Jednocześnie Glasman zdaje sobie sprawę z tego, że Farage staje się „ogromnym problemem” dla Partii Pracy. Stanowczo jednak odradza nazywanie go rasistą za wypowiedzi w stylu tej o sąsiadach Rumunach. Lider Ukip stwierdził, że nie czułby się komfortowo, gdyby Rumuni wprowadzili się do sąsiedniego domu.
Jeden z głównych doradców Eda Milibanda odradza również jego politycznym przeciwnikom krytykowanie Farage’a za to, że „mówi to, co myśli”. – Ludzie generalnie mają dziś prawo czuć pewne zagrożenia za sprawą imigracji – mówi Glasman, który liderowi Partii Pracy radzi też bardziej bezpośredni sposób występów publicznych. Zdaniem Glasmana, Miliband wielu wyborcom kojarzy się jako polityk zbyt „ideologiczny”, nudny mówca-wykładowca. Doradca twierdzi, że Miliband zwłaszcza podczas występów telewizyjnych powinien być bardziej bezpośredni i „mniej sztywny”.
- Politycy powinni w końcu zdać sobie sprawę, że Farage wykorzystuje to, co niepokoi ludzi na ulicy. A ludzie dziś naprawdę są zaniepokojeni skalą zmian, które zaistniały za sprawą imigracji. Odnośnie do jego wypowiedzi o Rumunach, to moim zdaniem nie powiedział nic złego. Oskarżenia o rasizm były niepotrzebne, ten człowiek po prostu tak myśli i nie ma sensu robić z tego afery – uważa Glasman.
Jego zdaniem popularność Ukip budowana jest na „stopniowej erozji głosowania klasy robotniczej”. Prościej mówiąc, na podbieraniu głosujących Partii Pracy. Z ostatnich sondaży wynika, że 14 proc. dotychczasowych zwolenników Laburzystów, w majowych wyborach do europarlamentu zagłosuje właśnie na partię Farage’a.
- Ukip stanowi poważny problem dla Partii Pracy. Farage gra na emocjach wyborców, odwołując się do prostych technik opartych na poczuciu wywłaszczenia naszej ojczyzny. Tego rodzaju komunikaty znajdują posłuch zwłaszcza wśród klasy robotniczej, która chętnie o wszystko obwini imigrantów. Tymczasem Miliband chce dobrze i naprawdę troszczy się o ludzi, jednak musi popracować nad swoimi wystąpieniami telewizyjnymi - dodaje Glasman.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk