Jak to się stało, że się…
Bartosz Bereszyński w Edynburgu zmienił w 87 minucie Michała Żyro. Losy meczu były już rozstrzygnięte i jego boiskowy wkład w awans Legii był żaden. W ubiegłym sezonie podczas meczu Legii z Apollonem Limassol otrzymał czerwoną kartkę. Powinien więc pauzować trzy mecze w europejskich pucharach. Czyli przenosząc karę na obecny sezon, nie powinien być na boisku przez dwa mecze z Saint Patrick’s i jeden z Celticem (ten w Warszawie). W meczu w Edynburgu mógł już wystąpić. Tak rzeczywiście było. I tak pewnie myśleli działacze Legii Warszawa.
Niestety, zapomnieli o tym, że Bartosz Bereszyński nie został w ogóle zgłoszony do europejskich rozgrywek na oba mecze z Saint Patrick’s! A w myśl przepisów UEFA tylko piłkarz zgłoszony odbywa karę pauzowania w meczu.
Decyzją UEFA Legia Warszawa została zdyskwalifikowana w tym sezonie z rozgrywek Ligi Mistrzów. Władze piłkarskie przyznały walkower 3-0 dla Celticu Glasgow za mecz w Edynburgu. To dramat sportowy dla Legii i ciągnięcie za uszy zespołu szkockiego do góry. Zespołu, który w żaden sposób na awans do IV rundy nie zasłużył.
Słowa nagany należą się z pewnością sztabowcom Legii Warszawa. Okazało się bowiem, że brak było tam choć jednej osoby, która byłaby świadoma błędu. Być może problem tkwi w nieprecyzyjnym zrozumieniu, czy przetłumaczeniu na język polski przepisów UEFA. Błąd z wystawieniem Bereszyńskiego do gry wykrył delegat UEFA na mecz w Edynburgu.
UEFA podjęła decyzję dziś, na obrady nie wpuszczono w ogóle przedstawicieli Legii Warszawa. Władze europejskiej piłki nie musiały dyskwalifikować Legii. Bereszyński przebywał kilka minut na boisku, gdy losy dwumeczu były rozstrzygnięte. Klub Celtic Glasgow również nie zgłaszał żadnych roszczeń wobec Legii z tego powodu. Kierując się duchem sportowej rywalizacji można było utrzymać wynik na boisku. A mistrza Polski ukarać finansowo. Tak się jednak nie stało. Przyznano walkower 3-0 Celticowi, co oznacza jego awans do IV rundy Ligi Mistrzów. Warto dodać, że przy tak przyznanym walkowerze o awansie w praktyce zadecydowała bramka strzelona Legii w Warszawie przez Calluma McGregora (łączny bilans bramkowy dwumeczu 4-4). Ach gdyby Vrdoljak wykorzystał choć jeden rzut karny w Warszawie…
Na pocieszenie dodajmy, że Legia nie została całkowicie wycofana z rozgrywek pucharowych w tym sezonie i wystąpi w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europy, jak drugi polski zespół obok Ruchu Chorzów.
Brasil, MojaWyspa.co.uk