Ich zdaniem zmiany klimatyczne obserwowane w ostatnich latach w UK, nie są dobrą wróżbą dla wspomnianych gospodarstw. Wiele z terenów zalewowych są chronicznie niedoinwestowane, a na skutek cieć budżetowych, nie przewiduje się tam budowania zabezpieczeń przeciwpowodziowych.
Osoby mieszkające na takich obszarach obawiać się muszą, nietypowych jeszcze kilka dekad temu, zdarzeń w rodzaju tegorocznej zimowej powodzi. W jej efekcie zalanych zostało blisko 7 tysięcy domów. Tego typu powodzie, zdaniem ekologów, to skutek wzmożonej emisji gazów cieplarnianych.
- Zwiększone ryzyko powodzi to największe zagrożenie dla Wielkiej Brytanii związane ze zmianami klimatycznymi. Tymczasem nadal dziesiątki tysięcy domów wznoszonych jest na niebezpiecznych terenach, gdzie 75 proc. umocnień przeciwpowodziowych wymaga remontu, a setki innych projektów jest zawieszonych z uwagi na oszczędności budżetowe – mówią eksperci z Committee on Climate Change.
Szacuje się, że na terenach zalewowych w UK znajduje się obecnie około 5 mln nieruchomości. Z tego około 4 mln stanowią budynki mieszkalne. Właściciele ponad 2 mln z nich nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa i są przekonani, że im nic nie grozi.
Domy i mieszkania budowane są coraz szybciej i coraz częściej nie bierze się przy tym pod uwagę zagrożeń powodziowych. Jednocześnie rząd tnie koszty działalności Environment Agency, gdzie w dziale zajmującym się ryzykiem powodziowym od 2010 roku zwolnionych zostało 800 osób. W efekcie nawet ci, którzy chcą sprawdzić przed budową, czy teren jest bezpieczny, czekają miesiącami na opinię z EA – mówią eksperci.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.