MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

07/07/2014 06:42:00

Felieton: Inwazja zombie

Felieton: Inwazja zombieŚmieszna sprawa. Amerykańska armia przygotowała plan działania na wypadek inwazji zombie. Grozi nam atak żywych trupów? Pentagon zaprzecza. Ale kto wie, wszak – jak stwierdził poeta – są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło.
Dokument nosi nazwę „CONOP 8888” i pochodzi z 2011 r. Jako pierwszy opublikował go magazyn „Foreign Policy”. Temat szybko podchwyciły inne media. Ponieważ cała historia brzmi raczej absurdalnie, do paniki nie doszło. Wiadomo, w ojczyźnie plastiku i popkultury uchodzą największe dziwactwa – nawet jeśli podpisuje się pod nimi Departament Obrony. Mimo wszystko Pentagon musiał jakoś wyklarować sprawę, choćby po to, żeby nie dokarmiać spiskologów.

Oficjalnie „CONOP 8888” to fikcyjny scenariusz sytuacji kryzysowej na skalę ogólnokrajową. Dokument stanowi podkładkę pod trening dla studentów, który ilustruje zasady postępowania na okazję, gdy zasady postępowania przestają funkcjonować. „Komponent fantastyczny” – twierdzą autorzy planu – stanowi zabezpieczenie przez skutkami politycznymi realistycznego scenariusza. Tłumacząc piar na ludzką mowę, chodzi o to, że gdyby plan kryzysowy przewidywał serię zamachów terrorystycznych lub atak Ruskich na USA, publika mogłaby spanikować, co miałoby przykre następstwa polityczno-ekonomiczne.

Logiczne? Być może. Uwagę zwraca jednak kompleksowość dokumentu oraz jego obrazowość.  Opisywane są np. różne rodzaje zombie – od ludojadów po przypadki „wegetariańskie”. Projekt przybliża również sposoby eksterminacji przeciwnika. Według dokumentu jedyną metodą upewnienia się, że poczwara nie żyje, jest spalenie jej zwłok. Pentagon wyjaśnia nawet, jak radzić sobie w sytuacjach, gdy strategiczne elementy infrastruktury, np. szpitale, zostaną zajęte przez zombie.

W tym kontekście warto się zastanowić, jakim realistycznym scenariuszom odpowiadają przytoczone przypadki ze świata fantastyki. Trudno przecież wyobrazić sobie zbrojny najazd Persów, czy też innych przedstawicieli „osi zła” (cokolwiek zalicza do niej administracja Obamy), na Stany Zjednoczone. Konieczność kremacji terrorystów w celu ich całkowitego rozbrojenia również zdaje się nadmierną zapobiegliwością. Generalnie cała ta heca rodem z filmów Romero wygląda raczej podejrzanie i skłania do postawienia kilku pytań.

Co takiego może się wydarzyć w zacnej Ameryce, czego nie wypada ujawniać w opracowaniach planów kryzysowych? Jeśli idzie o tzw. „zagrożenie terrorystyczne”, to average Joe ma je wyryte w pamięci długotrwałej tłustym boldem. Wszak od czasu 9/11 słowa „terror” używa się w amerykańskich mediach nie rzadziej niż terminu „Afroamerykanin”. Wojna atomowa? Taki wariant raczej wyklucza partyzantkę na ulicach miast. Ruski desant? Najwyżej na Aleuty. Jako inne scenariusze kryzysowe można wyobrazić sobie cyberatak, który (częściowo) położy infrastrukturę elektroniczną kraju, atak chemiczny, np. na ujęcia wody, sabotaż elektrowni atomowej, deszcz meteorytów, trzęsienie ziemi, tsunami – i to z grubsza chyba tyle. Każdy z tych wariantów wymaga osobnego opracowania, uwzględniającego sobie właściwe następstwa i konieczność adekwatnych działań. Jasne, każda klęska żywiołowa, atomowa czy cybernetyczna wiąże się z ryzykiem chaosu, anarchii oraz szabru. Ale w żadnym z podobnych przypadków walki na ulicach miast i konieczność neutralizacji szwadronów wroga nie jest kwestią pierwszoplanową. Wystarczy wspomnieć przypadek Katriny, huraganu, który w 2005 r. zdewastował południowe wybrzeże USA. Działalność służb koncentrowała się wówczas na niesieniu pomocy ofiarom katastrony, a nie eksterminacji wrogów porządku publicznego.

Kto zatem może być odpowiednikiem żywych trupów zagrażających sielance amerykańskiego życia w realistycznym scenariuszu kryzysowym? No bo chyba nie hordy bezdomnych i bezrobotnych, które wyjdą na ulice, gdy nierówności majątkowe wywindują establishment na orbitę, a niziny strącą do ekonomicznego hadesu? Przecież amerykańskie resorty siłowe nie zwróciłyby swojego oręża przeciwko własnym obywatelom. A Pentagon nigdy nie wpadłby na tak zuchwały pomysł, żeby opracowywać plan kryzysowy na taką ewentualność i kamuflować go jako groteskowy scenariusz eksterminacji zombie. Prawda?

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska