Problemy rodzinne, kłopoty w szkole, zaburzenia psychiczne… Przyczyny są różne. Część osób znika w wyniku świadomego wyboru, inne wbrew własnej woli. Zdecydowana większość spraw kończy się szczęśliwie, nie brakuje jednak i takich, które zapisują się czarnymi zgłoskami…
BYŁ KOCHANYM MALUCHEM
Połowa stycznia bieżącego roku, setki ludzi przeczesują lasy i pola w okolicach szkockiego miasta Kirkcaldy. W akcji uczestniczą policjanci, lokalni mieszkańcy, wolontariusze z innych regionów kraju. Poszukiwaniami Mikaeela Kulara żyje nie tylko Szkocja, największe brytyjskie media informują o prowadzonych działaniach. Po dwóch dniach 3-latek zostaje znaleziony. Martwy. To szok, ale jeszcze większym jest aresztowanie matki dziecka Rosdeep Kular, podejrzanej o jego zabójstwo. – Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Mikaeel był takim kochanym maluchem – nie kryła łez Pandeep Kular, siostra zatrzymanej.
Ludzie spontanicznie wyrażali swoją solidarność. Przed domem chłopca w Edynburgu oraz w miejscu znalezienia ciała złożono setki kwiatów i zabawek, zapłonęły znicze. Na ceremonię żałobną przybyło 600 osób, mimo że kościół mógł pomieścić zaledwie połowę z nich.
– Nigdy wcześniej w mojej politycznej karierze nie doświadczyłem takiej jedności i wrażliwości. Jestem dumny, że mogę reprezentować tych ludzi w parlamencie – mówił poseł Colin Keir.
W jaki sposób doszło do tragedii? Dokładnie nie wiadomo, podejrzana o zabójstwo syna Rosdeep Kular cały czas przebywa w areszcie, gdzie czeka na proces. A szkocka policja nie udziela bliższych informacji. Wiadomo jednak, że 33-latka, matka pięciorga dzieci, pochodzi z dobrego domu i jest córką znanej lekarki. Po rozstaniu z mężem, Nigeryjczykiem, do którego doszło w 2009 r., prowadziła rozrywkowy tryb życia. Mikaeel był owocem jej kolejnego związku, jednak z pakistańskim ojcem chłopca nie utrzymywała kontaktów. Przyjaźniła się za to z Mohammedem Abdim, 25-letnim synem imama meczetu w Edynburgu, który został zastrzelony w ubiegłym roku. Ona sama od kilku miesięcy mieszkała w apartamencie w stolicy Szkocji, gdzie prowadziła salon piękności.
CIERP KAŻDEGO DNIA!
327 tysięcy – tyle osób zaginęło w Wielkiej Brytanii w 2011 r. 66 proc. z nich to ludzie poniżej 18 lat, na ich poszukiwania policja przeznaczyła 14 proc. całego swojego czasu. Jedne sprawy traktowane są priorytetowo, inne mniej. O tym, czy zostaną one zaliczone do niskiego, średniego bądź wysokiego stopnia ryzyka, decyduje stopień zagrożenia. A na to ma wpływ wiele czynników – pochodzenie, wyznanie, płeć, przeszłość, okoliczności… oraz wiek zaginionego. Śledczy podkreślają, że bardzo ważne są działania podjęte w pierwszych godzinach po zniknięciu osoby. Jednak, jak pokazuje praktyka, różnie z tym bywa. Przykładem braku profesjonalizmu policji okazała się sprawa Tii Sharp, której zaginięcie zgłoszono 3 sierpnia 2012 r. W akcji poszukiwawczej wzięło udział 80 funkcjonariuszy, sprawdzono 800 godzin nagrań z kamer miejskich, kilkakrotnie przeczesano posesję w londyńskiej dzielnicy New Addington, gdzie 12-latka mieszkała razem z babcią. Jednak dopiero po tygodniu, przeszukując strych domu po raz… czwarty, znaleziono ciało dziewczynki owinięte w prześcieradło i ukryte w torbie. Jak to możliwe, że wcześniej je przeoczono?
– To było nasz błąd, ludzkie niedopatrzenie. Przepraszam rodzinę. Zrobimy wszystko, żeby więcej taka sytuacja się nie powtórzyła – bił się w piersi szef grupy dochodzeniowej Neil Basu, tłumacząc zwłokę w odnalezieniu ciała.Dalsze czynności potoczyły się szybko. O zabójstwo oskarżono 37-letniego Stuarta Hazella, kochanka Christine Bicknell, babci zamordowanej dziewczynki. Mężczyzna początkowo zaprzeczał, zarzucając mediom i organom ścigania nagonkę na niego. – Porównujecie mnie do najgorszych zbrodniarzy pokroju Kuby Rozpruwacza czy Iana Huntleya. A ja jestem niewinny – twierdził przed sądem. Jednak z czasem zmienił zeznania i przyznał się do winy, bo – jak zaznaczył – nie może dłużej patrzeć na ból bliskich dziecka. Został skazany na 38 lat więzienia. Ogłoszeniu wyroku towarzyszyły okrzyki: „Bestia, bestia”.
Hazell, który mieszkał z o 10 lat od siebie starszą babcią zamordowanej nastolatki, uchodził za dobrego kompana. Był lubiany przez Tię, kilka godzin przed jej śmiercią byli razem na zakupach. Po zaginięciu dziewczynki wystąpił w telewizji, apelując o pomoc w jej odnalezieniu. Jednak podczas procesu wyszło na jaw, że ma skłonności pedofilskie – fotografował i filmował swoją przyszłą ofiarę, kiedy ta spała, a w telefonie komórkowym kolekcjonował dziecięcą pornografię. Mimo to sąd nie stwierdził jednoznacznie, że Hazell zabił 12-latkę na tle seksualnym; wiadomo jedynie, że ją udusił.
– Po zaginięciu Tii przytulał mnie i pocieszał, mówiąc, że na pewno się znajdzie. Myślałam, że jest moim przyjacielem, teraz chcę, żeby cierpiał każdego dnia przez resztę swojego życia – mówiła Christine Bicknell, która w czasie popełnienia zbrodni pracowała na nocnej zmianie w domu opieki społecznej.
Hazell, syn prostytutki i kryminalisty, który spędził dzieciństwo w sierocińcu, a później w rodzinie zastępczej, był dobrze znany policji. Pierwszy wyrok otrzymał w wieku 16 lat…
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.