Trend widoczny jest w wielu prywatnych placówkach, szczególnie w Londynie. Najczęściej ofiarodawcami są zamożni rodzice zagranicznych uczniów, którzy w UK mają zdobyć należyte wykształcenie. Prezenty dawane dyrektorom i nauczycielom nie należą do skromnych – bardzo często są to markowe torebki znanych projektantów, a nawet diamentowe naszyjniki. Zdarzało się też, że rodzice oferowali nauczycielom bezpłatne użytkowanie prywatnego odrzutowca.
Świadkowie opowiadają, że przed gabinetem dyrektora jednej z prywatnych londyńskich szkół, często można zobaczyć „wdzięcznych” rodziców niosących ogromne pudła z logo Chanel czy Prada. Część obserwatorów mówi wprost o tym, że to zagraniczni uczniowie i ich rodzice odpowiedzialni są za promowanie nowego trendu polegającego na dawaniu drogich prezentów. Ma być on sprzeczny z brytyjską szkolną tradycją i być związany przede wszystkich z cudzoziemcami.
Ale chętnych do brania prezentów nie brakuje i to chyba też powinno być powodem do niepokoju. Udokumentowano przypadki, w których nauczyciele przyjmowali po prostu gotówkę. Popularnością cieszą się też wyszukane prezenty w postaci zestawów dobrych roczników wina, ale również modna elektronika, czyli tablety i rzecz jasna wszelka markowa odzież.
Zdarza się na szczęście również tak, że nauczyciele odrzucają korupcyjne propozycje i zgłaszają sprawę przełożonym. Jeden z nich opowiadał jak rodzice pewnego ucznia starając się o jego względy, oferowali klucze do luksusowej willi. Kolejni kusili możliwością bezpłatnego użytkowania ich odrzutowca.
Jeden z anonimowych londyńskich nauczycieli, w którego szkole uczy się wiele dzieci rosyjskich oligarchów lub prezesów największych funduszy inwestycyjnych, drogie prezenty stały się bardzo częstym dodatkiem do tradycyjnych „class gifts”.
Granica między prezentem a korupcją
Janette Wallis z Good Schools Guide twierdzi, że praktyka dawania drogich prezentów jest szczególnie popularna wśród zamożnych rodziców dzieci z Rosji, Chin i krajów Bliskiego Wschodu. - W wielu krajach dawanie hojnych darów jest normą, część z tych rodziców wyraża w ten sposób szacunek i uznanie. Jednak w naszym kraju to zrozumiałe, że tego typu sytuacje mają dużo wspólnego z korupcją – mówi Wallis.
Dlatego też część szkół wprowadziła już ograniczenia w wysokości wartości prezentów. Wszystko po to, aby uprzedzić posądzenia o faworyzowanie uczniów, którego rodzice lubią sprawiać drogie prezenty. W niektórych szkołach wszystkie prezenty warte więcej niż 50 funtów trafiają do specjalnej loterii, a upominki o dużej wartości zostały oficjalnie uznane jako „wulgarne”.
- Urocza tradycja dawania nauczycielom okolicznościowej kartki czy upominku, często domowej roboty, to coś, z czym wielu z nas dorastało. Dziś niestety coraz częściej słyszymy niepokojące wieści ze szkół o tym jak zwyczaj ten jest niszczony przez dawanie prezentów o dużej wartości – mówią pedagodzy.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.