje ofiary tak szybko, że nie były one w stanie roznieść niezwykle zakaźnej choroby poza ognisko epidemii. W dodatku wszystkie dotychczasowe epidemie Eboli wybuchały w niedostępnych i prawie bezludnych regionach środkowej Afryki – Gabonie, Kongu, Sudanie Południowym czy Ugandzie” – pisze w swojej korespondencji z Freetown Wojciech Jagielski.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

OwczarekNiemiecki

7 komentarzy

5 wrzesień '14

OwczarekNiemiecki napisał:

Ebola, ebolą, a ludzie w Europie wciąż na powikłania pogrypowe umierają.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska